Ville Valo - Neon Noir
(13.01.2023)
Neon Noir to debiutancki solowy album fińskiego wokalisty Villie’go Valo, którego możemy znać z nieistniejącego od marca 2017 roku zespołu HIM, gdzie dzierżył mikrofon.
Album ujrzał światło dzienne 13 stycznia 2023 roku i zawiera dwanaście autorskich utworów.
Wrzućmy płytę na głośniki i zerknijmy jak prezentuje się 47-letni Villi.
Zapraszam
Słów parę o okładce:
Na okładce albumu przedstawiony jest portret Villi’ego. Zdjęcie do okładki zrobił niejaki Joonas Brandt, który do tego celu użył czarno-białego aparatu Mamiya RZ67, na filmie Kodak Tri-X 400.
1. Echolocate Your Love
Początek utworu to krótki sampel, do którego po chwili dołącza perkusja oraz pozostałe instrumenty. Muzycznie utwór jest utrzymany w dość lekkiej formie. Jest przyjemny, ale nie za ostry, choć krótka solówka bardzo chciałaby taka być.
W tej sympatycznej otoczce instrumentalnej kryje się sporo bólu i cierpienia. Warstwa tekstowa jest, jak się domyślam, o ostatnich chwilach dwojga kochanków. Tych dwoje po dramatycznej nocy, zwieńczonej cudownym wschodem słońca, rozstało się. Jednak to rozstanie nie było powszednie. Moim zdaniem jedno z nich zostało otrute jakąś trucizną (bądź oboje się otruli).
Można zatem powiedzieć, że album zaczyna się dość drastycznym utworem, choć słucha się go bardzo dobrze.
W tekście jest kilka ciekawych metafor. Jako pierwszą wymienię tu Hadal, co jest najgłębszą strefą w oceanach, zaczynającą się od 6000 metrów. Głównie występuje w rowach oceanicznych (ot, taka ciekawostka przyrodnicza). Tuż obok hadalu mamy kolejną metaforę, którą są piekielne ogary Hekate. Hekate z kolei to w mitologii greckiej i rzymskiej bogini ciemności, czarów, magii oraz świata istot i zjawisk nadprzyrodzonych (ciekawostka numer dwa). W towarzystwie nawiązania do trucizny i ostatniego tańca w szalejącym morzu można wywnioskować, że zażycie tej substancji, nim odebrało im życie, doprowadziło ich do szaleństwa (z bólu?). W końcu oboje zastygli w bezruchu. Bohater w tym momencie proponuje, by wybrali malowniczą drogę przez piekło. Skoro i tak tam trafiają, to dlaczego by nie pozwiedzać przy okazji? W towarzystwie wspomnianych już piekielnych ogarów Hekate.
Im dalej zagłębiam się w tekst, tym bardziej dochodzę do wniosku, że utwór opowiada historię bardzo podobną do tej z Romea i Julii, kiedy to dwoje kochanków postanawia odebrać sobie życie, by… znamy tę historię ;)
Utwór możesz posłuchać tutaj: Echolocate Your Love
2. Run Away From the Sun
To chyba mój ulubiony utwór na tej płycie. Lubię słuchać ballad w wykonaniu Ville, czy to na tej płycie, czy jeszcze z HIM. Klimatycznie zawsze trafiały w odpowiedni punkt.
Utwór, mimo że to Metal, jest lekki i zmysłowy. Zaczyna się od razu wokalem, do którego po chwili dołącza gitara klasyczna (choć jest bardzo cicha), a dalej reszta instrumentów.
Jeżeli bohater utworu jest nocą, to bohaterka znajdzie w nim schronienie przed słońcem dnia. Choć w pierwszych liniach tekstu można wyczytać, że ci dwoje będą się oszukiwać słodkimi kłamstwami i obrzucać się najpiękniejszymi obelgami czy krzykami, to wiedzą, że oboje pasują do siebie wręcz idealnie. Mimo, że „Flames pour out from your eyes(…)” (Płomienie wylewają się z twoich [jej] oczu) a „słowa zawodzą i wszystko obraca się w pył(…)”, to w jego ramionach dozna ukojenia i uspokoi się.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Run Away From the Sun
3. Neon Noir
Oddechnijmy nieco od tych ballad. Choć sam stricte początek tego utworu wcale tego nie zwiastuje, to po chwili wrażenie się zmieni. Mimo klimatycznej gitary klasycznej i wokalu, które mogą pieścić dusze, utwór jest ostrzejszy, a mimo to zachowuje balans i nie rujnuje nastroju.
Tekst jest, moim zdaniem, o nowo rodzącym się uczuciu u bohatera, który właśnie poznał wybrankę swojego serca. Owa wybranka nadała nowy sens życiu bohaterowi, o czym może świadczyć metafora chorej róży: „Kissed by desire, my sick rose in bloom for you(…)” (Pocałowana pożądaniem, moja chora róża zakwitła dla ciebie).
W pierwszej połowie utworu bohater wyjawia, że chciałby by ta wybranka zatańczyła z nim miłosny taniec. W drugiej połowie bohater uświadamia sobie, że kiedy taniec się skończył „In the moment fell in love with you(…)” (W jednej chwili zakochałem się w tobie) i z tego powodu pragnie, być „Trap me in amber with you forever(…)” (Uwięź mnie w bursztynie z tobą na zawsze).
Od pocałunku wszystko się zaczęło. Utwór w opowiada pierwsze chwile zakochania. Kiedy to dwoje ludzi owładnięci miłosnym płaszczem, świata poza sobą nie widzą. Tylko po co ten ból? Czy te uczucie zakochania jest warte tego bólu, który pewnego dnia się pojawi? Na to pytanie niech każdy sobie sam odpowie… ;)
Utwór możesz posłuchać tutaj: Neon Noir
4. Loveletting
Kolejny nastrojowy utwór. Choć sam początek zwiastował coś zupełnie innego. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że mamy do czynienia z kolejną balladą.
Warstwa muzyczna jest tu minimalistyczna, lekka gitara i proste perkusyjne uderzenia, które takt po takcie płyną niezaburzonym tempem.
W poprzednim utworze mieliśmy do czynienia z tekstem opisującym pierwsze wspólne chwile razem. W tym utworze mamy, krótko mówiąc, samotność. Samotnego bohatera, który szuka ukojenia w muzyce. Pośród ciemności siedząc, marzy o miłości, która pozwoli mu kochać. W międzyczasie wspomina „Of all we have lost and of all that we'll never ever be(…)” (O wszystkim, co straciliśmy i o wszystkim, czym nigdy nie będziemy).
Serca, które kiedyś biły w jednakowym rytmie, teraz przestały być zsynchronizowane. Kiedyś tak blisko, teraz niemal obce dla siebie. Choć w ogólnym spojrzeniu na utwór, jest on genialny, to zwracając uwagę na tekst, staje się on pełen rozpaczy i smutku.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Loveletting
5. The Foreverlost
Kolejny nieco żywszy utwór. Początek to krótki sampel i perkusja, do którego po chwili dołączają gitary. A tuż za rogiem większość instrumentów milknie, by Ville mógł dojść do głosu. Z czasem jednak instrumenty ponownie rozbrzmiewają. W pewnym momencie, na krótko dochodzi do drobnej modulacji, której dotyczą instrumenty, by słowa mogły zabrzmieć wyraźniej i trafić w głębsze odmęty duszy słuchacza. Końcówka utworu to ostrzejsze riffy i mocniejsza perkusja. Ten utwór jest zdecydowanie mocniejszy niż poprzednie.
Co do tekstu, to myślę, że mogę go skwitować krótko i jednym cytatem: „I'm not ready to die but it's getting late(…)” (Nie jestem gotowy na śmierć, ale robi się późno). Uważam, że może być o spotkaniu bohatera ze swoją kochanką, przy której czuje się jak w raju. W tekście słyszymy o Shangri-la*, co może być metaforycznym ukazaniem ich miłości – istnieje jedynie w głowie jednego z nich. Sądząc po tytule rozważam stwierdzenie, że owa miłość istnieje jedynie w głowie bohatera.
Wspomniany cytat i motyw śmierci, pojawiający się w tekście, może oznaczać, że bohater czuje jak umiera, kiedy nadchodzi niechciany dzień. Chwile spędzone z kochanką są na tyle przyjemne, że kiedy nastaje czas rozstania i powrót do rzeczywistości, cząstka jego serca wprost umiera.
* - Shangri-la, to fikcyjna kraina, leżąca w Tybecie, wyżej od Mount Everestu. Opisał ją James Hilton w swojej powieści „Zaginiony horyzont”, wydanej w 1933 roku.
Utwór możesz posłuchać tutaj: The Foreverlost
6. Baby Lacrimarium
Początek utworu przywodzi mi na myśl coś ogromnie i niewyobrażalnie radosnego i przyjemnego. Choć odczucie jest chwilowe i ulotne, to myślę, że byłbym w stanie w kółko słuchać samego, stricte początku utworu. Może fragment spisałby się w chwilach, kiedy człowiek czuje się przybity i smutny?
Instrumentalnie utwór jest dwojaki. Z jednej strony jest wesoły i radosny, z drugiej nie jest to ani ballada, ani coś ostrego.
Mam wrażenie, że tekst jest o śmierci jednego z kochanków. A skoro w tekście pojawia się, wspomniany wcześniej Romeo, myślę, że zaryzykuje i powiem, że chodzi o śmierć bohatera. Zarówno w tekście, jak i w tytule pojawia się termin Lacrimarium (Lacrymatory*), kierowany w stronę ukochanej bohatera. Tym bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, że to bohater odszedł z tego świata. Tuż przed zamknięciem oczu, prosi ukochaną, by ta była jego na wieki wieków, stając się tytułowym lacrymatorem, by pozostała z nim w jego grobie.
W tekście pojawia się również pojęcie węzła gordyjskiego**, które tyczy się serca [uczuć]. Sądzę, że jest to metafora prostego, acz nieoczywistego sposobu na zakończenie romansu.
Z jednej strony bohater w tak radykalny sposób kończy romans, a z drugiej strony prosi, by dziewczyna spoczęła razem z nim w jego grobie. Trochę to zawiłe, ale czy nie takie bywają związki?
* - Lacrymatory, to naczynia, znajdowane w grobowcach, które mogły zawierać maść i perfumy, używane podczas ceremonii pogrzebowych. Choć termin bywa zwodniczy, może też oznaczać szklane lub ceramiczne naczynie jako „łapacz łez”.
** - węzeł gordyjski – współcześnie oznacza bardzo trudną i skomplikowaną sytuację, która jest niemal niemożliwa do rozwiązania. Natomiast przecięcie takiego węzła to synonim rozwiązania tejże sytuacji w sposób prosty, a jednocześnie niebanalny i radykalny, który nie zawsze trzyma się reguł. A historię i legendę związaną z węzłem gordyjskim możecie poczytać, o tutaj.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Baby Lacrimarium
7. Salute the Sanguine
Choć początek brzmi lekko, to jest to kolejny ostrzejszy utwór. Mamy tu zestawienie ostrych riffów i szybkiej perkusji z lekkim brzmieniem gitary prowadzącej.
Uważam, że w tekście bohater jest bardziej melancholikiem, natomiast bohaterka byłaby tym tytułowym sangwinikiem. On zwraca uwagę na to, co kryje się wewnątrz, w duszy człowieka, a ona jest wiecznie młoda (i co za tym idzie piękna), spontaniczna i pełna humoru.
Utwór brzmi jak starcie tych dwóch temperamentów. Zarówno jeśli chodzi o melodie, jak i tekst. Tekst jest tutaj spokojny, lekko wycofany; natomaist melodia jest szybka, wesoła i na swój sposób piękna.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Salute the Sanguine
8. In Trenodia
Wracamy do początku. Kolejny utwór w klimacie ballady. Utwór jest wolny, sprawia wrażenie ciężkiego, z lekkim zabarwieniem smutku. A jednak, co i mnie zaskakuje, dostrzegam tu muśnięcie radości.
Mam wrażenie, że tekst jest poświęcony miłości samej w sobie; która jest tu przedstawiona, jako coś śmiercionośnego, smutnego i raniącego bardziej niż ostrze. „Love and death, come slowly(…)” (Miłość i śmierć nadchodzą powoli), ale ranią równie mocno(?).
Z tekstu można wywnioskować, że najpiękniejsze serca mają ci, którzy zbyt wiele razy przeżywali duchową śmierć z powodu miłości, a jednak nadal żyją. Rany na ich sercach, wypełnione kintsugi, można czytać, jak brajlem. Co jest wręcz genialną metaforą i nawiązaniem do japońskiej sztuki naprawiania przedmiotów za pomocą metali szlachetnych (głównie złotem).
Dlatego najpiękniejsze serca to te, które przeżyły wiele…
Swoją drogą, sam tytuł nawiązuje do trenodii (utwór literacki o charakterze żałobnym).
Utwór możesz posłuchać tutaj: In Trenodia
9. Heartful of Ghosts
Następny utwór brzmiący balladowo. Muzycznie jest bardzo zmysłowo i delikatnie.
Melodia zapewne nie jest tu balladowa. Tekst, w moim odczuciu jest o zranionym i pustym sercu. Mimo, że krwawi łzami, posiada w sobie cząstkę nadziei. W tekście mowa jest też o pożegnalnych walentynkach; można tu wywnioskować, że zerwanie miało miejsce nieoczekiwanie podczas walentynek (co mogło zaboleć ze zdwojoną siłą).
Odnoszę też wrażenie, że bohater wspomina minione walentynki, podczas gdy w chwili obecnej poznał nową dziewczynę. O ironio również w walentynki: „This is where dreams come to die and it's where I met you(…)” (To tutaj umierają sny i tutaj cię poznałem).
Utwór możesz posłuchać tutaj: Heartful of Ghosts
10. Saturnine Saturnalia
I znowu mamy lekki utwór. Choć początek brzmi dosyć surowo. To po chwili robi się delikatnie.
Tekst praktycznie cały czas krąży wokół Saturnaliów – święta z religii starożytnego Rzymu, które trwało w czasie zimowego przesilenia (17-23 grudnia). Święto to miało charakter swawolny. Głównie chodziło tu o pojednanie i równość. Bardzo fajnie jest to opisane, o tutaj .
Dodając do tego pojęcia „niepogrzebanej nadziei” czy „There is no end to the hurting(…)” (Nie ma końca cierpienia) można odnieść wrażenie, że bohater podczas trwania tego święta pojednuje się sam ze sobą i ze swoją miłosną porażką. I za to pragnie się porządnie napić: „Libation for failure(…)” (Libacja za porażkę).
Utwór możesz posłuchać tutaj: Saturnine Saturnalia
Na płycie, wśród miłosnych ballad nie zabrakło również i krótkiego, szybkiego instrumentala. Utwór majestatyczny. Od pierwszych chwil pieści zmysły słuchacza. Tego utworu powinno się słuchać tylko w dwóch sytuacjach – najlepiej z kimś uroczym u boku, tuż po romantycznej kolacji, albo na dobrych słuchawkach, żeby każdy, najmniejszy niuans dźwięków mógł dotrzeć do wnętrza słuchacza.
Lekkie pianino prowadzące, subtelna perkusja oraz tło, które robi świetną robotę – tak mógłbym ocenić ten utwór.
Przejdźmy do ostatniego utworu na płycie, a potem do podsumowania, bo zaraz się naprawdę rozmarzę ;)
Utwór możesz posłuchać tutaj: Zener Solitaire
12. Vertigo Eyes
Ostatni utwór i chyba najdłuższy na płycie, prawie 8 minut. Klimatem nie odstaje od poprzednich. Do ostatniej sekundy pozostaje niewzruszony. Z jednym fragmentem, gdzie gitara solowa ma trochę za dużo przesteru, przez co można się wybić z nastroju. Na szczęście solówka szybko się kończy i utwór wraca do swojej melancholii.
Gdzieś koło 5 minuty zaczyna się robić zdecydowanie żywiej i nieco szybciej, co można uznać za czas na pobudkę i powrót do szarej rzeczywistości.
Co do tekstu… to kręci się on wokół, jak sądzę, ślicznych, niebieskich oczu wybranki bohatera. Oczu, które doprowadzają go do zawrotów głowy. Przez co podmiot zakochuje się w samych tylko oczach do ostatniej resztki swojej duszy. Mimo, że lecą z nich łzy, to najprawdopodobniej potęguje to jeszcze bardziej ich piękno.
Sama końcówka utworu jest stylizowana na dźwięki płynące z radia, lub ze starego adaptera, gdzie igła czasy świetności ma już dawno za sobą. Lekko zaśnieżony dźwięk, spowalniający i rozmywający się w tle. To zdecydowanie sygnały, że czas wracać do rzeczywistości. Nie chętnie, bo chwile spędzone przy tym albumie były naprawdę wyjątkowe.
Słuchając Vertigo Eyes, oczami wyobraźni widzę pierwsze promienie wschodzącego słońca, które wlatując przez okno kradną resztki cudownie spędzonej nocy…
Utwór możesz posłuchać tutaj: Vertigo Eyes
Podsumowanie:
Twórczość Ville Valo poznałem lata temu, kiedy stawiałem pierwsze kroki w świecie Metalu. Pierwszym utworem, jakim miałem przyjemność pieścić uszy był Funeral of Hearts, który to urzekł mnie od pierwszych chwil. Podobnie było z Beast in Black i Born Again z pierwszego albumu Berserker. Oba te utwory mają w sobie coś wyjątkowego.
Słuchając albumu Neon Noir, poczułem się, jakbym wrócił do starych dobrych czasów. Dla mnie osobiście jest to świetne dzieło, po kilkuletniej przerwie. Nie ukrywam, ale kiedy doszły mnie słuchy, że w 2017 roku HIM się rozpadło trochę się zdziwiłem i zasmuciłem. Na szczęście na początku 2023 roku, kiedy trzymałem w rękach omawiany dziś album, znowu się ucieszyłem, że będę miał okazje obcować z tak silnie oddziałującym na moje zmysły podgatunkiem Metalu, jakim jest Love Metal, wprost z Finlandii.
Jedyne do czego mogę się doczepić, jest to, że albumu nie da się słuchać w codziennych sytuacjach. Prędzej czy później któryś dźwięk uderzy w sam środek duszy i praca wykonywana w danym momencie przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie, a umysł skupi się na melodii i głosie Villego. Moim zdaniem płytę najlepiej jest słuchać wieczorową porą, a atmosfera zrobi się sama w mgnieniu oka.
Cóż, sądzę, że to byłoby wszystko co mógłbym napisać o solowej płycie Ville Valo. Myślę, że ze spokojnym sumieniem mogę tę pozycję polecić.
Dziękuje za poświęcony czas i widzimy się już niebawem, kiedy to na warsztat wezmę najnowszą płytę spod znaku Metallici.
Do następnego
Ave.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz