Slave Keeper – Ślad
(23 września 2022)
Ślad to debiutancki album lubelskiej kapeli Slave Keeper. Płyta ujrzała światło dzienne 23 września 2022 roku. Znalazło się tutaj 12 utworów, które zahaczają wiele życiowych aspektów.
Wrzućmy płytę na głośniki i zobaczmy, co w trawie piszczy?
Zapraszam
Ale w teksty zajrzymy za moment. Najpierw poznajmy ekipę tworzącą Slave Keeper’a.
Marta Biernacka – wokal, instrumenty klawiszowe, gitara akustyczna
Piotr Jakubowicz – gitara
Dominik Szwajgier – (ex) gitara
Piotr Miećko - gitara
Jakub Orłowski – gitara basowa
Piotr Szalak – perkusja
Na płycie znalazło się też kilku gości:
Grzegorz Kupczyk – wokal
Piotr Michalski – flet, sopiłka
Łukasz Jezior – gitara
Łukasz Suszko – gitara, instrumenty klawiszowe
Jeszcze jeden aspekt, nim zagłębimy się w słowne meandry tekstów.
Co przedstawia okładka, której autorem jest Piotr Szafraniec?
W tle mamy uliczkę, wyjętą z wczesnych lat 20, skąpaną we mgle i w półmroku, oświetloną jedynie przez dwie małe, wiszące lampy. Na środku drogi, i równocześnie, na planie głównym, stoi zakapturzona postać. Jego strój przypomina mnicha, który wędruje nocą po mieście, w bliżej nieokreślonym celu. Nie mam pewności, czy postać jest w masce, czy ma po prostu srebrzysto-bladą cerę. Za głową postaci mamy logo zespołu – Slave Keeper.
W lewej ręce wędrowca trzyma lampę naftową, w której dosyć mocno tli się płomień. W prawej natomiast, skrytą za plecami, trzyma dwa łańcuchy, które wychodzą, jakby poza kadr okładki – może to symbolizować to, że na tym łańcuchu jest słuchacz? Czyżby muzyka Slave Keeper’a aż tak nas porywała? To się okaże…
Przy pasie owej postaci mamy jeszcze jeden ciekawy element – mianowicie klepsydrę, z której wysypuje się piasek. Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl, to to, że klepsydra symbolizuje upływ czasu. Może to być również nawiązaniem do tytułu albumu lub ostatniego utworu… ale o tym za chwilę.
Na dole mamy dosyć słabo widoczny tytuł płyty – Ślad.
Zerknijmy wreszcie w teksty, bo sam już jestem ciekaw, co zaserwowała nam ekipa Slave Keeper.
1. Świt (intro)
W intrze mamy lekki syntezator, który tworzy nam tło. Po nim pierwsza wchodzi perkusja, głównie tomy i gitara. Po chwili ostre talerze i wyraźniejsze klawisze. Gitara, jeśli dobrze kojarzę, gra oktawę wyżej. Intro łączy się z drugim utworem klawiszami i napędzającą perkusją.
2. Ratuj mnie
Utwór zaczyna się „resztkami” klawiszy z intra oraz rozpędzającą się perkusją. Wokal wchodzi praktycznie od razu.
Melodycznie utwór jest pełen nadziei. Jest szybki i elektryzujący. Solówka jest swoistą kulminacją nadziei na ratunek. Pojawia się to światło we mgle i wychodzi na to, że ratunek nadszedł w ostatniej chwili.
Ale ratunek przed czym? O czym jest utwór?
W tekście bohaterka prosi – wręcz krzyczy – by ją uratować, ponieważ nie daje już dalej rady. Ogarnia ją ciemność i dławi strach. Tylko przed czym? Pierwsze na myśl przychodzi mi to, że prosi o ratunek przed pewną śmiercią, poprzez powieszenie.
Patrząc na klimat okładki można wnioskować, że mniej lub bardziej chodzi tutaj o średniowieczne polowanie na czarownice(?). Nasza bohaterka została oskarżona o paranie się czarną magia, co skutkuje widowiskową egzekucją. Czy słusznie? - nie jest to powiedziane.
O świcie egzekucja się rozpoczyna i niemal oprawcom udaje się pozbawić życia bohaterkę. Na szczęście w ostatniej chwili przychodzi wybłagany ratunek. Pojawia się małe światełko nadziei w ogarniającym ją mroku.
Bohaterka widzi wyciągniętą w jej kierunku dłoń, która wyciąga ją z objęć śmierci.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Ratuj mnie
3. Nadszedł czas
Ten utwór jest o rozpoczęciu przez bohaterkę nowego życiowego rozdziału. Pragnie zmian. Zostawić przeszłość, która nie była dla niej łaskawa i spojrzeć w przyszłość z podniesioną głową.
Można powiedzieć, że w pewnym sensie tekst tego utworu łączy się z poprzednim. Bohaterce udało się uciec z objęć śmierci i to wpłynęło na jej decyzję, by rozpocząć życie na nowo. Dostała drugą szansę, której nie chce zmarnować.
Jedyne, co ją jeszcze powstrzymuje to strach. Przeklęty strach – w tym przypadku jest to strach przed nieznanym, jak sądzę. Jestem jednak prawie pewien, że i ten strach uda się bohaterce przezwyciężyć i ze spokojem i podniesioną głową sięgnie wymarzonych gwiazd.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Nadszedł czas
4. Watchmaker
Pierwszy z dwóch utworów w języku angielskim.
Początek utworu to tykający zegar, do którego dołącza „tykająca” gitara, a po chwili druga dopełnia klimat.
Chwilę przed solówką jest fragment, który moje ucho polubiło od pierwszych nut. Zaczyna się gdzieś w połowie utworu. To krótki przerywnik samej perkusji, do której po kilku taktach dołącza się gitara basowa. Szybko jednak do głosu dochodzą klawisze i gitara, która otwiera drogę do solówki.
Utwór jest, w wielkim skrócie, o zegarmistrzu, który włada czasem. Jest poza czasem i przestrzenią. Tytułowy zegarmistrz jest też twórcą słowa i wszelkich emocji. Jest też twórcą grzechów i nadziei, rzeczy namacalnych i niewidzialnych. To taki swoisty twórca wszechrzeczy.
Ten watchmaker żywi się wiarą, która pochodzi z ludzkiego serca. Sądzę, że jest to synonim biblijnego boga – choć tu mogę się mylić…
Utwór możesz posłuchać tutaj: Watchmaker
5. Ostatni raz
Utwór i tekst, który pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi.
Do kogo skierowane są te słowa? Gdzie adresat tekstu jest po raz ostatni? Co takie miałoby się już nigdy nie wydarzyć? I wreszcie – kim jest ten, który zamyka przed nami te żelazne drzwi? Dokąd one prowadzą?
Czy w tekście może chodzić o nieuchronną śmierć, która czeka nas wszystkich? I to, że teraz, w tym miejscu i czasie, jestem po raz ostatni? (może bardziej w tym czasie).
„Obłoków biel widzisz po raz ostatni(…)” - czy to jest nawiązanie do kresu istnienia?
Ostatni fragment utworu brzmi, jak sądzę, że nikt z nas nie wie, kiedy odwiedzi nas śmierć. Zatem nie ma sensu odkładać rzeczy na jutro, które może nigdy nie nadejść. Lepiej jest więc żyć Tu i Teraz, żeby potem nie żałować, że tego czy tamtego człowiek nie zrobił. Ponieważ, być może, życie potoczyłoby się zgoła inaczej(?)
Ciekawy i intrygujący jest ten utwór…
Utwór możesz posłuchać tutaj: Ostatni raz
6. Mój los
Klimatycznie utwór przypomina mi Nightwish. Dużo jest tutaj klawiszy, jest bardzo melodycznie. Dźwięki gitary klasycznej (albo akustycznej – ciągle mi się mylą) też robią niezłą robotę.
Jestem wręcz przekonany, że ten utwór nawiązuje do utworu Ratuj mnie. W tym utworze przedstawiona jest historia schwytania bohaterki i wrzucenia jej do lochów, pod oskarżeniem o paranie się czarną magią.
Bohaterka, jak twierdzi, nie robi nic złego. Jedynie leczy ludzi. Jak sądzę, przy użyciu jakichś ziół, które sama zbiera i przetwarza. Ktoś jednak rozpuścił plotkę, że jest wiedźmą. A jak wiemy, w minionych czasach ludzie bali się wiedźm. Król postanowił, że ukarze znachorkę.
Pod osłoną nocy wysyła swoją straż, by ją schwytali i w lochu zamknęli potencjalne zagrożenie.
Refren skierowany jest do brata bohaterki, który jest strażnikiem w lochach. Bohaterka błaga brata, by ten pomógł jej uciec. Wszystko o co jest oskarżona to jest stek kłamstw i bzdur – i on sam powinien najlepiej o tym wiedzieć.
Czy ją uwolnił czy jednak pozostał wierny królowi? O tym jest drugi utwór albumu.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Mój los
7. Heaven
Drugi z dwóch utwór w języku angielskim.
Mam wrażenie, że jest to utwór o seksie - „Give me pleasure, Make me hot, Take me closer, I want more(…)” (Spraw mi przyjemność, Rozgrzej mnie, Weź mnie bliżej, Chcę więcej). Jednak nie jest to jakiś ostry czy dziki seks, tylko pełen namiętności, przyjemności i pasji. W kulminacyjnej chwili oboje sięgają nieba.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Heaven
8. Samotny
Z jednej strony samotność jest dobra. Nikt nie siedzi ci na głowie i w ekstremalnych sytuacjach nie mówi ci jak żyć, co i jak robić. Z drugiej strony – fajnie jest mieć tę drugą osobę, która zawsze przy tobie będzie, bez względu na wszystko.
W tym utworze samotność jest czymś od czego bohaterka pragnie uciec. Nie ma co z sobą zrobić. Brakuje jej życiowego celu.
Niby jest wolna jak ten ptak, a tak naprawdę czuje, jakby żyła w szklanej klatce, z której niemożliwym jest się uwolnić.
Bohaterka już nawet nie czuje radości życia. Chęci do dalszej egzystencji jej brak. Egzystuje więc. Z dnia na dzień, z chwili na chwilę. Marząc, by los wreszcie odmienił jej smutne i przepełnione strachem życie.
Można zatem uznać, że w tym przypadku to nie bohaterka wybrała samotność, lecz samotność wybrała ją.
Nie jestem do końca pewien, co może oznaczać ten syreni śpiew, któremu bohaterka chce się oddać. Być może chodzi tu o chęć brutalnego przerwania tej samotności. Raz na zawsze.
Jak sądzicie? Dajcie znać w komentarzach, jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Utwór możesz posłuchać tutaj: Samotny
9. Zagubiona
W tym utworze bohaterka po prostu zagubiła swój sens życia. Nie wie już co dalej ma robić, ani jak żyć. Świat kłamstwa i bierności ją przytłacza i męczy. Mam wrażenie, że dopadła ją choroba XXI wieku, jaką jest depresja.
Nie ma już sił. Jest wręcz zmęczona tą ciągła gonitwą. Nie chce jej się już grać w grę, która jest z góry przesądzona. Jaki ruch by nie wykonała i tak koniec będzie ten sam. Jaki więc sens grać w taką grę?
Utwór możesz posłuchać tutaj: Zagubiona
10. Leonardo
Najdłuższy utwór na płycie i chyba najłatwiejszy do rozgryzienia. Utwór trwa ponad 8 minut i jest poświęcony Leonardo DaVinci. Jest to, jak sądzę, swoisty hołd dla renesansowego artysty, który wyprzedził swoje czasy.
W tekście są wspomniane co najmniej dwa najsłynniejsze dzieła Leonarda: Mona Lisa oraz fresk L’Ultima Cena – ostatnia wieczerza.
Podoba mi się zamysł tego utworu. Oddanie hołdu artyście. Jednak moim zdaniem 8 minut to zdecydowanie za długo. Momentami bardzo dłuży się ten utwór. Plus klimat zahaczający o balladę sprawia wrażenie, że utwór jest dużo dłuższy niż faktycznie.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Leonardo
11. W obliczu wojny
Przedostatni utwór. Utwór, na którym gościnnie zaśpiewał Grzegorz Kupczyk.
Początek tekstu jest taką ciszą przed burzą. Ciszą, która szybko się kończy przez ognisty żar. Wszechobecna wojna i śmierć doprowadza do rozpadu świata. Nadzieja poszła w zapomnienie. Nadszedł czas na znalezienie schronienia, którego po prostu nigdzie nie ma.
Druga część utworu jest zdecydowanie weselsza. Ponieważ wojna dobiegła końca. Nocne bombardowania i lejący się zewsząd żar ustał. Pył opada i nadchodzi świt, który przynosi zupełnie nowy początek. Nadzieja, która dawno już została pogrzebana żywcem, rodzi się na nowo. Choć ci co przetrwali nadal noszą w sobie smutek i żal. Wiedzą jednak, że należy się podnieść i zacząć jeszcze raz.
Wspomnienia, choć wciąż bolesne, powoli rozchodzą się po kościach.
Utwór ubrany w wojenną sytuacje, opowiada o tym, że jak źle by nie było dzisiaj, to trzeba pamiętać, że kiedy przyjdzie jutro, kiedy świt rozjaśni nocny mrok – będzie lepiej. Ból odejdzie w zapomnienie, a na jego miejscu znów zagości radość i uśmiech. Jeżeli uda się przetrwać czas smutku, na pewno odrodzimy się silniejsi. Jest to tekst, który może podnieść na duchu tych, którzy są bliscy zwątpienia we własne siły. Poddawać się nie wolno!
Utwór i teledysk możesz zobaczyć tutaj: W obliczu wojny
12. Zostaw Ślad
W ostatnim utworze do bohaterki podszedł ktoś, kto ma wiele wątpliwości dotyczących życia swojego i otaczającego go świata. Ten ktoś (bo nie wiemy czy to on czy ona) zadaje wiele pytań, na które bohaterka ma jedną odpowiedź – na wszystkie te pytania odpowiedź znajdzie w sobie.
Nie ma sensu zastanawiać się nad tym co będzie. Będzie to, co ma być. Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Najważniejsze w życiu jest to, żeby żyć chwilą, kochać całym sercem i marzyć z całych sił. Nie poddawać się niepotrzebnym zmartwieniom, bo nic dobrego one nie przyniosą. A wątpliwości najlepiej wyrzucić przez okno. Było dobrze, jest dobrze i będzie dobrze. Po co to burzyć negatywnymi myślami?
Ostatni fragment jest bardzo budujący. Świat się kręci cały czas. Kiedy nas nie było i kiedy znikniemy w mroku zapomnienia, on nadal będzie trwać. A co będzie po drugiej stronie? Tego nie wie nikt, więc póki żyjemy – żyjmy pełną piersią i zostawmy po sobie ślad… Tak jak zrobiła to ekipa Slave Keeper. Oni też zostawili po sobie ślad debiutanckim albumem…
Utwór możesz posłuchać tutaj: Zostaw Ślad
Podsumowanie:
Debiut lublinieckiej formacji Slave Keeper to dwanaście utworów pełenych melodii i bardzo klimatycznych. Płyta zahacza o tematy egzystencjalne i życiowe. Wiele z nich w trudnych chwilach może podnieść na duchu i dodać otuchy.
Są tutaj elementy Power Metalu i klasycznego Heavy Metalu. Można odnieść wrażenie, że jest to album podobny do Keeper of the Seven Keys, Helloween. A przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Pojawiły się też elementy spójne do Nightwish’a.
Jak na debiut wysoko rzucili sobie poprzeczkę. Z zaciekawieniem będę śledzić rozwój zespołu.
Kończąc dzisiejszą recenzję, mogę polecić album Ślad każdemu, kto lubi damski wokal i sporą ilość melodii w utworach. Ale też każdemu, kto lubi poszerzać swój muzyczny horyzont.
Na dziś to byłoby wszystko… widzimy się już niebawem…
Do następnego!
Ave.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz