wtorek, 23 listopada 2021

Recenzja: Beast In Black – Dark Connection (2021)

Beast in Black – Dark Connection
(2021)


Dark Connection, to trzeci krążek multikulturowej ekipy Beast in Black, który światło dzienne ujrzał 29 października 2021 roku. Wydany został przy współpracy z Nuclear Blast.


Albumowi nie sposób odmówić tego, że wyróżnia się spośród tłumu. A to za sprawą połączenia metalowego brzmienia z dość dużą dozą syntezatorów. Jak dla mnie efekt finalny brzmi dwojako – zależy, który utwór. Muszę jednak dodać, że moim zdaniem, bliżej Bestii do Industrial Metalu, niż Melodic Power. Ale pochylmy się nad tekstami, które serwują nam chłopaki. Podobno teksty krążą wokół tematyki SF, fantasy i cyberpunku. Sprawdźmy i przekonajmy się na własnej skórze…


Zapraszam 




01. Blade Runner

W przypadku pierwszej płyty Bestii – Berserker – mieliśmy tam ukłon w stronę japońskiego anime o tym samym tytule. W pierwszym utworze na nowej płycie, chłopaki robią ukłon w stronę kultowego filmu o tym samym tytule – Blade Runner (Łowca androidów).
Jest to skoczny i chwytliwy melodyjnie utwór, w którym ekipa Bestii w swoim stylu przedstawia historię z filmu. Patrząc na tę opowieść z nieco innej strony. 
Dosyć dawno oglądałem ten film i chyba się skuszę na seans, odświeżę sobie pamięć. 


Utwór możesz posłuchać tutaj: Blade Runner



02. Bella Donna

W dużym skrócie, mamy tutaj typowy tekst o miłości. Jak chłopak wzdycha do dziewczyny, która dla niego jest tą naj. Choć jest tutaj sporo porównań do muzycznych aspektów, to można z drugiej strony sądzić, że tą pięknością, tytułową Bella Donną, jest po prostu muzyka. 
Jest tutaj spora ilość klawiszy, ale są one w tle i nie zaburza to metalowego brzmienia gitar.


Utwór możesz posłuchać tutaj: Bella Donna



03. Highway To Mars (była już autostrada do piekła i były też schody do nieba)

Ma ktoś ochotę wybrać się na weekend do Saint Lowell? Największej marsjańskiej metropolii? Bo ja już mam weekend zarezerwowany… ;)

Jak na początku słyszymy, dolatujemy do największego marsjańskiego miasta – Saint Lowell. Bardzo przyjemny, futurystyczny utwór. 

Co do tekstu to na pierwszy rzut oka jest tutaj mowa o ucieczce przed życiem wartym agonii, o samotności i ucieczce przed nią, o odległej miłości oraz o czymś banalnym – patrząc na tytuł – o pożegnaniu z Matką Ziemią. 
Z drugiej strony jednak, czuję w trzewiach, że sens tego utworu jest znacznie głębszy, niż to co napisałem przed chwilą. Sądzę, że drugim dnem tego utworu jest chęć pokazania słuchaczom, że nasza planeta, nasza Matka Ziemia cierpi. Cierpi przez to, co robią jej ludzie i pewnego dnia będziemy po prostu zmuszeni opuścić jej matczyne ramiona, ponieważ będzie już tak zniszczona przez nas, że nie będzie w stanie dalej nas żywić. 
Nie mam tutaj na myśli jakieś chorej ekologii, która ostatnio jest w modzie. Mam tutaj na myśli zdroworozsądkowe podejście do naszego Domu – w imię przysłowia „Jak dbasz, tak masz”. 
Zastanówmy się nad tym przez chwilę słuchając tego utworu… 


Utwór możesz posłuchać tutaj: Highway To Mars



04. Hardcore

Kolejny utwór, na początku którego dostajemy sporą dawkę syntezatoru. Potem robi się nieco bardziej metalowo. 
A o czym jest czwarty utwór? 
Moim zdaniem utwór jest o seksualnym westchnieniu mężczyzny do… kobiety-androida. Jak na tematykę cyberpunku i SF przystało, takie rzeczy chyba są możliwe. W dalszej czy bliższej przyszłości… 
Bohater określą tę istotę jako upadły anioł, słodki i zgubny „A fallen angel, sweet and pernicious”; a także jako swoją panią, srebrną i szaloną „My kinda lady, silver and crazy”. Wydaj się, jakby postradał dla niej zmysły. Mowa jest też o jakiejś zbrodni, o której jedynie wspominają. Czym jest ta zbrodnia? Można się tylko domyślać. Ale uważam, że może pod pojęciem „zbrodni” kryje się to, że spędzają razem upojne chwile, które w świecie przedstawionym w utworze są zakazane? Być może to to, a być może to ja jestem w błędzie… nie mniej takie mam wrażenie… 


Utwór możesz posłuchać tutaj: Hardcore



05. One Night In Tokyo

Początek brzmi jak typowy dyskotekowy kawałek. Kiedy pierwszy raz usłyszałem ten utwór, aż musiałem się upewnić, czy na pewno słucham tej metalowej Bestii, czy jest to jakaś przeróbka(podróbka)? Mają chłopaki rozmach, nie ukrywam… 
Melodyjnie jest mega skocznie i chwytliwie, to trzeba przyznać. Co do tekstu… 

Sądzę, że jak powiem klasycznie, jak na Bestię przystało, to raczej nie popełnię błędu. Ponieważ w tej świetnie brzmiącej otoczce, tekst jest o pięknej Famme fatale w akcji. Ten skoczny utwór jest o zgubnej miłości. Jak słyszymy w tekście „The most beautiful mistake of my life” (najpiękniejszy błąd mojego życia) – właśnie o tym jest ten utwór. 

Jest to zdecydowanie inny zabieg muzyczny, niż zwykle Bestia nam serwowała – a pamiętajmy, że w ich utworach jest sporo syntezatorów – to w tym przypadku jest ich zdecydowana większość. Solówka miesza się z dźwiękami klawiszy, a perkusja brzmi bardziej cyfrowo, niż w innych utworach. Czy to plus czy minus dla Bestii – ciężko powiedzieć. Choć nie ukrywam, że z wyraźnym zainteresowaniem śledzić będę dalsze losy Bestii w Czerni, w którą muzyczną stronę będą się rozwijać? 


Utwór możesz posłuchać tutaj: One Night in Tokyo



06. Moonlight Rendezvous

Kolejny utwór na tej płycie, który moim zdaniem odnalazłby na jakiejś dyskotece. Z jednej strony to dobrze, z drugiej trochę nie bardzo… 

Tym razem bohaterem utworu nie jest mężczyzna, lecz kobieta. A w zasadzie robot (lub android), odziany w kobiecą skórę. Owy android próbuje uciec i uratować się przed „Neon reapers” (Neonowi żniwiarze), który polują na uszkodzone i niedziałające poprawnie maszyny (lub z innego powodu). Ta kobieta-android próbuje przekonać swojego ludzkiego kochanka, by ten jej pomógł i ocalił ją przed śmiercią. Czy mu się to uda? Kto to może wiedzieć… w świecie przedstawionym w utworze różne dziwne rzeczy mogą się dziać… 


Utwór z teledyskiem możesz posłuchać tutaj: Moonlight Rendezvous



07. Revengeance Machine

Jak to Bestia ma w swoim stylu, skoczny i wręcz imprezowy klimat muzyczny. A w tekście coś mało wesołego i mało zabawnego. 
Tym razem mamy do czynienia ze świadomym wirusem, który ma obsesję na punkcie zemsty a także z cybernetycznym gniewem. Coś Wam to przypomina? 
Nie bardzo? A jeśli powiem Skynet? Terminator
Nie wiem jak Wam, ale czytając tekst, moje skojarzenia idą w tym kierunku. Zaawansowana technologicznie magia – czyli internet i sztuczna inteligencja. Świadomy wirus, czyli sztuczna inteligencja, która w pewien sposób „ożyła” i, jak to w filmach z Terminatorem było, próbuje zniszczyć swojego największego wroga – człowieka. 
Tym razem chłopaki nie powiedzieli, czy maszynie uda się, czy nie. Jest to po prostu opis tej niszczycielskiej maszyny zemsty. Oczywiście opowiedziany w ich wyjątkowym stylu.


Utwór możesz posłuchać tutaj: Revengeance Machine



08. Dark New World (coś jak NWO?)

Ah ta biblijna Sodoma i Gomora, znalazła nawet swoje miejsce w tekstach Bestii. Podobno to tylko przypowieść, a znajduje swoje odzwierciedlenie w niemal każdych czasach – zarówno tych historycznie dalszych, jak i bliższych nam; i oczywiście czasów obecnych. 
W tym utworze bohater nie akceptuje tego nowego mrocznego świata. Pluje na niego, brzydzi się nim i stawia opór tym, którzy usilnie próbują ten nowy ład wprowadzić w życie.
Choć wie, że „Never stop the madness(...)” (Nigdy nie powstrzyma szaleństwa) to jednak na swój sposób wypowiada wojnę tej Sodomie i Gomorze. 
Mamy tutaj też kilka ciekawych i interesujących metafor współczesnego świata (a przynajmniej ja tak to odbieram). 
1. „Steel empire and arenas of violence(…)” (Stalowe imperium i areny przemocy), czyli światowe mocarstwa, które dyktują swoje zdanie słabszym, natomiast te areny to miejsca na świecie, gdzie coś ważnego się dzieje, jak chociażby… wiemy o co chodzi ;) są to miejsca albo w których niebawem coś ważnego i groźnego zarazem się wydarzy, albo miejsca, która mają za zadanie odwrócić naszą uwagę od czegoś dużo ważniejszego i groźniejszego…
2. „Evil ones claim the throne(…)” (Źli osiadają na tronie), czyli ci, którzy świadomie zasiadają u władzy, żeby wprowadzić rządy tytułowego nowego mrocznego świata.
3. „Morbid freaks run the show(…)” (Patologiczne pokraki dają przedstawienie), sądzę, że tutaj chodzi o osoby, które w świetle reflektorów i obiektywów pochwalają ten chory cyrk dla materialnych korzyści. Nie obwiniam, ani nie wskazuję tutaj na nikogo, ale ciśnie mi się na język słowo „celebryci”.
A melodyjnie… znowu mamy skoczne i wpadające w ucho melodie. Bestia ma strasznie ciekawe podejście do takich tematów i sprytnie łączy to z pozornie nie pasującą melodią do tematyki. By zwrócić na to uwagę(?) 


Utwór możesz posłuchać tutaj: Dark New World



09. To The Last Drop Of Blood

W tym utworze mamy do czynienia z jakąś bitwą, albo wojną. W tym konflikcie bohater walczy do ostatniej kropli krwi (swojej czy wroga?). 
Human no more” (Nie ma już człowieka) – zamiast tego jest co? Robot (lub android) czy wirtualna świadomość? 
Ten utwór pozostawia w mojej głowie więcej pytań niż odpowiedzi. 


Utwór możesz posłuchać tutaj: To The Last Drop Of Blood


10. Broken Survivors

Mamy tutaj kolejny utwór o miłości. Tej nieszczęśliwej. I sądzę, że jest to w pewnym sensie kontynuacja utworów Bella Donna i Moonlight Rendezvous
Biorąc pod uwagę, że w świecie przedstawionym w albumie miłość człowieka z androidem byłaby zakazana, te trzy utwory zaczynają mieć sens. „How can our love be wrong” (Jak nasza miłość może być niewłaściwa). Wydaje mi się, że bohaterem tego utworu jest android, który próbuje przekonać człowieka-kochanka, by nie kończył tej relacji. 

"With scorn in your eyes You scream at my soul" (Z pogardą w twoich oczach Krzyczysz na moją duszę)

"Relinquish your anguish unto me, Through harrowing pain, We're beginning to yearn, For the touch that burns" (Porzuć swoją udrękę dla mnie! Przez wstrząsający ból zaczynamy tęsknić Za dotykiem, który płonie)

Ten android jest świadom, że w pewnym sensie jest winien zaistniałego problemu i chce, żeby jego kochanek wylał swoją złość, frustrację i bezsilność na niego, bo może uważa, że to mu pomoże ochłonąć i bardziej racjonalnie spojrzeć na zaistniałą sytuację.


Utwór możesz posłuchać tutaj: Broken Survivors



11. My Dystopia

Mieliśmy już Ghost in the Rain (Berserker) oraz Oceandeep (From Hell with Love). Mówcie co chcecie, ale ballady w wykonaniu Beast in Black są wspaniałe i melancholijne. Są takie, jakie ballady powinny być… Na trzecim albumie również nie mogło zabraknąć ballady, choć ta muzycznie jest nieco żywsza od poprzednich.

A jednak nie udało się, by miłość zwyciężyła. Czytając tekst dochodzę do wniosku, że utwór (znowu) jest kontynuacją poprzedniego. Przed oczami kreuje mi się scena, jak bohater postanawia uwolnić się od problemów i wydaje na zniszczenie (śmierć) swoją kochankę-androida. W ramach kary od sprawujących władzę musi towarzyszyć całemu procesowi zniszczenia wadliwego robota. Przez co cierpi niewyobrażalny ból i rozpacz. "I've turned my back on the purest of heart Summoned the beast out of the dark Cruelly denied and betrayed all that ever was" (Pogardziłem najczystszym sercem Przyzwałem bestię z ciemności Okrutnie zaprzeczyłem i zdradziłem wszystko, co kiedykolwiek było). 
Cóż, dla firmy, która produkuje owe roboty to dobrze, ponieważ wadliwy produkt został usunięty z rynku. Natomiast dla naszego bohatera świat dosłownie się zawalił, gdyż stracił ukochaną na zawsze "I'm the fire that lost its flames Lifeless ocean without waves" (Jestem ogniem, który stracił swoje płomienie Martwym oceanem bez fal).


Utwór możesz posłuchać tutaj: My Dystopia



12. Battle Hymn

Początkowe klawisze przypominają mi te z filmu Tron, jedynie nuty są inne. Po tych klawiszach następuje krótkie solo na perkusji, po którym ruszamy z utworem. 
W tym utworze mamy wyraźnie do czynienia z jakimś konfliktem, który nie jest usytuowany ani w miejscu ani w czasie. Jest to po prostu utwór, który zagrzewa do walki w świecie, w którym dni wolności odeszły. W jej miejscu krew i stal spotykają się z kością. 
Koniec końców wydaje mi się, że owi żołnierze wygrali i wracają do swoich domów w chwale.


Utwór możesz posłuchać tutaj: Battle Hymn



13. They Don’t Care About Us (Michael wciąż żyje!)

To chyba pierwszy cover w twórczości Bestii. Co skłoniło chłopaków do nagrania akurat tego coveru? Możemy się tylko domyślać i spekulować, a prawdę znają tylko oni… 
Początek brzmi bardzo zbliżenie do oryginału, oczywiście w odświeżonej wersji. Uważam, że Yannisowi całkiem całkiem wyszedł ten cover. Pierwszy raz słysząc ten utwór, zaśmiałem się sam do siebie, że Michael wciąż żyje… potem upewniłem się, że z głośników rzeczywiście leci Bestia. 

Osobiście nie jestem zwolennikiem coverów, bo na wielu się przejechałem i wiele z nich popsuło pierwotny klimat oryginału, to ten wyraźnie odstaje od mojego podejścia. Chyba mogę zaryzykować stwierdzenie, że udał się chłopakom ten cover. 

Odpowiadając na pytanie kilka linijek wyżej… wiele raz słyszałem, że Jackson napisał ten kawałek, bo chciał zwrócić uwagę na tych, którzy władają światem i mają w głębokim poważaniu ciężko i uczciwie pracujących ludzi; że dosłownie i w przenośni nie obchodzimy ich i nie dbają oni o nas. Tutaj ponownie nasuwa mi się myśl, że chłopaki z Bestii są tego samego (bądź podobnego) zdania i tym coverem chcieli przypomnieć, wobec sytuacji, która dziś dzieje się na świecie, że ten utwór jest nadal tak samo aktualny jak wiele lat temu. 
Lub po prostu nadinterpretuję i nagrali ten cover, bo po prostu lubią twórczość Jacksona. Która wersja jest słuszna? Może będzie nam dane pewnego dnia się przekonać… 


Utwór możesz posłuchać tutaj: They Don’t Care About Us



Podsumowanie:

Trzeci album Beast in Black jest świeży i dodaje sporo nowych elementów do twórczości chłopaków. Utwory są skoczne, melodyjne a część z nich nadawałaby się do imprezowego klimatu. Sam do końca nie wiem czy to dobrze, czy źle, że chłopaki dodali tak dużo syntezatoru. Jednak biorąc pod uwagę całokształt tematyki albumu – jakim jest w dużej mierze cyberpunk – bez elektroniki nie mogłoby się obejść. Z drugiej strony jednak obawiam się, że z czasem mogą odejść od czystego metalowego brzmienia. Mimo to jestem wyraźnie zaciekawiony, jakie będą dalsze losy i jaką ścieżkę obiorą twórcy Beast in Black. 
Muszę się jednak doczepić do tekstów. Poza ostatnim utworem (coverem) każdy tekst jest napisany w tym samym stylu i wygląda dosłownie tak samo. Jakby ten album był napisany na to przysłowiowe „jedno kopyto”. Mamy zwrotkę, refren, zwrotkę, refren, solówkę i dwukrotnie powtórzony refren i koniec utworu.

Mimo wszystko nie będę się wyrażać, czy album jest dobry czy zły, bo to każdy słuchacz oceni sam, czy Dark Connection wpadnie w ucho czy niekoniecznie. 
Jednak nie pogardziłbym możliwością rozmowy z chłopakami, żeby zadać im parę pytań… może przyjdzie taki dzień i uda mi się nakręcić z tego materiał. Czas pokaże… 

A tymczasem dziękuję za uwagę. Widzimy się przy następnej recenzji, która już niebawem… 

Ave.! 


P.S.: Recenzowany dziś album otrzymałem z portalu Knock Out Music Store w jednej przesyłce razem z najnowszym albumem Cradle of Filth - Existence is Futile. Unboxing z tej paczki możecie obejrzeć na moim kanale na YT - Menelnik NIEcodzienny, o tutaj: Unbox Płytowych Nowości, gdzie serdecznie Was zapraszam :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz także...

Recenzja: Virya – From the Ashes [EP 2024]

Virya – From the Ashes (14.11.2024) From the Ashes to debiutancka , czteroutworowa EP’ka wrocławskiej grupy Virya . EP’ka ujrzała światło dz...

A to widziałeś..?