czwartek, 20 stycznia 2022

Relacja koncertowa

 Ennorath & Nitoa & Forbidden Omen
Kraków, Garage Pub - 15.01.2022


Czas na relację z pierwszego koncertu w 2022 roku. I to nie byle jakiego, bo zagranego z bardzo wysokiego C. Sam byłem w niemałym szoku… ale o tym za chwilę… 


Koncert miał miejsce w jednym z fajniejszych miejsc w Krakowie – Garage Pubie. A na scenie zagościły trzy kapele – Ennorath, Nitoa i Forbidden Omen – z dwoma możecie posłuchać wywiadu; z Nitoą możliwe, że niebawem też się pojawi (wszystko w swoim czasie). 


Tym razem na wyprawę udałem się z Młodą.



Na wejściu oczywiście należało się przywitać z ekipą Garage Pubu oraz kapelami – Ennorath i Forbidden Omen (Nitoa dotarła później). Mieliśmy chwilę czasu na zagrzanie tyłków i zamienienie paru słów z chłopakami, ponieważ trafiliśmy na moment, w którym Ennorath zaczynali swoją próbe. Póki co grali bez Aśki, bo jeszcze nie dotarła. Jednak w momencie, kiedy rozpoczęła się rozmowa o niej w drzwiach pojawiła się wilczyca – Aśka. I jej zdecydowane, choć z lekkim zawahaniem: „Dzisiaj nie będzie wokalu…” Trochę się zmartwiłem słysząc jej słowa, jednak zaciekawiłem się, jak to rozwiążą? 


Chłopaki skończyli próbę i zeszli ze sceny, czekając na pojawienie się pierwszych ludzi; i próbowali przekonać Aśkę, żeby jednak coś tam zanuciła… początkowo z marnym skutkiem… 


Wreszcie, nadeszła wyczekiwana godzina. Ennorath weszli na scenę, rozpoczynając koncert. Aśka mimo wszystko nie dała się namówić, ale stanęła przy schodach na scenę, dopingując chłopaków w graniu. Przyznam się szczerze, że (pomijając stricte zespoły bez wokali) było to dla mnie interesujące doświadczenie. Zwłaszcza, że prywatnie skupiam się głównie na tekstach. Tutaj tego nie było. Za to mogłem się skupić na głębi twórczości muzycznej Ennorath. I tutaj udało mi się dostrzec elementy elektroniki i ich industrialny element. Utwory nabrały zdecydowanie innego brzmienia.


Ale, nagle… co tu się stało? Aśka zaczęła nieśmiało śpiewać. Co prawda ze względu na jej chwilowy problem z krtanią pomijała partie z growlem, to jednak te, gdzie śpiewa czysto z trudem, ale jednak z siebie wyrzuciła. Po którymś z kolei utworze z gardziołka Aśki zaczął wydobywać się pierwszy growl. Z mojej strony wielki szacun dla Aśki, że mimo kontuzji nie zawiodła i na tyle, na ile mogła sobie pozwolić, uraczyła nas swoimi umiejętnościami wokalnymi. 

Aśka, zdrowiej krtań i struny głosowe, żebyś następnym razem mogła bez problemu śpiewać i growlować.! 


Setlista Ennorath: 

1. Precibus (intro)
2. Nano Soul Theory
3.With Neophite’s Fervour
4. Unnatural Selection
5. Quietus
6. Scavenger’s Crib
7. The Virtuous Villainy
8. Fratricidal
9. Selective Alliance
10. Governor of Ruins
11. A Walk Trought the Embers 

Nim przejdziemy do następnego zespołu, jaki zagościł na scenie tego wieczoru, pochwalę się perełką, którą udało mi się tego wieczoru zdobyć do swojej płytowej kolekcji (skromna, bo skromna, ale od czegoś trzeba zacząć). 
Otóż, udało mi się dorwać i przytulić pierwszy album Ennorath, niebieskookładkowy Arcans of Modern Hero. 


Młodej też się udało przytulić jeden egzemplarz tego albumu. A co, też niech sobie kolekcje tworzy swoich płyt. 


Kończmy dygresję i wracajmy do tematu… 

Drugi na scenie pojawił się zespół ze stolicy – Nitoa – w ramach swojej trasy promującej niedawno wydany album Odium. 
Od pierwszego momentu, kiedy chłopaki się pojawili w Garage’u, i od pierwszego momentu, kiedy ich zobaczyłem, nie mogłem pozbyć się wrażenia „Ja go chyba gdzieś widziałem i skądś kojarzę”. Mam na myśli perkusistę. Wydawał się tak strasznie znajomy z twarzy, że ledwo się powstrzymałem od podejścia, żeby zapytać. Powstrzymała mnie perspektywa, że wyjdę na głupka. Pomyślałem, że poczekam i może z czasem się moje podejrzenia rozwiążą. Tak się też stało. Między utworami, kiedy zapowiadał kolejny i opowiadał mniej lub bardziej istotne rzeczy, usłyszałem: „(…) z dziennikarskiego obowiązku(…)” te słowo utwierdziło mnie w przekonaniu, że jednak się nie myliłem. Oto na perkusji zasiadał niejaki Adam Kornacki – dziennikarz motoryzacyjny.! Ciężko mi było uwierzyć, że mam okazję zamienić z Panem Adamem kilka słów. Wrażenia zostawił bardzo pozytywne – i tego będę się trzymać. 




Kończąc wstęp. Chłopaki zagrali kilka utworów ze swojej niedawni wydanej płyty – Odium. Był to też jedyny zespół, tego wieczoru, który śpiewał po polsku. Było ciężko, szybko i agresywnie. Myślę, że na przełomie stycznia i lutego (choć bardziej lutego) możecie się spodziewać mojej recenzji i interpretacji tego albumu. 

Setlista Nitoa: 

1. Beton
2. Pustka
3. Smutek
4. Cela
5. Anioł
6. Odium
7. Szron
8. Pies
9. Gorycz
10. Cienie

Może chłopaki dadzą się zaprosić też na wywiad? Pożyjemy zobaczymy… 

Ostatnią kapelą, która grzała scenę był Forbidden Omen. Nasi ulubieni słowiańscy Death Metalowcy. Z nimi też spotkałem się pod sceną po raz drugi. Tym razem, podobnie jak poprzednio, zaserwowali nam jeden z moich ulubionych coverów – Pursiut of the Viking, szwedzkiego Amon Amarth. Miałem też okazję w końcu zobaczyć Krzyśka ze swoją gitarą na scenie. Dobrze, że ta łapka mu się już zagoiła i ekipa mogła pokazać na co ich stać. 


Zagrali kilka utworów ze swojej debiutanckiej płyty oraz kilka spoza niej. Dla fanów kultury Słowian i mocnego Death Metalu była to uczta, niczym na zamkowych salonach. 


Setlista Forbidden Omen: 

1. Slavic Blood
2. Svarog
3. Fractured Sky Fitual
4. Korangar
5. Nixie
6. Pursiut of the Vikings
7. Leshy
8. Veles
9. Son of Perun
10. Hail the God of War
11. Ashen King
12. Basilisk


Koncert niestety dotarł do końca. Była to okazja zdobyć podpisy ostatniej kapeli na koszulce i dokonać niemałych zakupów przy merchu. Może skromne zdobycze, ale nie ilość się liczy, ale jakość. 


Na tym zakończę dzisiejszą relację z koncertu. Dziękuję za uwagę i jednocześnie zapraszam na mój kanał, gdzie niebawem pojawi się pierwszy w tym roku wywiad z… z zacną ekipą. Sądzę, że będzie to jeden z najkrótszych rozmów zespołem, jaki miałem okazję przeprowadzić. Jednak póki co nie będę zdradzać szczegółów… pozostawię tę nutkę tajemniczości ;) 


Wyczekujcie też recenzji albumu Nitoa – Odium, który też niebawem pojawi się na blogu.

A tymczasem, raz jeszcze dziękuję za uwagę. 
Widzimy się już niedługo. 
Ave.!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz także...

Recenzja: Virya – From the Ashes [EP 2024]

Virya – From the Ashes (14.11.2024) From the Ashes to debiutancka , czteroutworowa EP’ka wrocławskiej grupy Virya . EP’ka ujrzała światło dz...

A to widziałeś..?