Sceptic - Internal Complexity
(2021)
Druga premierowa pozycja nabyta ze strony Szataniec.pl . Tym razem jest to reedycja albumu Internal Complexity z 2005 roku, legendy polskiego death metalu – grupy Sceptic.
Swój egzemplarz przytuliłem na początku lutego 2021 roku. Dwupłytowe wydanie digipack zawiera dwie wersje albumu. Na pierwszym CD na wokalu jest Weronika „Wera” Zbieg, natomiast druga płyta zawiera alternatywną wersję Internal Complexity z Marcinem Urbasiem na wokalu. Do tej pory wersja alternatywna dostępna była tylko w formacie mp3.
Nim przejdę do omawiania albumu, parę słów o samym zespole, dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać tej krakowskiej formacji…
Sceptic, to krakowska grupa, wykonująca technical death metal. Powstali w 1994 roku, z inicjatywy dwójki gitarzystów – Jacka Hiro oraz Dariusza Stycznia – a także perkusisty Macieja Zięby.
Wyjątkowe i rozpoznawalne brzmienie zespołu inspirowane jest amerykańskim zespołem Death. Mimo, że szeregi grupy były często zmienne, klimat pozostał niezmienny.
Recenzowany dziś album wydany został 9 grudnia 2005, nakładem wytwórni Mystic Production. Album nagrany został w olsztyńskim Studio X, od września do października 2005 roku. Natomiast reedycja tego albumu miała miejsce na początku lutego 2021 roku. Album dostępny TUTAJ.
Pozostałe albumy grupy Sceptic, to: Blind Existence (1999), Pathetic Being (2001), Unbeliever’s Script (2003), Demo’96 (1996), Beyond Reality (1997), Demo’98 (1998), Nailed to Ignorance (2015).
Ale wystarczy tej lekcji historii. Przejdźmy do właściwego tematu…
1. Alternation of Destiny
Zaczynamy od poważnego tematu, jakim jest B Y C I E . Jak zmodyfikować swój los, żeby wyjść z szarego tłumu?
To z pozoru proste pytanie, niesie za sobą wiele zmian. Nie każdy jest na nie gotów. W tym utworze jest mowa właśnie o takiej osobie, która niezdolna jest do wyjścia z tłumu, do zmiany swojego nastawienia do życia. Przez co życie tej osoby jest biernie. Wręcz nudne i beznadziejne, a wizja siebie w przyszłości jest wręcz negatywnie odbierana. A przecież w tekście jest wyraźnie ukazana wskazówka, jakie kroki podjąć, by wyjść z szarości nijakiego tłumu i móc B Y Ć, a nie tylko żyć z dnia na dzień. Jakie to wskazówki?
Nie będę zdradzać konkretów, by każdy mógł znaleźć w tekście coś dla siebie. Mogę jedynie napomknąć, że chodzi tu między innymi o zmianę swojego wewnętrznego nastawienia – na siłę, jeśli nie da rady po dobroci. Tym samym wypadałoby się przygotować na odkrycie nowego siebie. „Alter your destiny -- do what you have to do” (Zmień swoje przeznaczenie – zrób to, co musisz zrobić). Zrób to, co musisz – tylko ty wiesz co. W końcu kto zna cię lepiej, niż ty sam? Ale kiedy to pojmiesz, pojmiesz też, że możesz nieustannie zmieniać swoje życie…
Natomiast, jeśli chodzi o samą melodię, to muszę się przyczepić do jednego fragmentu. Całość oczywiście brzmi świetnie, ale jeden fragment jest wyjątkowy. Ostrzejsza perkusja i zmiana wokalu; z growlu na przyjemny, acz złowrogi i mega melodyjny śpiew.
2. Internal Complexity
Mamy dopiero drugi utwór a ekipa traktuje nas tak interesującą metaforą o życiu, że aż nie mogę się doczekać aż odkryje, co jeszcze ten album skrywa.
Początek ostry z agresywnym werblem – już to nasuwa myśl, że coś się będzie działo. A co się dzieje?
Wchodzimy z pomocą tego utworu do najgłębszych czeluści ludzkiego umysłu, tylko po to, by dowiedzieć się, że cała ta złożoność wewnętrzna jest całkowicie poza naszym wyborem. Jest to narzucone przez jakiś boski głos. A ta złożoność ludzkiego umysłu jest jak loteria. I to potrafi doprowadzić do egzystencjalnej konsternacji – nigdy nie wiesz, co może się okazać a co nie…
Na początku utworu poznajemy bezsensownego człowieka, który urządził sobie samotny spacer po nieodkrytej krainie, trzymając w dłoni klucz do przyszłych wydarzeń. Domyślam się, że szuka jakichś odpowiedzi. Jakiegoś rozwiązania, które okazuje się złożone dużo bardziej, niż precyzyjna maszyna (ciekawe porównanie).
Bardzo podoba mi się w tekście tego utworu zdanie, że wciąż mamy jeszcze tyle do nauczenia się, co nasi mentorzy do przekazania nam…
Na szczęście owy bezsensowny bohater za chwilę osiągnie swój cel. Jeszcze kilka kroków. Koniec życia zaczął się infekcją intelektem – im mądrzejszy jesteś, tym bliżej masz do swojego kresu.
I wspaniała wręcz, dająca do myślenia, na tym tekstowym torcie, wisienka – każdy z nas ma swój sposób na to wszystko. W końcu decyzja już zapadła, który umysł zostanie zainfekowany, a który będzie infekować.
Genialny tekst, nad którym można by spędzić kilka godzin (lekko licząc), próbując pojąć i zrozumieć przedstawioną tu złożoność i metaforę.
3. Suddenly Awaken
Kolejny utwór. Tym razem wita nas gitara basowa – lubię ten dźwięk ;)
Tutaj nieco odetchniemy od metaforycznych tekstów o przeznaczeniu, losie czy ludzkim umyśle. Tym razem mamy do czynienia z tekstem o wojnie.
Nie jest to jednak wojna konwencjonalna. Wyraźnie możemy się doszukać, że chodzi tu o wojnę z (proszę się nie śmiać) istotami spoza naszej planety, lub kimś, kto długo spoczywał w zapomnieniu. Co by to jednak nie było, istotne jest to, że ludzka rasa poniesie porażającą klęskę. A z tej klęski narodzi się nowy porządek – panowanie strachem.
Kolejny utwór z jakim mam styczność, który w swoim tekście ma wzmiankę o jakimś niesławnym nowym porządku. Zaczyna mnie ten nowy porządek zastanawiać. Z bardzo wielu źródeł o nim słyszę w ostatnim czasie…
Ale wracając do tekstu, bo prawie odszedłem od tematu.
Z jednej strony chciałbym, żeby taka sytuacja, jak ta w tekście nie miała miejsca (w końcu należę do tej ludzkiej rasy). Z drugiej znowu strony uważam bardzo podobnie, jak brzmi początek tego utworu - Far beyond perception of men is their infamous ability to destroy the life (daleko poza percepcją ludzi jest ich niesławna zdolność niszczenia życia) – człowiek, jakby nie spojrzeć, jest największym zagrożeniem wszelkiego życia na tej planecie. Jesteśmy jak ci barbarzyńcy – niszczymy wszystko co stanie nam na drodze. Mordujemy naszych zwierzęcych braci i plądrujemy ich domy. I dlatego uważam, że taki „pstryczek w nos” od inteligentniejszych form życia by nam się przydał. Może to by ludzkość zatrzymało w tym bezsensownym niszczeniu? A jeśli nie…. Może przejdźmy do następnego utworu, co?
4. Manipulated (kto? Przez kogo?)
Odpoczęli od mocnych tekstów? Mam nadzieję, że tak. W takim razie wracamy do zabawy ;)
Tekst tego utworu daje bardzo dużo do myślenia. Jest podzielony jakby na dwie części.
W pierwszej części jest mowa o manipulacji przez tak zwanego wszechmogącego. Jemu przeszkadza tylko nasza wolna wola. Nasze życie jest totalnie zdruzgotane. Wewnętrznie zmiażdżone, przez co jesteśmy tylko zardzewiałymi bezmyślnymi ciałami, które nawet nie potrafią samodzielnie myśleć. Czekając na ostatnie polecenie, korozja wypełnia nasze żyły. Aż nadchodzi kres…
Natomiast druga część tekstu mówi, że jesteśmy niczym innym jak zwykłymi marionetkami, w rękach tych, którzy stoją u samego szczytu. To oni pociągając za sznurki zmuszają nas do odejścia lub pozostania. Modyfikują nasze fale mózgowe, tak po prostu – dla zabawy. Ta manipulacja spowodowała całkowite zniszczenie umysłu. Zastanawiamy się, czy my aby nie jesteśmy już martwi? Oni nas prowadzą, a my – jak te owieczki – grzecznie za nimi podążamy. W końcu wpadamy w sidła. Stąd jest tylko jedno wyjście…
Mocny tekst. Przyznam się, że do tej pory nie patrzyłem na to wszystko z tej perspektywy. Kolejny ekstra plusik za dający do myślenia tekst.
A co kryje kolejny?
5. Knowing Nothing
W skrócie, jest to utwór o człowieku, który nie żyje, lecz tylko egzystuje. Tak po prostu, z dnia na dzień, byle jakoś przeżyć. Nie interesuje go nic, nawet jego własna osoba. Przez co jego własne myśli sprawiają, że jest głuchy.
Nawet własna świadomość oszukuje tego człowieka. Jest jak kotwica, trzymająca go w jednym egzystencjalnym miejscu.
Nie ukrywam, że jest to ciekawe spojrzenie na człowieka i jego różne sposoby istnienia w tym świecie…
6. Anomaly
Tu pojawia się coś nowego. Wraz z tym anomalnym utworem przenosimy się w przestrzeń kosmiczną – ale nie tu, w znane nam okolice, tylko poza odległe, nieosiągalne i najciemniejsze miejsca kosmosu. Zapnijmy pasy, czas w drogę…
Jak wiemy, czas i przestrzeń od zawsze są niezmienne (chyba, że w przyszłości coś się zmieni). Dlatego, aby całość mogła istnieć, ta równowaga musi zostać zachowana. Choć od czasu do czasu pojawia się pewne zagrożenie dla żywych stworzeń. Tym zagrożeniem są anomalie, które rządzą naszym „bezwartościowym” światem. Rządzą też tym utworem.
O tym świadczyć mogą niektóre linie gitarowe i talerze perkusji – zdają się być tytułową anomalią – choć nie ukrywam brzmią interesująco.
7. Hidden in the Light (instrumental)
Ten utwór nie zawiera tekstu, więc nie będę przy nim wylewny. Jedynie co mogę powiedzieć to to, że początek jest delikatny, refleksyjny. Jakby pozwalał nam dać odpocząć umysłowi i przyswoić sobie intrygujące słowa poprzednich utworów.
Nawet w momencie, gdy muzyka staje się cięższa, ostrzejsza, dostajemy kilka chwil wytchnienia. Można się zatopić w tych dźwiękach i przyjemnie pobujać przy następnych lżejszych fragmentach. Wspaniała jest tutaj solówka, choć krótka, to jest warta uwagi.
Końcówka bardzo płynnie przechodzi do kolejnego utworu, którym jest…
8. Paralyzed, Mesmerized (cover)
Ten numer jest coverem utworu szwajcarskiej grupy thrashmetalowej Coroner. Utwór pochodzi z albumu Grin, wydany w 1993 roku. Pozwolę sobie ominąć ten utwór od omawiania, ponieważ jest to cover.
Oryginalną wersję możecie posłuchać tutaj: Coroner
Cover natomiast możecie posłuchać tutaj: Sceptic
9. Those Who Remember (pamiętać będą zawsze)
Wracamy do rozmyślań.
Ten utwór jest… na swój sposób przyjemny. Jest o czymś bardzo ważnym w życiu każdego z nas, bez czego nasze życie byłoby jak pokój bez okien. Tym czymś jest PRZYJAŹŃ. To ona jest oknem w naszym pokoju – daje światło i ciepło.
Jest to, w moim odbiorze, krzyk jakiejś osoby, której życiowe drogi z przyjaciółmi w jakiś sposób się rozeszły. Jednak człowiek ten nie chce, by ta rozłąka stała się wieczna. Dlatego daje znać, że nadal czeka na tych, którzy pamiętają…
10. A Typical Reverie
Nadszedł czas na ostatni utwór na tej płycie. Szkoda, bo rozsmakowałem się w tych niełatwych tematach. A co krakowski Sceptic zaserwuje nam na koniec tej przygody?
W tym utworze tematem jest udawanie kogoś innego – jakby człowiek nosił maskę.
To potężne narzędzie, udawanie kogoś innego. Uparte dążenie do tego celu powiedzieć ci może, że jesteś głupcem – bo po co udawać? A jednak, jest szansa, że kreacja twojego umysłu stanie się prawdą, tylko dlatego, że sam o tym ciągle myślisz (i w to wierzysz).
Wspaniałe jest uczucie bycia kimś innym. Szansa na stworzenie siebie inaczej. Unikanie konsekwencji. Idąc dalej – można niszczyć życie innych. Bywa, że jest to swego rodzaju ucieczka. W końcu wszystko bierze swój początek w umyśle.
Choć czasem bywa, że zakładamy maskę przez pułapkę wspomnień. Jest to podstępny sposób na odreagowanie traumatycznych wydarzeń z przeszłości. Mimo, że wiesz, że tak nie powinieneś podążać. Ledwie dostrzegalna głupota potrafi to ogarnąć…
Początek jest delikatny i cichy. Odnosi się wrażenie, że będzie to spokojny utwór… do czasu. Wystarczyły dwa trzaśnięcia w talerze, by delikatność rozwiała się i zniknęła, przytłoczona ciężkimi riffami i drapieżnym growlem. Choć ta delikatność daje o sobie jeszcze znać, to nie jest już taka sama.
Odniosłem też wrażenie, że solówka gitarowa wtargnęła niespodziewanie, rozdzierając schemat na strzępy. Interesująco to zabrzmiało, mimo że solówka sama w sobie trwała zaledwie jak mrugniecie oka. Te dwie twarze możemy też odnaleźć w linii wokalnej. Poza growlem jest tutaj też zachrypnięty wokal męski.
Końcówka utworu to powrót do spokojniejszego toni gitary, który po chwili zastępuje cisza…
i Tym sposobem dotarliśmy do końca wycieczki po metaforycznych i kosmicznych wersach albumu Internal Complexity, krakowskiej grupy Sceptic. Nie wiem, jak wy, ale mój gust lubi takie tematy, na pozór ciężkie a jednak czuję się w nich bardzo przyjemnie…
PODSUMOWUJĄC:
Biorąc pod uwagę, że omawiany album ma dwie wersje wokalne, muszę przyznać, że moje ucho bardziej skłania się ku tej wersji z Weroniką na wokalu. Być może ostatnimi czasy gustuję w zespołach z damskimi wokalami – trudno jednoznacznie powiedzieć. Jednak nie mam zamiaru ujmować talentu drugiemu wokaliście – Marcinowi, bo on też dał niezłego czadu przed mikrofonem.
Wspominałem już kilka razy, powtórzę raz jeszcze – cały album to tematy metaforyczne, związane z ludzkim umysłem i jego nieskończonymi możliwościami kreowania i wpływania na rzeczywistość. Dodając do tego motyw kosmosu, istot pozaziemskich (jak mniemam, choć mogę się mylić) a także anomalie w przyrodzie czy fizyce kończąc na potrzebie posiadania przyjacielskiej bratniej duszy. W albumie Internal Complexity dostaliśmy sporą dawkę mądrości, z którymi polecam się zapoznać, bo dają do myślenia i pokazują świat z innej perspektywy – dla mnie ciekawej i fascynującej…
Tym razem nie dodawałem linków do poszczególnych utworów, ponieważ cały album możesz posłuchać tutaj: Internal Complexity
Z mojej strony to byłoby wszystko (na chwilę obecną) co miałbym do powiedzenia na temat tego albumu i z czystym sumieniem mogę go polecić, bo dużo tu się dzieję… ;)
A tymczasem dziękuję za poświęcony czas, zapraszam również na pozostałe blogi a także na YT, gdzie już w niedzielę pojawi się unboxing kolejnych nowości płytowych.
Do następnego.!
Ave.! \m/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz