GON – Forged in Reminisce
(2021)
Kolejna płytowa nowość, która swój dzień miała 15 kwietnia 2021 roku. Oczywiście krążek dostępny jest na stronie Szataniec
A z czym mamy dziś do czynienia?
GON, to blackmetalowy projekt muzyczny, który powstał na fundamentach prastarego zespołu Arachos, założonego przez dwójkę licealistów. Jak to czasem w życiu bywa, drogi owej dwójki się rozeszły, jednak po jakimś czasie spotkali się ponownie. Owocem ponownego ich spotkania jest dzisiaj omawiany album – Forged in Reminisce.
Grupę GON tworzą Maciej Makoś, czyli wokal, gitara elektryczna oraz basowa; Patryk Żak – grający na drugiej gitarze. A także zaproszeni goście, czyli Kamil Bagiński, który gra na perkusji; Joanna Kluska, która użyczyła swojego głosu do utworu Conqueror oraz Jacek Brzozowski, który nagrał wokal do dwóch utworów – Through Dante’s Flames i „Defy the Odds”.
O czym jest ten album? Przekonajmy się…
01. Overture
Zaczyna się.! Początek jak z dobrego horroru – dziwne głosy, bicie dzwonu niesione przez echo, nieco bliżej słyszymy sowę, a po chwili odzywa się flet. Wszędzie te niezrozumiałe głosy. Dobiegają zewsząd. Brzmi to, jak zapowiedź czegoś interesującego.
Nagle! Jak za sprawą ostrego cięcia, ktoś urywa całość i zostawia nas w krótkiej, zdawać by się mogło, trwającej wieczność, ciszy…
02. Through dante’s flames
Uwertura zaprowadziła nas wprost w sam środek piekła Dantego. Jeśli chodzi o mnie, z przyjemnością przejdę się po piekielnych chodnikach. Kto wie, może sam Dante zechce mi towarzyszyć…
Moją pierwszą myślą, podczas słuchania tego utworu jest wrażenie, że jest to ukłon do twórczości Dantego i jego poematu „Boska komedia”. Przyjemny dla ucha zarówno wokal, jak i melodia. Choć jedyne do czego mogę się przyczepić to fakt, że szybko się kończy. Ale zaraz po wyprawie przez płomienie następuje następny utwór, czyli…
Ten utwór możecie posłuchać tutaj
03. The call (tak, słucham..)
Myśliwi, drapieżcy nocnego nieba nadchodzą. Niebo ryczy, zasłonięte przez zbierające się czarne chmury. Obwieszcza, że nadchodzą. Nigdy nie śpią, zawsze są czujni – zawsze patrzą. Pragnienie szaleństwa rozlało się po całej krainie. A wraz z nim krew i rozpacz. Pocałunkiem ognia, zostało tylko pustkowie, a na nim dym i ruina.
Poezja śmierci, śpiewana na próżno, długo jeszcze będzie wybrzmiewać po tym, co się tu działo.
04. Black angel
Przyjemny utwór. Mimo, że jest to black metal, to jest tutaj wyjątkowo dużo melodii. Nawet wokal jest zrozumiały.
Co do samego tekstu, jest go w tym przypadku bardzo mało. Więc dużego pola do popisu nie mam, choć może być zupełnie odwrotnie – w małej ilości tekstu może być zawarta ogromna ilość informacji.
W tekście mowa jest o burzy, która nadciąga. Gdzieś dochodzą głosy o jakich sojuszniczych rytuałach, po których nasz bohater powstaje – zapewne mowa tu o tytułowym Czarnym Aniele. Na pewno należy też wspomnieć, że bohater czuje się dziko, na co wpływa jego (potężna?) wola. W końcu to anioł…
W drugiej części tekstu pojawia się przypadek, którego efektem jest plądrowanie pola walki. Nie mamy tutaj żadnej wzmianki o tym, jaka to była bitwa ani też kiedy mogła mieć miejsce. Mimo to, pojawia się jakiś rodzaj sługi, który jest na skinienie palcem – na żądanie.
Ciekawy tekst, który mimo że mówi niewiele, to zostawia po sobie wiele pytań.
05. Trsteno
Jedyny utwór w języku polskim, jaki znalazł się na tej płycie. Klimatem przywodzi mi na myśl, efekty po jakimś kataklizmie. W tekście, który podobnie jak poprzedni, też jest bardzo krótki. Jednak z niego jasno wynika co się dzieje, lub działo…
Zbombardowany klasztor, puste oczodoły, ruiny, martwy horyzont czy martwa cisza – to wyraźnie sugeruje, że działo się coś strasznego, a nasz bohater jako jedyny (bądź jeden z nielicznych) ocalał. Stoi teraz pośród ruin klasztoru, który musiał być dla niego ważnym miejscem i wpatruje się w dal. Czego próbuje się doszukać? Nie wiadomo, choć mam sugestie, że może rozmyślać nad minionymi wydarzeniami, które odeszły bezpowrotnie. Może chodzi też o nadzieje, która chyli się ku upadkowi. Wpatruje się w dal, mając nadzieje, że może nie jest jedynym ocalałym, i że pewnego dnia kogoś spotka? Ponownie tekst pozostawia wiele pytań...
06. Defy the odds
Tekst bardzo pozytywny, wbrew pozorom. Ubrany w klimaty marynarskie, głosi, żeby być odważnym i odważyć się sięgać po swoje. Po należne. Należy być nieposłusznym, żyć w zgodzie z samym sobą, a co za tym idzie – nie okłamywać się. Mimo, że wiele zimny wiatr, musisz w swojej sile ducha nagiąć nieprzychylne wydarzenia, chwile w życiu, na swoją korzyść. Bo im gorzej jest dziś, tym lepiej będzie jutro. Jedyne co należy to nie poddawać się, zerwać swoje wewnętrzne łańcuchy i być odważnym. Z głową uniesiona do góry żyć dla śmierci. Weź ostatni oddech i utoń – czasem trzeba zrobić krok do tyłu, tylko po to, żeby lepiej się rozpędzić. Czasem należy (nie dosłownie oczywiście) umrzeć, by narodzić się na nowo. Metaforycznie zostało to ujęte bardzo ciekawie. A i melodyjnie się dzieje.
07. Conqueror
Poprzednie teksty były krótkie, w takim razie jak określić tekst tego utworu? Zaledwie pięć linii.
W momencie, gdy wszystko, co drogie upada, rosną ziarna mądrości. W momencie, kiedy jedno upada, rodzi się coś nowego, coś lepszego, coś wartościowego. Ten tekst mówi tak niewiele, że może oznaczać wiele… Mój wewnętrzny znak zapytania z każdą chwilą rośnie… i zadaje wciąż to samo pytanie – co autor miał na myśli? Może uda się powiedzieć to pytanie na głos? Czas pokaże…
08. Path to equilibrium (bywa kręta)
Strach nie powinien być czymś negatywnym. Powinien być twoim bratem, przyjacielem. Kiedy on się pojawia, nie należy zastygać w bezruchu, tylko zmobilizować się i ruszyć do defensywy lub kontrataku. Strach powinien być źródłem siły a nie ją blokować.
W tekście pojawia się porównanie pająka i jego ofiary. Pająk, który schwytał swoją zdobycz i właśnie przystępuje do zadawania jej bólu – rozbija serce, patroszy, zamraża żyły, pozostawiając jedynie pustkę, pustą skorupę.
Dla pająka to cudowna chwila zwycięstwa, dla ofiary – ból i porażka.
Tekst jest otulony blackmetalową balladą, która świetnie nadaje tła dla wspomnianej chwili spotkania się pająka z ofiarą. Przykre jest to, że w tekście to my jesteśmy ofiarą. Jednak tekst ma też, jak sądzę, drugie dno. Ta druga strona mówi o tym, żeby nie dać się zawładnąć strachem, tylko przekształcić go w swojego sprzymierzeńca. Żeby, kiedy już się pojawi, stawić czoła wrogowi i przezwyciężyć go.
09. The endless
Wczytując się w ten tekst, odnoszę wrażenie, że jest to swoista modlitwa – lub coś na wzór modlitwy. Do demona, który jest naszym Panem.
Tylko coś tu jest inaczej. Nie pozwalasz nam oddychać; jad, który tworzysz prowadzi do grobu; wszystko co twoje przepełnione jest nienawiścią.
Jego wybór i jego krew to są ograniczenia, z którymi zmaga się każdego dnia ze swoim losem. Brzmi to, jakby chciał być blisko swojego Pana a nie może. Bo ogranicza go życie? Być może… A jednak jest wierny swojemu Panu i upada przed nim na twarz. Interesujące…
Podsumowanie
Długo też się przymierzałem do tej recenzji, ale podsumowując, album „Forged in Reminisce” jest warty poznania. Mimo, że jest określony jako black metal to brzmi inaczej. Na pewno można tu znaleźć więcej melodii i zrozumieć o czym śpiewają (czy growlują).
Jeśli chodzi o sam tekst to na pewno jest tu wiele przesłanek, które mogłem pominąć albo nie zauważyć. Nie sądzę, by tak skonstruowane teksty nie niosły za sobą nic. Choć mogę się mylić. Ale to niech inni ocenią.
Album przez to, że brzmi inaczej, niż zwykle brzmi black metal, to może wpaść w ucho i gusta na długo, lub wręcz przeciwnie. W moje ucho wpadł na pewno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz