poniedziałek, 21 lipca 2025

Recenzja: ROS – Salvator (14.01.2025)

ROS – Salvator
(14.01.2025)

Salvator, to debiutancki longplay warszawskiej grupy ROS, który ukazał się na początku 2025 roku. Album zawiera 12 autorskich kompozycji w klimacie około symfoniczno-gotyckiego metalu. 


Wejdźmy w świat ROS’a i wybierzmy się w te symfoniczną podróż. 

Zapraszam 


Zespół ROS tworzy: 

Dominika Reszko – wokal
Michał Sadowski – gitara prowadząca
Rafał Kiedyk – gitara rytmiczna
Grzegorz „Gregor” Jezierski – gitara basowa
Robert „Falon” Kulakowski – perkusja
Łukasz Jackowski – gościnny udział na gitarze


Słowem o okładce: 

Na okładce przeważają odcienie błękitu, bieli oraz czerni. Okładka sprawia wrażenie niezwykle przestrzennej. Na pierwszym planie widzimy dwie twarze, skierowane do środka okładki. W dalszym planie można dostrzec coś co może przypominać lecące ku górze balony. Oczywiście balony to nie są. 
Za projekt graficzny okładki odpowiada Łukasz Jedynasty z Natural Born Viking. 



1. Quantum Leap

W pierwszym utworze wita nas delikatny dźwięk sampli, który z każdą sekundą się rozwija. Powoli  i miarowo, wprowadzając w świat ROS’a. W tym samplu dostrzegam lekką nutę fantasy. 
Tuż przed trzecią minutą do głosu dochodzą instrumenty i robi się nieco ostrzej, choć zachowany jest balans między ostrością riffów a ulotnością sampli. Po chwilowym gitarowym bridge’u do głosu dochodzi wokal. Od razu i z grubej rury, bez zbędnych wstępów. 
Muzycznie dzieje się tu dużo i jest na czym zawiesić ucho. Na szczęście nie ma tu momentów, w których można się zawiesić na jednym dźwięku. 

W tekście, mam wrażenie, że narratorka próbuje zasiać w słuchaczu ziarenko swobody działania. Próbuje przekonać, że porzucenie schematów, ograniczeń i reguł systemowych pozwoli wyzwolić twoje wewnętrzne prawdziwe możliwości działania. Ciekawy tekst jak na początek albumu. 



2. Armeria

Drugi utwór zaczyna się od dźwięków pianina, do którego po chwili dołączają pozostałe instrumenty wzmacniając motyw przewodni. Melodia zdaje się sprawiać wrażenie takiej podniosłej, wyolbrzymiającej. Nawet fragment, w którym mamy uwydatniony bas. 
Tu jest bardzo podobnie, jak w pierwszym utworze – wokal wkracza nagle, bez zbędnych ceregieli. Sprowadzając narracje melodyjną na zupełnie inne tory. Chwilami czuję się, jakbym słuchał Nightwish’a. 

W tekście, moim zdaniem, motywem przewodnim są kwiaty, które prędzej czy później zapuszczą swoje korzenie w ziemi i ukażą swoje piękno. Pojawia się też wątek śmierci. Śmierci, która mimo pozorności końca jest tak naprawdę początkiem nowego życia. Ten motyw mnie zaintrygował, nie ukrywam. 
Zaskoczył mnie też fragment z łacińskimi zwrotami. Po wrzuceniu je do wujka gugle dostałem przeróżne kwiaty. Tu rodzi się u mnie pytanie – Czy łacińskie nazwy kwiatów są tutaj dodane bo dobrze brzmią, czy mają jakieś drugie dno? Inetersujące… 


3. Good Girl Syndrome

Ten utwór zaczyna się od dźwięków takiej dziecięcej zabawki. Oczywiście wokal wchodzi bardzo nagle. Spodziewałem się najpierw jakiegoś riffu. Podoba mi się tutaj efekt przelatującej perkusji z jednej strony na drugą. Utwór bardzo klimatyczny. 
Ciekawie brzmi też perkusja, która jest swoistym bridge’m między zwrotkami. Nadaje takiej chwilowej przerwy w utworze. Po kolejnej zwrotce mamy krótkie solo.

Natomiast co do tekstu, mam wrażenie, że mówi o dziewczynie/kobiecie, która cierpi na tytułowy syndrom grzecznej dziewczynki. Jest to stan, w którym kobieta lub dziewczyna kładzie priorytet na zaspokojenie potrzeb innych nad własne, często kosztem własnego samopoczucia i zdrowia psychicznego. 
W tym utworze narrator(-ka) opowiada o dziewczynie z tym syndromem. Jednak w tym przykładzie narrator(-ka) podcina skrzydła ambicji dziewczynie, nie pozwalając jej wyrwać się z tego syndromu. Pochlebia jej i nagradza za przykładne zachowanie. Strasząc przy okazji, że jeśli zacznie podbijać świat to się poparzy. Czyli lepiej zostań tam gdzie jesteś i uśmiechaj się grzecznie a realizacją ambicji niech zajmą się inni… co za egoizm...



4. Woman Who Run With the Wolves

Ten utwór zaczyna się od ostrego riffu i z dużą dozą energii. Można powiedzieć, że motyw główny melodii płynie przez całą długość utworu. W pewnym momencie jednak instrumenty milkną, a zostaje tylko lekkie pianino i towarzysząca mu gitara, co tworzy ciekawą aurę.

Można powiedzieć, że jest to kontynuacja poprzedniego utworu. Z tą jednak różnicą, że tutaj bohaterka utworu zrywa kajdany, którymi ktoś ją zniewolił. Początkowo walczy ze sobą, jest podłamana i szuka kogoś, kto ją poprowadzi. Jednak im dalej w utwór idziemy, tym bardziej bohaterka doznaje oświecenia i postanawia zerwać kajdany, tym samym uwalniając się spod władzy wszystkich ją otaczających. Staje się niezależna i wolna, niczym wilki, które jej towarzyszą.


5. Salvator

Utwór zaczyna się od akordeonu. Po krótkim wstępie dołączają do niego pozostałe instrumenty. Na zwrotce dzieje się coś nowego. Tu nie ma instrumentów, są tylko sample, które tworzą ciekawy klimat utworu. Można odnieść wrażenie, ze pierwsza zwrotka jest bardziej elektroniczna, natomiast druga bardziej symfoniczna. Na pewno jest to ciekawe zagranie, które wyróżnia się do tej pory na płycie. Zobaczymy, jak będzie dalej. 



6. Mute

Początek utworu brzmi, jakby gitara miała wyskoczyć z radia. 

Mam wrażenie, że utwór opowiada o współczesnym społeczeństwie, w którym każdy wie lepiej i więcej o tobie, niż ty sam. Ludzie podejmują za nas decyzje, które potem wmawiają, że są nasze. 
Nasze życie toczy się, ale bez naszego udziału w nim. Jakbyśmy stali z boku i oglądali spektakl z życia, w którym głównym bohaterem jesteśmy my sami. 
Reality is like a movie(…)” (rzeczywistość jest jak film), szkoda tylko, że nie da się przewinąć ani do przodu ani do tyłu. 



7. Mass Murder (116 111)

Nadeszła pora na utwór, który na koncercie w Łodzi zaintrygował mnie najbardziej. O ile muzyka metalowa sama w sobie bywa kontrowersyjna… momentami ;) o tyle, jeśli dorzucić do niej temat niezwykle ważny i poważny, jakim jest zdrowie psychiczne kobiet i dzieci, robi się ciekawie. 
Właśnie o tym jest ten utwór – o zdrowiu psychicznym, które w dzisiejszych czasach bywa niezwykle nadszarpnięte i wystawiane jest na ogromne obciążenie. 
Dlatego też cyfry w tytule nie są przypadkowe. Jest to numer telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży. 


8. Dissociation

Ten utwór zaczyna się od wokalizacji, do której po chwili dołączają instrumenty. Mamy tu wyraźny zarys sampli, które mimo że są w tle to słychać je nad wyraz wyraźnie. Co potęguje doznania słuchacza. 
Dalej mamy poznaną już wcześniej stylistykę ROS. Momentami brakuje mi czystego śpiewu damskiego. A czasem też przydałby się jakiś męski wokal, który mógłby nieco zmienić wagę utworów na płycie. 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Dissociation


9. Waltz Monet

Ten utwór zaczyna się od modulowanego dźwięku pianina, do którego po chwili do głosu dochodzi wokalistka, a pianino zmienia swój wydźwięk. Dodatkowo dochodzi też gitara i inne sample. W pewnym momencie dostajemy srogie wejście gitary elektrycznej oraz perkusji, które w pewnym sensie dewastuje symfoniczny klimat utworu, ale jednocześnie nadaje mu wpasowującego się pazura. Muzycznie jest tu bardzo jednostajnie i, można odnieść wrażenie, monotonnie. Mam jednak odczucie, że w tym utworze chodzi nieco bardziej o tekst… zerknijmy więc na niego. O czym jest ten utwór? 

W moim odczuciu tekst odnosi się do miłosnego uczucia bohaterki utworu do swojego mężczyzny. Uczucie opisane i ukazane zostało tutaj w sposób bardzo malarski. Tu pociągnięcie pędzla, tam zlewające się kolory w błękit. Słuchając tego utworu można śmiało zamknąć oczy i ujrzeć namalowany krajobraz przepełniony miłością. Malarski gest, współgrający z dźwiękami – to połączenie z pewnością wywoła ciarki na plecach. 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Waltz Monet


10. In Utero

Powoli, acz nieubłaganie zbliżamy się ku końcowi tej symfonicznej uczty zmysłów. Przed nami kolejny utwór o tytule (w tłumaczeniu) „W łonie matki”. Zanurzmy się zatem ponownie i posłuchajmy… 

Utwór zaczyna się od zniekształconych rozmów wielu ludzi oraz od dźwięków pozytywki. Dalej mamy wypowiedź jakiejś pani sędzi na temat toczącej się sprawy sądowej dotyczącej aborcji. Mamy więc do czynienia z tematem niezwykle kontrowersyjnym. 
Po tym długim dość wstępie (choć niezwykle istotnym) wchodzi mocna solówka gitarowa. Bardzo efektowna. Po chwili do głosu dochodzi wokalistka ze swoim majestatycznym głosem. 

Tekst utworu jest równie kontrowersyjny, co wstęp. Mowa tu bowiem o śmi.erci dziecka jeszcze w łonie. Co jest powodem, dla którego (jak przypuszczam) miała miejsce wcześniej wspomniana sprawa sądowa. Dziecko zmarło, zatem wykonanie aborcji nie powinno być problemem. Jednak czy aby na pewno? 

Końcówka utworu to ogłoszenie wyroku, który nie pada… zostaje niewypowiedziany. Choć domyślam się, że można się go domyślić… 

Wspomniałem już kilkukrotnie, że temat aborcji jest tematem niezwykle kontrowersyjnym. Wiem, że jako facet (chyba) nie powinienem się wypowiadać w tym temacie, jednak uważam, że aborcja powinna być w pełni legalna. I każda, podkreślam KAŻDA Kobieta powinna sama decydować o swoim ciele i o tym, co z nim chce zrobić. W małżeństwie – owszem, dyskutują obie strony, ale to (moim zdaniem) kobieta ma decydujący głos, czy urodzi czy nie. Rozpętam burzę w komentarzach tym akapitem czy niekoniecznie? Dajcie znać, proszę, czy zgadzacie się z moimi słowami czy wręcz przeciwnie. Uzasadnijcie swoją odpowiedź… jestem ciekawy Twojego zdania… 


11. Sleeping Beauty

Czas na (prawie) ostatni utwór na płycie. Przed ostatni jest co prawda akustyczną wersją już opisanego utworu… ale o nim za chwilę… Wsłuchajmy się teraz w śpiącą królewnę… 

Utwór zaczyna się niezwykle delikatnie, łagodnie i melancholijnie. Brzmi nieco jak bardzo spokojny utwór w jakiejś bajce Disney’a. Moim zdaniem jest to najbardziej emocjonalny utwór na całej płycie ROS. 



12. Waltz Monet (acustic)

Ostatni utwór – to już pewne. Akustyczna wersja dziewiątego utworu – Waltz Monet. Jedyna różnica jest taka, że tutaj nie ma gitary elektrycznej ani perkusji, które słychać w pierwotnej wersji. 

Przejdźmy do podsumowania… 



Album możesz posłuchać tutaj: ROS - Salvator


Podsumowanie: 

Album Salvator jest przepełniony symfoniczno-gotyckim klimatem w swojej najwspanialszej wersji – emocjonalnej, melancholijnej i niezwykle wyniosłej. Jestem pewien, że miłośnicy tego nurtu odnajdą tu cząstkę siebie i swojej duszy. 

Dla mnie była to niezwykła, fascynująca i ciekawa podróż w klimat dla mnie słabo zbadany. Utwory w większości opowiadały o ważnych aspektach, jak chociażby zdrowie psychiczne czy aborcja – i sądzę, że te dwa tematy warto uwypuklić na tle pozostałych utworów. Są niezwykle istotne i ważne, choć kontrowersyjne. 

Poza ważnymi tematami… Dla mojego ucha brakowało tu przełamania tej symfonii. Brakowało mi tutaj większego i ostrzejszego gitarowego pazura czy męskiego wokalu, dla równowagi. Z pewnością jednak będę obserwować poczynania ROS’a i ich dalszą sceniczną drogę. 

Oczywiście z czystym sumieniem polecam album, mimo że nie czuję się bezpośrednim odbiorcą. To jednak niech każdy zadecyduje samemu, w zgodzie ze swoim sumieniem, czy twórczość ROS jest dla Ciebie? 

Na tym zakończę dzisiejszą recenzję. Dziękuję za uwagę i zapraszam do poprzednich recenzji a także do przyszłych, które już niebawem się pojawią. 

Do następnego
Ave.! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz także...

Recenzja: ROS – Salvator (14.01.2025)

ROS – Salvator (14.01.2025) Salvator , to debiutancki longplay warszawskiej grupy ROS , który ukazał się na początku 2025 roku . Album zaw...

A to widziałeś..?