Ennorath - The Virtuous Villainy
(2021)
Jedna z dwóch nowości płytowych, które przytuliłem ze wspominanej już nie raz strony Szataniec.pl – swoją drogą całkiem ciekawe pozycje mają na stronie.
Ennorath, to krakowski zespół grający połączenie death metalu, industrialu z elementami symfonicznymi. Grupa powstała w 2012 roku i od razu zabrali się za pracę nad autorskim materiałem, czego efektem było wydanie w tym samym roku dema „Passion of Fire”, które zawiera trzy utwory. W 2015 roku grupa wydała swój debiutancki krążek, zatytułowany „Arcans of Modern Hero”. Natomiast 15 kwietnia 2021 roku, premierę miała ich druga płyta – „The Virtuos Villainy” – płytę, którą dziś pozwolę sobie omówić, zrecenzować i zinterpretować.
zespół Ennorath, fot. Robert Zembrzycki
Nim przejdziemy do omawiania, poznajmy skład Ennorath:
Joanna Kluska – Vocals;
Paweł Kalarus – Guitar;
Krzysztof Synowski – Guitar;
Maciej Makoś – Bass;
Kamil Morte – Drums.
Zobaczmy teraz, o czym jest The Virtuous Villainy…
Zapraszam
01. Precibus (intro)
Początek albumu i robi się ciekawie. Klimatyczny, mroczny wstęp otwiera przed nami drogę w świat Ennorath. Ruszmy w tę podróż i zobaczmy co kryje się w tych zakamarkach…
Utwór możesz posłuchać tutaj: Precibus
02. Nano Soul Theory
Początek dynamiczny i z ostrym rykiem Joanny. Utwór jest osadzony w klimacie death metalu z drobnymi elementami industrialu – choć osadzone są głównie w tle i trzeba się wsłuchać, żeby większość z nich dostrzec. Nie brakuje tu też kilku fragmentów, gdzie growl ustępuje miejsce śpiewu.
O czym jest ten utwór? Przyznam się szczerze, że siedziałem nad tym tekstem kilka naprawdę długich dni. Spędzał mi on sen z powiek, co za tym idzie nie jestem pewien, czy moja interpretacja będzie odpowiednia (lub adekwatna) do całości, ale zróbmy to…
Jesteśmy w jakiejś fabryce, w której prace trwają nad ludzkimi duszami. W tym miejscu jakaś stara, popsuta, stęchła (jak jest w tekście) struktura z odpadów jest rozszczepiana na mniejsze (nano) cząstki, z których następnie tworzony jest nowy projekt. Nie brak tu też fizyki kwantowej, do której pamięć duszy jest porównywana.
Jakie działania są tutaj prowadzone? Chociażby rozbijanie nieużywanych, zbędnych wręcz prętów. Zbierane są luźne fragmenty sensu, które następnie są szyte ze sobą.
„tear the wall that hid you from liability’s load” (rozerwij ścianę, przed którą cię ukrył ciężar odpowiedzialności) – czy po to, by uzyskać wolność?
W pewnym momencie rozpoczęta została analiza, która odkrywa wszystkie zasłonięte widoki. W tym momencie los ukazuje twoje błędy, jakie popełniłeś w życiu.
Przeznaczenie istnieje tylko w bajkach, opowieściach. Aby osiągnąć zamierzony cel, wysiłek jest tylko drogą, natomiast dobytek jest niczym, jak tylko przynętą, dla ludzi krótkowzrocznych. Nie samo osiągnięcie celu jest ważne, lecz równie ważna jest droga, jaką podążamy w wyznaczonym kierunku. Kluczem jest perspektywa.
Sprawiedliwości nie ma w dążeniu do celu; jest ona jedynie marzeniem tych, którzy są przegranymi.
Wychodzi na to, że w owej fabryce prowadzone są prace badawcze, z wykorzystaniem fizyki kwantowej, nad duszą. Tylko w jakim celu, tak naprawdę? Żeby zrozumieć i wyeliminować ją? Czy zmniejszyć jej znaczenie?
Lub, co jest zawarte w ostatnich wersach tekstu: „future belongs to the soulless” (przyszłość należy do bezdusznych). Ciekawe, nawet bardzo. Dajcie koniecznie znać w komentarzach, co sądzicie o tym utworze. Nawiasem dodam, że teledysk tego utworu promował omawiany dziś album.
A utwór i teledysk możesz zobaczyć tutaj: Nano Soul Theory
03. With Neophite’s Fervour
Utwór ten, to ciekawe spojrzenie na religie. Domyślam się, o jaką religię może chodzić, acz nie jest to powiedziane wprost, więc tego się trzymajmy. Dlaczego ciekawe? Bo jest tu porównanie do ptaków – piskląt, których rozum jest pożerany przez chciwość; do ptaków drapieżnych, które są porównaniem do kapłanów, i które nie mogą się doczekać upolowania świeżego kąska, jakim jest nowy wyznawca.
Mówiąc ogólnie, jest tutaj sporo szyderstwa z wiary i religii. Za przykład niech posłużą wersy (tłumaczone za pomocą tłumacza wujka G.)
„okazuj dyscyplinę naciśniętą na twoją twarz
oczy błyszczały ślepą lojalnością
śpiewajcie pieśni pochwalne nad grobami
gardźcie i szydźcie z żywych głupców”
„ścigaj czarownicę kozła ofiarnego
udowodnij swoją bezużyteczność
godny naszego jednego plucia”
Tego typu tematykę w utworach bardzo lubię, bo pokazuje, jak bardzo dzisiejsze religie są brudne i popsute od środka. Pokazują fałszywy obraz świata, w taki sposób, żeby ich przywódcy mogli przytulić do siebie jak najwięcej korzyści. Żeby oni mogli żyć jak te ptaki drapieżne – żerując na słabościach wiernych (piskląt).
Utwór możesz posłuchać tutaj: With Neophite’s Fervour
04. Unnatural Selection
Tekst tego utworu wspaniale wpasowuje się do otaczającego nas dzisiaj świata. Gdzie sprawiedliwość jest fantazją bydła, trzymanego w rzędach, które czekają na ostateczną zagładę.
Utwór opowiada o życiu w przykładowej korporacji, gdzie ludzie są traktowani jak cytryna – wycisnąć z nich jak najwięcej, wyrzucić i wziąć następną. A te zgniłe, popsute, nienadające się do zaprojektowania od razu są wyrzucane na śmietnik. To jest ta nienaturalna selekcja.
„nie jesteśmy równi, kiedykolwiek byliśmy” – ten wers jest wręcz idealny, by opisać dzisiejszą rzeczywistość. Bo są równi i równiejsi. Jedni zwykle są wyselekcjonowanymi klejnotami z bezwartościowych śmieci żywych. Drudzy zaś otrzymują pytanie – czy jesteś wart istnienia, którego się trzymasz? Jeśli nie, jesteś więc nieudanym produktem minionej przeszłości; zepsutym nasionem, które należy zdusić w zarodku i zniszczyć, by na twoje miejsce mógł wejść ktoś mniej bezużyteczny.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Unnatural Selection
05. Quietus
Odbieramy pokwitowanie i zmierzamy w kierunku ostateczności, jaką szykuje nam pełzająca śmierć. Mimo, że nękani jesteśmy strachem przed zbliżającym się, nieuniknionym upadkiem. Więdniemy z każdym oddechem. Mimo, że walczymy o przetrwanie, to z każdą chwilą tracimy cenne siły. Żadna łapówka ani modlitwa nie zmienią raz ustalonego działania losu.
Kiedy piękno ulegnie rozkładowi, a każdy geniusz upadnie, zatracimy się w bezdusznym tańcu zdrady. Kiedy wszystkie pożegnania wybrzmią, odjedziemy na spotkanie ze śmiercią, ziemia nas opuści.
Mogę jedynie dodać, że jest to cholernie ciekawy tekst. W ilości metafor w nim zawartych można się pogubić. Na szczęście na moim pokwitowaniu widniał napis „TAM/POWRÓT”, a mimo to ledwo odnalazłem drogę powrotną, ale warto było.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Quietus
06. Scavenger’s Crib
„don’t chew, swallow whole, don’t waste the time, bite, tear and sting” (nie żuć, połykać w całości, nie trać czasu, ugryź, rozerwij i użądl)
Tekst tego utworu idealnie oddaje dzisiejsze czasy konsumpcji. Kiedy to apetyt jest wręcz nie do zaspokojenia. Nawet jeśli wyliżesz talerz do czysta, ślinka wciąż będzie ci kapać po więcej i więcej.
W tej niekończącej się konsumpcyjnej uczcie wybierz najtańszy kawałek. Bądź nieświadomy dobrego smaku – bierz jak leci. Liczy się ilość, nie jakość. Samo mięso już nie ma smaku, jest tylko zwykłą, tępą miazgą bez smaku, która przynosi mdłości i odrzucenie.
Dzisiejsza konsumpcja prowadzi do posiadania jak największej ilości zbędnych i niepotrzebnych rzeczy – jest niczym wysypisko śmieci. Toczone są wojny, by mieć więcej niż ten drugi. I tak w kółko. Wciąż nam za mało, chcemy więcej i więcej. Aż przyjdzie taki dzień, kiedy nie będzie już czego pragnąć. Nie będzie już nic do zdobycia. Będziesz mieć wszystko, a mimo to, nie będziesz potrafić poskromić bólu pustej, konsumpcyjnej, skorupy, jaką stało się twoje ciało.
Koniec końców koło fortuny upadło – zmiażdżone. Myśliwy poległ, tuż obok swojej zdobyczy. Zawiodły wszystkie marzenia. W końcu po co nam one, skoro mamy już… W S Z Y S T K O .
Utwór możesz posłuchać tutaj: Scavenger’s Crib
07. The Virtuos Villainy
Kolejny utwór i kolejna dawka złożoności, jaką serwuje nam Ennorath.
Tym razem mamy do czynienia z udawaniem kogoś, kim się nie jest. Ukrywaniem swojego prawdziwego JA za maską udawanego śmiechu. Spotykamy tutaj też kogoś, kogo kręgosłup moralny ciężko pracuje, aby wytrzymać tę ironię, kłamstwo i brutalność.
Znajdzie się tu też kilka życiowych prawd, jak chociażby odpowiedź na pytanie, o co w życiu chodzi? O to, aby oszukiwać! Bo zgodnie z odwiecznym planem silniejszy pożre słabszego – nigdy na odwrót. Zwłaszcza, jeśli ten silniejszy skrywa swą brzydotę złotymi całunami, lub też zakrywa swój odór najwspanialszymi perfumami. Tak, kłamstwo, oszukiwanie świata jest potężnym narzędziem w rękach zuchwałych.
Drugą, z tych prawd, niech będzie zasada podaży i popytu. Im więcej chcemy, tym więcej możemy dostać. Im więcej chcemy – tym więcej przestępstw jesteśmy skłonni popełnić, by zaspokoić głód podaży. Zyskują zawsze ci, siedzący z boku.
Trzecią prawdę, którą również tutaj dostrzegłem jest to, że każdy ma swoją wyjątkową, określoną wartość. Oczywiście o wszystkim decyduje dominująca bestia. Czyli ta, którą karmisz. Kiedyś czytałem taką opowieść (czy przypowieść – nie ważne) o dwóch wilkach, które masz w sobie. Ten biały, czyli dobry i ten czarny – zły. Dzieciak pytał starca (bo dziecka się uczy, a starzec jest tu przykładem mistrza), który wilk wygrywa? Starzec odparł mu, że ten, którego karmisz. I tutaj dostrzegam tę analogie. Jest to oczywiście opowiedziane innymi słowami oraz okraszone solidnym metalowym brzmieniem, ale jest to zbliżone. Niemal to samo.
Utwór możesz posłuchać tutaj: The Virtuos Villainy
08. Fratricidal
Witamy na jedynej w swoim rodzaju arenie – bezkrwawej arenie. Przy akompaniamencie surowego brzmienia gitary elektrycznej przedstawiamy dzisiejszych uczestników potyczki. Przybyły już stare, pozbawione pazurów i zębów bestie. Potyczka będzie toczona na niewidoczne cięcia i oszczerstwa. Kto utka grubszą ich sieć? To się okaże…
Ale nim przejdziemy dalej, zastanówmy się i odpowiedzmy na pytanie zadane w tekście – jesteśmy sadystami czy masochistami? A może tym i tym jednocześnie? Zwłaszcza, kiedy bardziej cieszy nas upadek brata, niż nasz własny długo wypracowywany sukces.
Niby bracia, a jednak wrogowie. Rywalizacja przysłania nam jakikolwiek racjonalny sens. Władając potężną bronią, jaką jest jadowity język (kłamstwa, oszczerstwa, sianie nieufności) toczymy ciche wojny; w imię jednej zasady – „don’t interrupt foes when they are making mistake” (nie przerywaj wrogom, kiedy popełniają błąd)…
Utwór opowiada o wyścigu szczurów, tylko od innej strony. Tutaj wyścig ten toczy się na arenie, na której orężem wojownika jest kłamstwo i oszustwo, zamiast miecza i tarczy. Tutaj żadne chwyty nie są zabronione – byle tylko być pierwszym, byle tylko mieć przewagę. Nie liczy się nikt ani nic – jedynie twoje zwycięstwo.
Koniec końców, zapatrzeni w swoje własne egoistyczne cele i chore ambicje, zatruliśmy powietrze, którym oddychamy. Powoli dostrzegamy, jak bardzo obłąkani byliśmy, kiedy głupcy zaczęli podejmować próby przechytrzenia nas samych. Nagle zdajemy sobie sprawę, że zapomnieliśmy o nagrodzie, jaka jest do zdobycia w tym chorym wyścigu. Zamiast tego coś dalece nieodwracalnego stało się z naszym wspólnym domem.
Końcówka utworu zadaje bardzo ciekawe pytanie. Czy zamiast podążać do wyznaczonego celu po trupach, tą samą ścieżką co wszyscy, nie lepiej znaleźć nowe ścieżki? Czy, kiedy ostatnia linia zostanie przekroczona i zdamy sobie sprawę, że nie można już niczego cofnąć – nadejdą wyrzuty sumienia? Ciekaw jestem co wy na ten temat uważacie, dajcie znać w komentarzach.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Fratricidal
09. Selective Alliance (a gdyby tak w tej grze znaleźć jakiś sojusz…)
Kiedy trafiamy między młot a kowadło, czujemy się jak kapitan tonącego statku. W obliczu życiowej porażki odsłaniamy wszystkie karty, które do tej pory trzymaliśmy. Kombinujemy, co i jak zrobić, żeby było dobrze. Co wyrzucić za burtę, co oszczędzić, co się przyda? Byle tylko uchronić statek od pójścia na dno - „each choice is both right and wrong” (każdy wybór jest zarówno dobry, jak i zły) – wybierz mądrze.
Drogowskazami mogą okazać się ewangelie. Zbierz te malutkie kawałki, które najbardziej ci pasują. A co zresztą? Resztę, którą wolisz pominąć i wymazać, zamiatasz pod dawno zapomniany, zakurzony dywan. Co by w oczy nie kalało. W prawdziwym życiu, każdy wybór jest gorszy od decyzji podejmowanych teoretycznie, a każda nierzeczywista opcja bywa tą sprawiedliwą.
W tej grze nowicjusz ma tylko chwilową przewagę, ale kiedy nauczysz się wszystkich zasad, będziesz jak stary profesjonalista – z łatwością miażdżył wszystko i wszystkich. Oczywiście dla większego dobra…
W tym utworze pojawia się też bardzo filozoficzne pytanie, mianowicie - co, jeśli nie ma ani dobra, ale mniejsze zło? Albo nie ma zła, a jest tylko mniejsze dobro? A co jeśli nie ma mniejszego zła (czy dobra). Może w ogóle nie ma ani dobra ani zła? A wszystko jest tylko subiektywnym wyrażeniem zdania?
Utwór możesz posłuchać tutaj: Selective Alliance
10. Governor of Ruins
Nieszczęście? To ono nas zwabiło, by przyjść i rozkoszować się widokiem twojego upadku. Ale bądź spokojny, będziemy w gotowości, by wykorzystać szansę, kiedy upadniesz na samo dno…
Aby odkryć rozum i mądrość, czasem trzeba się przekopać przez sporą warstwę szamba.
Dziel i rządź, niszcz i podbijaj – martwi nie wszczynają bunty. Zwycięstwo przychodzi z poświęceniem, więc rządź nimi spokojnie. Delektując się przy tym ucztą z podrobów. Rządź nimi spokojnie, a nikt nie odważy się podważyć twojego mistrzostwa, gubernatorze ruin…
Utwór możesz posłuchać tutaj: Governor of Ruins
11. A Walk Through the Embers (outro)
Nadszedł czas na outro. Tak samo, jak pierwszy utwór, ten również jest instrumentalny. Jest zdecydowanie spokojniejszy, niż pozostałe utwory. Tym samym zakończyliśmy podróż po najróżniejszych tematach związanych z ludzkim umysłem a także i duszą. Odpłyńmy razem, choć na chwilę, przy tym ostatnim utworze, zamykającym cały krążek The Virtuous Villainy i przejdźmy do podsumowania…
Utwór możesz posłuchać tutaj: A Walk Through the Embers
Podsumowanie:
Co mogę powiedzieć w podsumowaniu?
Zespół Ennorath brzmi wyjątkowo ciekawie; z tymi wstawkami industrialowymi i symfonicznymi. Każda chwila spędzona z tym albumem była ciekawą podróżą po najciemniejszych zakamarkach ludzkiego umysłu. Czasem przyjemnym spacerkiem, czasem ciężką przeprawą przez mokradła.
Przewędrowaliśmy przez laboratoria, gdzie robione były jakieś eksperymenty nad duszami. Poznaliśmy kolejne ciekawe spojrzenie na religie, które było porównane do świata ptaków. Ujrzeliśmy nienaturalną selekcję w przykładowej korporacji, gdzie sprawiedliwość jest fantazją bydła. Usłyszeliśmy nawet interesujące spojrzenie na dzisiejsze czasy konsumpcji. Czy chociażby tytułowy utwór - ujawnienie prawdy, że żyjemy w maskach, ukrywając swoje prawdziwe JA. Kończąc na bezkrwawej arenie… Ostatecznie stając się gubernatorem ruin…
Muszę przyznać, że zagłębiając się w warstwę tekstową, utwór po utworze, doszedłem do wniosku, że jest to solidny kawał ciężkiego Death Metalu. Nie tyle co chodzi tu o melodię, co bardziej o teksty. Nie dość, że jest go tutaj spora ilość, to jest on jeszcze pisany językiem nieoczywistym.
Nie jestem pewien, czy w kilku utworach wstrzeliłem się dobrze w tematykę, ale mam nadzieję, że chociaż otarłem się o właściwy tok rozumowania.
Chętnie poznam Wasze zdanie na temat albumu The Virtuous Villainy, krakowskiej formacji Ennorath… dajcie znać w komentarzu.
Do następnego.!
Ave.! \m/
P.S.: nie zapomnij zostawić suba na kanale Menelnik NIEcodzienny.! Niebawem pojawi się coś ciekawego... a póki co zapoznaj się z obecnymi filmami. Zachęcam do sekcji NIEcodziennych wywiadów i Let's Talk About... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz