Chase the Angel – Człowiek Boga
(13.01.2023)
Chase the Angel, to kapel z Chrzanowa, która powstała na przełomie 2019/2020 roku.
Omawiany dziś album – Człowiek Boga – jest ich płytowym debiutem, który klimatem zakotwiczył gdzieś między Rockiem a Heavy Metalem. Płytowy debiut swoją premierę miał 13 stycznia 2023 roku. Można zatem powiedzieć, że jest to lekki album. Czy tak rzeczywiście jest? Przekonajmy się na własnej skórze. Nastawmy uszy.
Zapraszam
Nim przejdziemy dalej, poznajmy jeszcze skład zespołu:
Kaja Sikora – wokal
Jarosław Streluk – perkusja
Bartek Krzemień – gitara
Michał Pietrzyk – bas
Filip Sikora – gitara
Słów kilka o okładce:
Prostota przede wszystkim – tak można określić okładkę Człowiek Boga. Na czarnym tle, w centralnym punkcie widnieje logo zespołu pomiędzy dwoma anielskimi skrzydłami. Z czego jedno skrzydło jest w kolorze czerwieni, a drugie białe. A tuż nad jest coś na wzór aureoli. Poniżej na czerwonym maźnięciu, białą czcionką napisany jest tytuł albumu.
Jak wspomniałem – prostota przede wszystkim. Nie ma tu nic nadzwyczajnego. Nie dajmy się jednak zwieźć samej okładce i sprawdźmy jak grają?
Album zaczyna się ostro z energicznymi riffami. Jest tu sporo talerzy, chwilami mam wrażenie, że jest ich trochę za dużo. Szybko jednak do głosu dochodzi Kaja. Zapewne powtórzę się jeszcze nie raz, ale jej wokal nadaje utworowi lekkości.
A o czym jest utwór?
Jak sam tytuł wskazuje, utwór jest o prywatnym świecie bohaterki. Z tekstu można wywnioskować, że nie interesuje ją życie innych, tylko jej własne. Nie zagląda w cudze życie, tylko zagłębia się w swoje własne wady. Być może po to, żeby je naprawić bądź wyeliminować?
Utwór mnie osobiście nie porwał. Nie mogę jednak odmówić mu, że jest dobry w swej prostocie. Nie ma tutaj nic zbędnego. Nie ma jakiejś pokręconej gry na instrumentach. Tekstu jest znikoma ilość, co przekłada się na sporą ilość dowolnej interpretacji. Ale podsumowanie będzie na końcu. Póki co chodźmy do kolejnego utworu.
2. W Głębokim Śnie
W drugim utworze mamy lekki rock. Jest dużo melodii, ale i nie brakuje tu pazura w postaci gitarowych solówek.
Muzyka jest bardzo prosta i przyjemna. A co z tekstem?
A o czym jest tekst? Jest go dosyć mało, więc wiele można z niego wyczytać.
Mam wrażenie, że bohaterka utworu ma dość raniącego go partnera. Chłopak nie robi jej jednak krzywdy fizycznie, lecz psychicznie. Psychicznie znęca się nad nią i okłamuje ją, jak się tylko da: „Na wszystkie strony, rzuca kłamstwem nieskończonym(…)”. Nierzadko psychiczne znęcanie się nad kimś jest gorsze, niż to fizyczne.
Bohaterka uznała, że nadszedł tego kres i postanowiła się zemścić. Nie jest co prawda powiedziane wprost, w jaki sposób to zrobi; domyślam się jednak, że zamierza zakończyć jego żywot: „A kiedy zaśniesz w ten głęboki sen. Ja wtedy wiem, że nie obudzisz się(…)”. Musiał jej srogo zajść za skórę, skoro zamierza posunąć się do ostateczności. Z drugiej strony, pewnie długo trwało okłamywanie i psychiczne znęcanie się nad bohaterką, że nie widzi innej opcji.
Mamy dopiero drugi utwór, a ja się zastanawiam, czy pisać dalej? Jeśli coś przekręcę, żeby do mnie nie przyszła… Najwyżej, będzie to ostatnia recenzja na tym blogu ;) Chodźmy zatem dalej… póki palce całe.
Utwór możesz posłuchać tutaj: W Głębokim Śnie
3. Szukam Siebie
Utwór zaczyna się iście w Rockowym klimacie. Prosta perkusja i świetny riff. Całość dopełnia świetna w swej prostocie solówka. Jest to tak do bólu prosty utwór, bez ekscesów, że ciężko jest mi napisać coś więcej na temat muzyki. A nie chcę pisać ciągle tego samego. Zerknijmy zatem w tekst.
Mam wrażenie, że w domu bohaterki coś się działo mało przyjemnego. Można podpiąć ten tekst pod opis tego co się przez ostatnie lata dzieje w polityce, jednak nie mam pewności, czy nie nad interpretuję?
Zwróćcie uwagę na refren. Ktoś obarcza bohaterkę utworu o coś, czego nie zrobiła i obie strony są tego świadomi. Ona nie ma zamiaru odpowiadać za nie-swoje winy, a ta druga strona nie ma najmniejszego zamiaru się do nich przyznać.
Jeżeli jednak utwór jest o zabarwieniu politycznym, to czym mógłby być ten „magiczny dotyk”, który może uzdrowić?
4. Czarna Pantera
Słuchając tego utworu mam wrażenie, że cofnąłem się o kilka dekad. Muzycznie brzmi jak klasyczny Hard Rock.
Utwór jest bardzo dobry do puszczenia go w tło, żeby płynął sobie wzbogacając drugi plan dnia. Powiem to znowu, jest prosty i to jest w nim najlepsze. Każdy element tej układanki pasuje do siebie. Wokalnie jest sympatycznie, choć chwilami mam wrażenie, że jest zbyt wysoko.
5. Człowiek Boga
W tytułowym utworze mam wrażenie, że chodzi o temat stricte katolicki. Bo mamy tutaj „niebieską bramę”, która może być bramą do raju lub nieba. „Posłaniec”, czyli możemy uznać, że to anioł, który szepcze na uchu i wskazuje właściwą drogę.
W refrenie mamy też krótkie i szybkie podsumowanie człowieka. W jakim kontekście człowiek ma drugie oblicze złe? Gdzie ów człowiek mógł się pogubić? Co jest tym sensem życia, które zostało obrócone?
Mam wrażenie, uznając to za tekst o tematyce katolickiej (religijnej), że człowiek odwrócił się od boga, skupiając się na doczesnym życiu. Przestał się przejmować i zastanawiać, jak żyć, by po śmierci trafić do raju. Tylko przejmuje się tym, żeby tu na ziemi mieć dostatnie życie. Czy o to chodzi w tekście? Na ten moment jeszcze nie wiem…
Druga zwrotka jest ciekawa. Z pozoru ciężko z niej cokolwiek wywnioskować. Jednak uważam, że chodzi tu o to, że póki dany człowiek jest silny wiarą to choćby nadszedł ogromny sztorm – „nie zatopi mojej łajby(…)”. W wolnym tłumaczeniu, nie ważne jakie przeciwności zsyłałby los, jeśli wiara nie zostanie zachwiana, to nie stanie się nic złego.
6. Szaleńcza Bezradność
Utwór zaczyna się powoli. Powolne uderzenia w tomy i talerze. Towarzysząca temu gitara gra leniwie nabiera tempa. Po chwili wszystko ulega całkowitej zmianie. Muzyka się rozpędza do przyjemnej i lekkiej dla ucha prędkości. A kiedy do głosu dochodzi Kaja, całość nabiera jeszcze większej lekkości.
Bardzo ciekawie brzmi tutaj solówka Bartka. Nie ma tutaj tego WOW, ale i tak jest na swój sposób interesująca. Słuchając jej, moje ucho widzi tu rozwijający się pąk kwiatu. Ze średnich tonów prosto w wysokie – jak kwiat, z zamknięcia do odpowiedniego rozkwitu. Takiego w sam raz.
Sądzę, że tekst jest o człowieku, który wciąż żyje jutrem. Jest pełen nadziei, że to COŚ wydarzy się, ale jutro. I nastaje to wyczekiwane jutro i… nadal nic. Ale może jutro? To będzie ten dzień! I dalej nic… to musi być ta tytułowa bezradność. Kiedy każdy dzień daje ci ostro w kość, a ty leżysz i marzysz, że jutro będzie lepsze. Człowiek, o którym mówi tekst zaczyna dostawać szału, kiedy nadzieja, choć wciąż silna, nadal nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Nadal nastaje ten sam szary dzień, dając ostro w kość, raz za razem.
„Czemu wciąż udajesz, że nie boli cię?(…)” - bo nadal żyje nadzieją, że ból ustanie i będzie mógł odetchnąć spokojem. Wyleczyć drażniące rany.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Szaleńcza Bezradność
7. Zanim Zniknę
Początek i już mi się podoba. Mamy wstęp na basie i delikatne talerze, które dodają klimatu. Po chwili wchodzi gitara, która (moim zdaniem) przypomina klimat utworu One, Metallici. Następnie mamy chwilową ciszę, po której następuje krótka solówka, a po niej zaczyna się wokal.
Na koniec albumu mamy iście świetną balladę. Choć jest delikatnie za szybka, jak na balladę, to brzmi bardzo dobrze. Genialne są tu solówki, w wykonaniu Bartka i Filipa. Bas na początku oczywiście dla mnie jak najbardziej na tak.
Jak tak patrzę na tekst i staram się w niego zagłębić, to mam wrażenie, że jest o związku, który nie przetrwał jakiejś próby. Ona próbowała słuchać. Starała się pomóc usunąć cierpienie. Po prostu była, cierpliwie czekając. On jednak albo był za bardzo zaślepiony przeszłością, albo po prostu nie potrafił docenić jej starań. Dziewczyna jest coraz bliżej rezygnacji, jednak z czasem zrozumiała, że „wiara czyni cuda”. I zrozumiała, że on ją nadal kocha. Na tyle, na ile potrafi.
Z wiarą za pan brat, można wiele osiągnąć i niejedną przeciwność losu pokonać. A dokładając do tego miłość to już w ogóle nie ma rzeczy niemożliwych…
Końcówka utworu jest taka sama, jak początek. Gitara w towarzystwie talerzy zamyka cały album. Tym samym przejdźmy do podsumowania.
Podsumowanie:
Człowiek Boga to niewiele ponad 30minutowy debiutancki album grupy Chase the Angel. Płyta jest w całości w klimacie Rockowym, z niewielkimi Metalowymi dodatkami. Choć nie jest to do końca mój klimat, to przyznaje, że album słucha się bardzo dobrze.
Klimat zawarty na krążku jest prosty i lekki dla ucha. Momentami mam wrażenie, że aż zbyt prosty. Nie doszukałem się tutaj żadnego WOW, które by mnie zachwyciło i złapało za ucho. Nie doszukałem się też niczego, co miałoby mnie od tej pozycji odrzucić. Żałuje jedynie, że w poszczególnych utworach jest bardzo mało tekstu. Jednak w myśl zdania, które kiedyś gdzieś usłyszałem: „Wszystko co da się powiedzieć, da się powiedzieć prosto(…)”, to jest git.
Czy polecam, czy nie polecam tego albumu? Myślę, że pozostanę bezstronny i jedyne co poradzę to niech każdy przekona się na własnym uchu. Czy to słuchając utworów na YT, czy udać się na koncert i na żywo zapoznać się z twórczością Chase the Angel.
Wiem jednak, że jak trafię gdzieś na ich koncert to na pewno się na niego udam. Jeśli oczywiście okoliczności na to pozwolą.
Kończąc, jak na debiut jest bardzo poprawnie. Mam jednak szczerą nadzieję, że przy następnych albumach coś się zadzieje więcej, że przełamią tę prostotę i dodadzą coś nowego. Czas pokaże…
Póki co dziękuję za uwagę i do następnego.
Ave.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz