Recenzja: Nitoa – Odium
(2022)
Zespół Nitoa to oldschoolowe thrashmetalowe trio; pochodzące ze stolicy. W skład zespołu wchodzą:
Paweł „Beniec” Kornacki – gitara i wokal
Grzegorz „Koper” Wardzyński – bas i wokal
Adam „Dudek” Kornacki – perkusja i wokal
Ich najnowsze dzieło, płyta zatytułowana Odium, niedawno wpadła w moje łapki, za sprawą koncertu w krakowskim Garage Pub. Oczywiście relację z tego dnia możecie poczytać – o tutaj. A w tym poście zagłębimy się w klimat płyty i zerkniemy o czym chłopaki śpiewają.
Zapraszam
1. Beton
Pierwszy utwór, otwierający płytę, nosi tytuł „Beton”. Klimatycznie jest ciężki i agresywny, choć nie brakuje tu fragmentów spokojniejszych i wolniejszych.
Natomiast sam tekst mówi, jak bohater leży na ziemi w kałuży krwi – na tytułowym betonie. Wygląda na to, że dostał od kogoś solidny wpierdziel. Można wywnioskować, że ciężko będzie mu przeżyć – ale póki oddycha, da radę. W chwili agonii wzywa swoich rodziców, żeby choć trochę mogli zelżeć jego cierpieniu, jednak oni tego nie słyszą. Za to jego jedynym sprzymierzeńcem w tej sytuacji okazuje się betonowa podłoga, która schładza jego poobijane ciało, dając choć odrobinę wytchnienia.
W tekście pojawia się też motyw krat i więzienia. Być może cała ta sytuacja rozgrywa się za więziennymi murami. Na co może również wskazywać „szczęk żelaza, ciężkie kroki i szepty” oraz „zardzewiałe strzępy krat”. Choć tego można się jedynie domyślać.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Beton
2. Pustka
Utwór, w którym ojciec cierpi z powodu utraty swojego dziecka. Nie jest, co prawda, powiedziane, w jaki sposób ojciec stracił swoje dziecko. Wiemy natomiast, że ta strata dotknęła go bardzo. Do tego stopnia, że nie potrafi sobie z tym poradzić. Wszędzie nadal wiszą zdjęcia dziecka, za każdym razem, kiedy ojciec robi sobie kawę, szykuje również śniadanie dla niego (lub niej); by za chwilę przypomnieć sobie, że nie ma po co.
Istnieje też i mniej bolesna wersja. Być może rodzice się rozstali i to matka zabrała dziecko. Z czym ojciec nie potrafi się pogodzić. Stracił też kontakt ze swoim dzieckiem, przez co nie wie, co się z nim aktualnie dzieje.
Jednak motyw tytułowej pustki kieruje moje rozmyślania nad tym utworem w zdecydowanie boleśniejszą wersję – że dziecko nie żyje(?) Z tą sytuacja ojciec tym bardziej nie potrafi się pogodzić – i w sumie się nie dziwie.
3. Pies
W tym utworze, jako jedynym na płycie, pojawiła się kobieta na wokalu. Co prawda pojawia się tylko na chórkach, jednak dodaje to coś nowego do całej płyty. W pierwszej chwili słuchania tej płyty byłem niemało zaskoczony.
W utworze bohaterem jest tytułowy pies. W pierwszej zwrotce deklaruje swoją lojalność swojemu panu. W drugiej części utworu owy człowiek popełnia samobójstwo poprzez powieszenie się na smyczy swojego psa. Zwierzak odbiera to jako największą ofiarę swojego pana, że pozwala mu ugasić kilkudniowy głód i pragnienie, jedząc jego ciało i pijąc jego krew – „to jego pożegnalny dar, ostatni mój posiłek(…)”
Z jednej strony utwór jest ostry i agresywny… z drugiej jednak jest w nim spora doza smutku. Być może jestem zbyt przewrażliwiony, jeśli chodzi o jakiekolwiek cierpienie zwierząt w twórczości – czy to filmowej czy muzycznej, czy dowolnej – i z tego powodu odbieram ten utwór dosyć osobiście, a co za tym idzie dosyć negatywnie. Jednak podoba mi się, że tytułowy pies postanawia najeść się i napoić martwym ciałem swojego nieżyjącego właściciela. Więc jest to utwór, którego tematyka i tekst działa na mnie dwojako – jednocześnie podoba mi się, z drugiej zaś najchętniej przełączyłbym kolejny.
4. Smutek
Początek mamy wolny, balladowy i pełny wycofania. Po tym wstępie wchodzi ostry thrashowy pazur. Dalej mamy już klasycznie – thrashowo, choć nie brakuje tu lekkiej solówki gitary i basu.
Na początku tekstu mamy do czynienia, jak sądzę, z introwertykiem. Opowiada on, jak bardzo nie lubi wychodzić do ludzi, gdzie musi udawać i grać kogoś, kim nie jest. Nie lubi pozornego uśmiechu na swojej twarzy.
Choć z drugiej strony, bardzo by chciał móc „być jednym z nich”. W refrenie słyszymy, że udaje mu się przezwyciężyć strach. Kiedy to bawi się, tańczy i śmieje razem z innymi. Jest mu przy tym bardzo wesoło.
Jednak jest to tylko wymysł jego świadomości. W głębi duszy nie da rady przezwyciężyć swojego „szczególnego rodzaju smutku”.
W jego przeszłości musiało wydarzyć się coś, co na zawsze odmieniło jego podejście do życia, do świata i ludzi. Jak słyszymy „on widział mroźny nurt, którym płynęli zmarli gdzieś w dal(…)”. Kiedyś miał marzenia, które teraz są jedynie czarnym bólem, noszonym w sercu.
Krótko mówiąc, bohater tego utworu stał się odludkiem z powodu traumy, jaka spotkała go przed laty i teraz cierpi, bo z jednej strony chciałby wyjść do ludzi z drugiej strony obawia się, że historia może się powtórzyć. Tak źle i tak niedobrze…
Utwór możesz posłuchać tutaj: Smutek
5. Anioł
W tym utworze urzekł mnie początek. Taki nieoczywisty. Pierwsze kilka taktów – cisza. Za chwilę pierwszy wchodzi wokal, i - „ty skrzydlata kurwo!”. Dopiero po tym wchodzą instrumenty w niezłym thrashowym jebnięciem.
Choć sam temat utworu jest dosyć żyletkowaty i krwawy… Mam wrażenie, że w tekście bohater, patrząc w lustro podcina sobie żyły. Ale nie tak po prostu, tylko niemal całe przedramię sobie otwiera. Jest to jednak dopiero początek ten krwawej zabawy… bo dalej w tekście mamy „biorę w rękę nóż(…)” Mamy więc tutaj do czynienia z sadomasochistą, którego przyjemność z zadawania sobie bólu prowadzi go do samego końca.
6. Szron
Lubię ten dźwięk gitary basowej, towarzyszący niemal przez cały ten utwór.
W tym utworze bohaterem jest mała dziewczynka, która w oczach ma strach. Jej towarzyszką jest [porcelanowa?] lalka ze spalonymi dłońmi. Mogę się jedynie domyślać, ale odnoszę wrażenie, że utwór mówi o krzywdzeniu dzieci(?). Ponieważ, jak słyszymy w refrenie, tytułowy szron jest przyozdobiony krwią z podłogi. Cała sytuacja rozgrywa się w ciemnym pomieszczeniu; w „mroźnej ciemności bez światła”. Wszędzie jest mrok, krew i szron.
Na początku tekstu, zaraz po zarysowaniu bohaterki, słyszymy, jak budzi się ze snu. Od razu boi się ponownie zasnąć; wiedząc, co może się zacząć dziać – coś bardzo złego. Nie jest to pierwszy raz, ponieważ ten negatywny obraz wrył się już bardzo mocno w mózg bohaterki.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Szron
7. Odium
Przejdźmy teraz do utworu zatytułowanego tak, jak cała płyta – Odium.
Początek to energiczna perkusja, do której po chwili dołącza gitara elektryczna. A tuż za rogiem czyha wokal.
Bohater tego utworu rozpacza i tęskni za tym, kim kiedyś był. Za byciem szczęśliwym, dumnym i silnym mężczyzną, który – jak sam twierdzi – teraz stracił swoją godność i wolę do życia. Przejmuje się tym, że inni patrzą na niego z politowaniem i z obrzydzeniem. Martwi się, czy jego potomkowie uważają go zbędnego i niepotrzebnego, jak mu się wydaje.
A to wszystko w tej historii opowiada starszy pan – dziadek, który może czuje się osamotniony, bo najbliżsi go opuścili? Ruszając w pogoni za własnym życiem i własnymi sprawami. A owy dziadek czuje się zwyczajnie samotny…
8. Cela
Na wstępie mamy sympatycznie brzmiący bas. Początek jest agresywny i szybki, a po chwili następuje łagodniejszy i melodyczny fragment, który brzmi w pewnym sensie refleksyjnie. Za chwilę jednak wracamy do ciężkiego i agresywnego klimatu, w jakim świetnie czują się chłopaki.
Sam utwór jest, jak sądzę, o człowieku zamkniętym w tytułowej celi więziennej. Który męczy się w natłoku własnych myśli i wspomnień. Najgorsze, że nie ma nic, czym mógłby ten plątaninę myśli uspokoić, ujarzmić. Jest tylko wszechobecna cisza i ciemność.
W drugiej części utworu, mam wrażenie, że doświadczamy retrospekcji zdarzenia, które sprowadziło bohatera do tej celi. A mianowicie potrącenie jakiegoś dzieciaka – „wzrok tej kobiety tulącej w ramionach zakrwawione truchełko(…)”. Jak słyszymy, pojawili się też świadkowie tej tragedii, więc o próbie wykaraskania się z tego problemu raczej nie ma mowy. Finalnie bohater trafił przed sąd, który skazał go na więzienie. Słusznie, nie słusznie – nie mnie to oceniać…
Chodźmy do kolejnego utworu…
9. Gorycz
Początek szybki i wagowo nie odstający od pozostałych utworów; z krótkim nieco wolniejszym przejściem. Mamy tutaj krótki fragment, w którym pojawia się drugi męski głos. Nie jest co prawda tak długi, jak w przypadku utworu Pies.
Mam wrażenie, że w tekście bohater jest zawiedziony swoim życiem. Stracił nadzieję, że jeszcze coś może się odmienić na lepsze. Dla niego przyszłość jest zarówno obietnicą, jak i zagrożeniem. Czuje się zagubiony i prosi o pomocną dłoń, której nie ma mu kto podać.
10. Cienie
Początek odbiega od pozostałych utworów. Jest spokojny i harmonijny. Nawet w momencie, kiedy nabiera ciężaru, nabiera go z gracją. Koniec końców, po tym przyjemnym wstępie następuje dobrze znana, z poprzednich utworów, waga.
Niestety cała historia, opowiedziana w albumie Odium, nie kończy się dobrze. Główny bohater nie mogę dłużej wytrzymać sam ze sobą – „Mój umysł mnie nie lubi(…)”. Jedyny ratunek, jaki widzi dla siebie to „zimna lufa” wsadzona samemu sobie do ust. Czyli krótko mówiąc – samobójstwo. Album kończy się samobójstwem bohatera. Szkoda…
Podsumowanie:
Nie spodziewałem się, że pewnego dnia w moje ręce wpadnie płyta, której nie czuje się bezpośrednim odbiorcą. Dziwne uczucie, kiedy słuchasz nowo dorwanego albumu i twoje uszy krzyczą, że to nie dla nich. Sama muzyka jest genialna. Jednak teksty… są przepełnione smutkiem, żalem i rozpaczą; jakby ich autor pragnął wyrzucić z siebie długo skrywany ból, który latami gnieździł się na dnie serca. Mam szczerą nadzieję, że za sprawą albumu Odium osiągnął spokój.
Tym samym nie twierdzę, że album jest zły i odradzam sięgania po niego. Na pewno nie.! Nie twierdzę również, że płyta jest wybitna – bo akurat moje ucho tego nie potwierdzi. Album jest świetny, jednak nie jest to dla mnie… (ciężko mi to pisać i dziwnie zarazem)
Mimo to nie mam najmniejszego zamiaru skreślać zespołu Nitoa i twórczości chłopaków. Chętnie będę wypatrywać ich nowości, a jeśli trafi się ponownie koncert gdzieś w okolicy, to z dużą pewnością pojawię się.
A i chętnie też wdam się w dyskusję z kimś, do kogo tematyka płyty, lub konkretnego utworu przemawia. Tymczasem – dziękuję za poświęcony czas i do następnego naszego spotkanie tu, na blogu lub na YouTube.
Trzymaj się
Pozdrawiam
Kamil :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz