czwartek, 5 października 2023

Recenzja: Sanity – Perspectives

Sanity – Perspectives 
(14.09.2023)


Perspectives to debiutancki album poznańskiej grupy Sanity. Album ujrzał światło dzienne 14 września 2023 roku. Na płycie znajdziemy i usłyszymy 11 autorskich kompozycji w klimacie pomiędzy Rockiem a Metalem.  


Zanurzmy się w tę poznańską perspektywę i zobaczmy co nam przedstawi… 

Zapraszam 

Sanity tworzą: Konrad Juszczyszyn, Filip Miklaś, Kamil Mańkowski oraz Adrian Jaroszewicz
Za teksty odpowiedzialny jest Adrian Jaroszewicz



Słowem o okładce: 

Okładka jest barwy białej, lekko zabrudzonej, na tle której przedstawiony jest urywek jakiegoś miasta z jego drapaczami chmur, które przedstawione są również w odbiciu lustrzanym – to zapewne nawiązanie do tytułu albumu – Perspectives. W lewym górnym rogu widnieje logo zespołu, natomiast u dołu, na środku tytuł. I to tyle, jeśli chodzi o okładke. Stworzona została w minimalistycznym stylu. Mówiąca niewiele i bardzo dużo zarazem. Zobaczmy, czy ma to odzwierciedlenie w muzyce i tekstach… 


1. I’ll Obey

Utwór zaczyna się lekką gitarą, do której po kilku taktach dołącza perkusja; najpierw delikatne uderzenia w talerze, a po chwili już całość garów i pozostałe instrumenty dochodzą do głosu. W tym samym momencie mamy wokal, który brzmi wyraźnie i poprawnie (jak dla mojego ucha). Strona instrumentalna tego utworu wybrzmiewa lekko i dość przyjemnie. Zamykając oczy można poczuć na twarzy pierwsze promyki wschodzącego słońca, które witamy stojąc na werandzie w szlafroku i popijając świeżo zaparzoną kawę – poniosło mnie tą wizją(?) 
Nie ma tutaj jakiegoś mega pierd..nięcia czy czegoś wyjątkowego. Utwór nie brzmi nawet jak typowa ballada. Jest to utwór gdzieś pomiędzy. Mimo to uważam, że utwór przyjemnie się słucha. 

A co do tekstu… 
Jest on dość zawiły i burzy mi moją wizję wschodu słońca na werandzie z kawą. Mam wrażenie, że bohater ma w sobie dość sporo syndromu sztokholmskiego*. Z jednej strony może mogły odejść, z drugiej, jeśli ta druga osoba zapewni go, że przeżyje, to jest w stanie nawet zakwestionować własną życiową drogę i życiowe cele, dla tego, by zostać przy tej osobie. Jest w stanie znieść karaluchy w łóżku i pusty talerz dla zapewnień, że przeżyje. 
Moim zdaniem bohater tego utworu albo jest tak ślepo posłuszny (bądź zakochany) w tej osobie, albo czuje w sobie tak wielki strach przed odejście, że jest w stanie znieść dosłownie wszystko, byle czuć się (w miarę) dobrze przy tej osobie. Nie ważne są jego potrzeby, ważne, by ta druga osoba miała wszystko co zechce. Moim zdaniem (z mojej perspektywy) podejście jedno z gorszych, ale co ja tam wiem… ;) 

* - Syndrom sztokholmski to stan psychiczny, który pojawia się, gdy ofiara przemocy identyfikuje się ze swoim sprawcą i łączy się z nim emocjonalnie. 

Utwór możesz posłuchać tutaj: I'll Obey


2. Won’t go Away

Jeden z trzech utworów trwających powyżej 7 minut. Zaczyna się podobnie, jak pierwszy – lekko i dość przyjemnie. Gdzieś koło 3 minuty ma się wrażenie, że utwór dobiega końca – wszystkie instrumenty tak nagle cichną. Jest to jednak złudne uczucie, bo po chwili zaczyna się dużo ostrzejszy riff i chwilami wokal brzmi dużo ostrzej. 
Druga połowa utworu jest zdecydowanie ostrzejsza od pierwszej poły oraz poprzedniego utworu. 

A co do tekstu… 
Mam wrażenie, że tekst jest podobnie „podzielony” na dwie części co muzyka. Pierwsza – łagodniejsza,  jak sądzę, o tym, że bohater chciałby rozwijać się po swojemu. Inaczej niż karze mu nauczyciel, czy to w szkole czy ogólnie w życiu. Wie, że aktualna droga jest błędna i nie prowadzi do niczego dobrego (dla ludzkości), jednocześnie jest świadom, że jego droga również może być błędnie obrana. Chciały się przekonać, jednak czy to ma sens? Wydaje mi się, że w tej części tekstu bohater po prostu zbyt dużo myśli i analizuje wszystko to, co go otacza.
Druga część tekstu mówi, jak sądzę, o tym, że światem rządzi pieniądz. Są tu też wplątane wzmianki o tak zwanym wyścigu szczurów. 



3. Oscillator

Drugi długi utwór – prawie osiem minut. 
Zaczyna się powolną gitarą, do której po chwili dogrywa druga. Stwarza to całkiem przyjemny klimat. Perkusja, która cicho się dołącza, nie zaburza całości tylko odpowiednio ją upiększa. Ostatnie dołączają wokal i ułamek sekundy później bas. 
Po niecałych dwóch minutach wstępu robi się nieco ostrzej. Na jednej gitarze pojawia się większy przester i perkusja jest wyraźniejsza. Druga gitara nadal odgrywa motyw główny utworu. 
Pozostała część utworu to zmiany z ostrzejszych rytmów na lżejsze i odwrotnie, i tak prawie osiem minut. Brzmi to trochę, jak tytułowy oscylator, który raz wytwarza ostrzejsze drgania, by za moment drgania zmniejszyły swoją intensywność. 

Zerknijmy na tekst, o czym jest tytułowy oscylator?
Tekst, mam wrażenie, że opowiada sytuację kilku osób (być może dwójki), którym udało się przetrwać jakiś atak. Być może zbrojny, być może czegoś innego. Owy najeźdźca spalił ich dobytek, przez co muszą uciekać, żeby przeżyć. Choć mogliby zostać na miejscu i walczyć o swoje, oni jednak nie są na to psychicznie gotowi. Bez niezbędnych zapasów ruszyli przed siebie. Przeszli przez jakieś bliżej nieokreślone miasto, którego ulice widział krew i śmierć swoich mieszkańców. Wszędzie dookoła widać było, że natura przejęła dominację w tym obszarze. Tak w skrócie mówiąc to tekst mówi wprost o jakiejś wojnie, na którą patrzymy oczami uciekinierów, próbujących za wszelką cenę przetrwać. Czy im się to uda? Czas pokaże… 



4. Molded

Poza kilkoma utworami ponad 7-minutowymi, są też takie, które trwają zaledwie dwie minuty z groszami. To jeden z tych krótszych utworów. W całości instrumentalny. 
Początek to również pojedyncza gitara, do której po chwili dołącza druga gitara oraz jakieś odgłosy desek lub czegoś podobnego. Całość jest skąpana w delikatnym klimacie z różnymi dziwnymi i dość ciężkimi do odgadnięcia dźwiękami. 



5. Life Unworthy of Life

Piąty utwór wita nas gitarą basową i delikatną perkusją, ledwie wychodzącą z tła. Gitara elektryczna wprowadza tu nastrój nostalgii, leniwie i bez pośpiechu odgrywając swoje dźwięki. Po jakiejś minucie zaczyna się delikatnie mocniej – perkusja wychodzi z cienia. Pojawia się tutaj ciekawa wtrątka w postaci fragmentu zniekształconego głosu jakiejś kobiety przez radio. 

Tekstu jest tu wyjątkowo mało. Może zatem nieść za sobą wiele lub równie mało – zależnie od perspektywy… 
Na pierwszy rzut oka tekst jest całkowicie pozbawiony bez większego sensu. Po prostu bohater opowiada swój dzień, kiedy to wstał rano, został wykąpany o dobrze nakarmiony, by następnie zarówno on, jak i jego współlokatorzy zostali przewiezieni do czegoś nazwanego „pałacem”, gdzie czeka cierpliwie na swoją kole w małym pokoju bez okien. 
Można uznać to za ciekawą wyobraźnie autora, lub doszukać się tu drugiego dna. Moim zdaniem jest to tekst pisany z perspektywy zwierzęcia laboratoryjnego, które jest przetransportowane do innej placówki, gdzie zostanie poddany kolejnym testom bądź eksperymentom. Zastanawia mnie tylko, co może oznaczać wers, że bohater słyszy czyjąś rozmowę, że życie jest niegodne życia? Czyje życie nie jest godne życia? Coś czuję, że jeśli nadarzy się okazja złapać chłopaków na wywiad nie omieszkam dopytać o ten utwór. Zaintrygował mnie… 



6. Tonight the Night

Nie lubię się powtarzać, ale ten utwór zaczyna się podobnie co poprzednie – gitarą. Tyle tylko, że po chwili dołącza od razu wokal a reszta instrumentów nieco później. Jest tak samo, jak poprzednio – delikatnie i lekko, a po chwili robi się nieco ostrzej. 

Tekst, mam wrażenie, jest o ucieczce z jakiejś placówki – albo więzienie albo jakiś szpital typu psychiatryczny. Bohater, który jest przetrzymywany wbrew swojej woli postanawia się wyrwać, uciec, by móc zacząć nowe życie. Po ponad dekadzie – w tekście słyszymy o 12 latach – wreszcie udaje mu się wydostać. Jednak czy uda mu się uciec na tyle daleko, by zacząć nowe życie? Na to pytanie niech każdy sobie sam odpowie, słuchając utworu… ;) dodam tylko, że ci, którzy gonią bohatera utworu wypuścili psy… 
Jak już pisałem – wszystko zależy od perspektywy


7. Wet Dream

Ten utwór jest…  dosyć dziwny. Mam wrażenie, że powstał dla żartu(?) lub z jakiegoś nieznanego mi powodu. Tytuł dosłownie oznacza mokry sen; a tekst nawiązuje i wyjaśnia pojęcie polucji*. Sam nie wiem, jak określić ten utwór… 

* - polucja to inaczej zmazy nocne, czyli nic innego jak nieświadomy, mimowolny wytrysk nasienia podczas snu u dojrzewających chłopców i dorosłych mężczyzn. Co ciekawe, ten sam termin jest również używany w odniesieniu do sytuacji, kiedy kobieta osiąga orgazm podczas snu.



8. Mistaken

Jak tu po czymś takim, jak Wet Dream, wrócić do klimatu albumu? Spróbujmy… 
Ostatni ponad 7-minutowy utwór. Zaczyna się, jak poprzednie – od gitary, jednak ten utwór zdecydowanie szybciej się rozkręca i jest znacznie szybszy od poprzednich. Nie ma tu takiej nostalgii, jak do tej pory. Te siedem minut zdecydowanie wyrwało mnie ze stanu, w którym byłem do tej pory. Jest dużo ostrzej, szybciej i, jak dla mnie, lepiej. 

Tekst w tym utworze zdecydowanie jest podzielony na dwie lub nawet trzy części. Bohaterami pierwszej części są Stary Bradley i jego syn Mike. Mike jest chory – ma guza mózgu, jego ojciec nie wiedząc (jakimś cudem o tym) uważał po prostu, że jest głupi i ciągle go karcił za byle przewinienie. 

Druga część tekstu to historia kibica jakiejś drużyny piłkarskiej Joe oraz dziewczyny o imieniu Kim. Joe, kiedy tylko poznał Kim od razu się w niej zakochał, jednak okazało się, że dziewczyna jest fanką tej przeciwnej drużyny piłkarskiej. Joe uznał, że się pomylił… 

Trzecia część przedstawia podsumowanie obu historii i zadanie pytania słuchaczowi – co byś zrobiła/zrobiła na miejscu Starego Bradley’a i Joe’go?  Bez próby wyjaśniania ich zachowań. Bez jakichkolwiek oskarżeń. 
I co najciekawsze każda odpowiedź będzie poprawna – wszystko zależy od perspektywy… dlaczego obaj mężczyźni postąpili tak, jak postąpili? A jak wy byście postąpili? Dajcie znać… 



9. Indifferent

Na początku słyszymy opowieść z perspektywy myszy, która u wyjścia ze swojej dziury widzi czyhającego na nią kota z ostrymi pazurami i kłami. W końcu kotu udało się złapać i zjeść swoją zdobycz – cierpliwość opłaciła się kotu. 
Całą tę sytuację z boku widział bohater, który nie przejął się praktycznie wcale losem upolowanej myszy. Po prostu zignorował całe zajść i uznał je za nieistotne dla niego. Spłynęło to po nim, jak deszcz. Oddalając się od całego zajścia uświadomił sobie, że jest obojętny na krzywdę innych. Jak wnioskuję z teksu zarówno na krzywdę ludzką, jak i zwierzęcą, co spowodowało lawinę przedziwnych odczuć i myśli. Zaczął się zastanawiać, czy to aby nie była jego wina, że mysz padła ofiarą drapieżnego kota? Może powinien zareagować? Czy postąpił właściwie zwalając całą wine na siebie? Przedziwny tekst i historia w nim zawarta. 



10. Totally Insane

No tu już się zrobiło całkiem przyjemnie. Jest ostry gitarowy riff i mocna perkusja. Nie będę ukrywać, ale od pierwszych taktów mój łeb zaczął się bujać do rytmu. 
Tekst, kiedy zerkniesz od drugiej strony, wydaje się zastanawiać nad pojęciem grzechu w dzisiejszych czasach. Coś co dla jednego jest czymś niewybaczalnym i wręcz nie do pomyślenia, dla drugiej osoby jest czymś zwykłym i naturalnym. Tekst zachęca do własnych rozmyślań w tej dziedzinie, do poszukiwania prawdy na własną rękę. A to co należy a czego nie należy robić – to raczej zależy od rozsądku, nie sądzisz? 



11. Mothership

Ostatni utwór na płycie to kolejny dwuminutowy instrumental. Zdecydowanie żywszy od poprzednich na płycie. Ostrzejszy riff i mocniejsza perkusja i wyraźniejsza melodia.


Album możesz posłuchać tutaj: Perspectives


Podsumowanie: 

Ciężko mi to mówić, ale nie czuję się bezpośrednim odbiorcą tego albumu. Choć jest on ciekawy i interesujący, to dla mnie jest zbyt lekki. Nie zrozummy się źle – lubię od czasu do czasu posłuchać czego lżejszego, jednak tu chodzi o całokształt albumu Perspectives. 
Starałem się pisać obiektywnie, bez zbyt dużego wpływu własnych odczuć – co innego w przypadku Totally Insane, ten utwór zdecydowanie wpadł w mój gust. 
Jeśli choć trochę zaciekawił bądź zaintrygował Cię ten album – cieszę się i zachęcam do posłuchania. Mimo wszystko proponuję, aby każdy z Was posłuchał albumu Sanity i wyrobił sobie własne zdanie. Czy to w oparciu o moich kilka słów czy wręcz przeciwnie. Zachęcam do dyskusji. 

Na dziś to byłoby wszystko. Widzimy się już niebawem, kiedy to przedstawię Wam moje spojrzenie na Legendę Iscarioty.

A tymczasem
do następnego
Ave.! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz także...

Recenzja: Virya – From the Ashes [EP 2024]

Virya – From the Ashes (14.11.2024) From the Ashes to debiutancka , czteroutworowa EP’ka wrocławskiej grupy Virya . EP’ka ujrzała światło dz...

A to widziałeś..?