Żywa Scena Zawiercie: Rock Stage vol.1 
B1L & Unde Malum & Element & Synaisthesis & Stupify
(24.10.2025)(Zawiercie, Browar na Jurze)
„13 września 2025 roku, w Parku Miejskim, odbyła się I edycja festiwalu reggae - Żywa Scena Zawiercia, na której zagrali: Kołtun & Konopians & Jamajki & Bakshish(…)” - tak pisałem na łamach portalu Kurier Zawierciański o pierwszym takim wydarzeniu w moim rodzinnym mieście. Link do artykułu macie – o tutaj. 
Dziś po raz drugi (i chyba nie ostatni) piszę o następnym interesującym wydarzeniu w Zawierciu – Rock Stage vol.1. Był to koncert czterech miejscowych zespołów, które po wielu latach ponownie zagrały na zawierciańskiej scenie metalowej. Wśród nich zagrały: Baza1L, Unde Malum, Element, Synaisthesis oraz Stupify. Przeżyjmy raz jeszcze ten pełen emocji i metalowych brzmień wieczór.
Zapraszam 
Koncert miał miejsce 24 października 2025 roku w Browarze na Jurze. Miejscu, które wielokrotnie mijałem, a o którym nigdy bym nie pomyślał, że tam może udać się zorganizować koncert. Miejsce z zewnątrz nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ot restauracja i hotel w jednym, gdzie przy okazji możesz skosztować miejscowego piwa. Brzmi zachęcająco… 
To właśnie w tym miejscu odbył się pierwszy od wielu lat koncert metalowy. Wszystko za sprawą Żywej Sceny Zawiercie, która to wskrzesiła koncerty w mieście. Za co z mojej strony wielkie dzięki! 
Rock Stage vol.1 to koncert, podczas którego mieliśmy okazję ponownie posłuchać na żywo Baza1L oraz Stupify – są to kapele, o których bywały pogłoski, że zakończyli działalność sceniczną, że wrócili do „normalnego” życia. A tu taka ci niespodzianka!
Pierwsza na scenie pojawiła się Baza1L, która zagrała zaledwie trzy utwory. Szkoda, że tylko tyle. Z drugiej strony dobrze, że chociaż tyle! Bo to akurat wystarczyło, by chłopaki nabrali apetytu na więcej koncertów. Miejmy nadzieję, że apetyt jest na tyle mocny, że usłyszymy ich jeszcze nie raz. 
Za wiele nie mogę napisać o twórczości Baza1L. W czasach, gdy rozgrzewali lokalne sceny do czerwoności byłem zbyt młody i, jeśli dobrze sięgam pamięcią, byłem na zaledwie dwóch może trzech ich występach. Mam nadzieję, że będzie mi dane odświeżyć sobie pamięć. 
Drugim występującym był debiutujący na scenie Unde Malum. Panowie zagrali całkiem mocnego rocka z głębokim i wyrazistym wokalem. Chodzą słuchy, że planują wpuścić w eter swoje debiutanckie nagranie. Jeśli tak się stanie – na pewno o tym poinformuję! Z resztą, sam jestem ciekaw ich studyjnego brzmienia.
Trzeci na scenie pojawił się Element. Zespół, który swoim rockowym brzmieniem rozpalił ogień u niemal wszystkich obecnych. A i wspomnienia na pewno też u niejednej osoby powróciły z otchłani zapomnienia. 
Brzmieli bardzo przyjemnie, chwilami zahaczali o lekką melancholię, ale to dobrze – różnorodność to zwykle dobry znak. 

Synaisthesis raczej nie muszę nikomu przedstawiać – oni koncertują w miarę regularnie. Oczywiście poza granicami Zawiercia. 
Tu dali pokaz swoich najlepszych umiejętności i najciekawszych numerów. Zagrali w swoim wyjątkowym i niepowtarzalnym stylu – na pełnej! 
Publika najwyraźniej dała się ponieść dźwiękom Synaisthesis, ponieważ nie dali chłopakom zejść tak szybko ze sceny i domagali się bisów, które oczywiście się pojawiły.
Ostatnim występującym był Stupify. Tu muszę przyznać z ciężkim sercem, że zrobili na mnie najmniejsze wrażenie. Słabo nagłośniony wokalista brzmiał dosyć marnie. Choć odnoszę chwilami wrażenie, że to przez to, że wokalista zamiast śpiewać bezpośrednio do mikrofonu, trzymał go dość daleko od twarzy. Przez to mikrofon nie zbierał dźwięków tak, jak powinien, co skutkowało gorszym (w moim mniemaniu) odbiorem. 
Mimo wszystko nie chcę przekreślać ekipy Stupify i z wielką chęcią wybrałbym się ponownie na ich występ na żywo, by zweryfikować swój dotychczasowy odbiór ich twórczości. 
Koncert finalnie zakończył się koło 23:00. Czarna od publiki scena powoli zaczynała wracać do swoich barw, a chłopaki, którzy wypożyczyli sprzęt zaczęli pakować co trzeba. 
Moim zdaniem koncert, jak na warunki dosyć skromne, udał się lepiej niż oczekiwano. Fani ciężkich brzmień dopisali swoją obecnością, do tego stopnia, że chwilami ciężko było się przedostać z jednego miejsca w drugie. 
Jedynie do czego mogę się przyczepić to fakt, że pięć zespołów na jeden wieczór to jednak za dużo. Samemu chodząc regularnie na koncerty i organizując (od czasu do czasu), przyznaję, że trzy kapele na jeden wieczór to idealna ilość. 
Z drugiej strony domyślam się, że organizatorzy chcąc wskrzesić zawierciańską scenę rockową skierowali się do „starej gwardii”, by to oni otworzyli i zapoczątkowali powrót koncertów. 
Mam szczerą nadzieję, że dzięki Rock Stage vol.1, Zawiercie stanie się stałym punktem na rockowej i metalowej mapie koncertów. 
To byłoby wszystko, co miałbym do powiedzenia na ten temat. 
Do następnego
Ave.! 




















 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz