poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Recenzja: Killsorrow - Wasteland Chronicles (2023)

Killsorrow – Wasteland Chronicles
(3.11.2023)

Wasteland Chronicles, to trzeci studyjny album krakowskiej post-apokaliptycznej grupy Killsorrow. Album zawiera 12 autorskich kompozycji skąpanych w klimacie Melodic Groove Metal. Krążek ujrzał światło dzienne 3 listopada 2023 roku. Swoją premierę miał w Garage Pubie w Krakowie


Zanurzmy się w klimacie post-apo i postarajmy się przetrwać na tym nieprzyjemnym dla ludzi pustkowiu. 

Zapraszam 

Przedstawmy jeszcze twórców Killsorrow: 
Piotr Ogonowski – wokal
Kamil Kułaj – perkusja
Paweł Karabiniewicz – gitara basowa
Krystian Manda – gitara elektryczna
Michał Sokół – gitara elektryczna 

Na krążku gościnny udział wzięli: 
Patrycja Duda – wokal w utworze Lost in the Dark, Parasite Symphony, Eyes 
Dominika Kaźmierska – wokal w utworze  Eyes
Anna Tran Van – wokal oraz altówka w utworze Eyes 
Alicja Mnich – prowadzenie wokalne 

Słowem o okładce:  
Okładka autorstwa Zbigniewa Józefczyka jest, można powiedzieć żywcem wyjęta z klimatu lat ‘80.  
W tle widzimy ogromny grzyb atomowy, bomby, która wybuchła w jakimś nieokreślonym mieście. Na owym grzybie dostrzec można logo zespołu oraz tytuł albumu. 
Natomiast na pierwszym planie widzimy pięcioosobową rodzinę (mama, tata i trójka dzieci), którzy idą w kierunku wybuchu. Dlaczego? To pytanie póki co pozostanie bez odpowiedzi… 
Z resztą w przypadku Wasteland Chronicles nie mogę ograniczyć się do samej okładki, ponieważ całość wykonana jest w najdrobniejszych szczegółach, z zachowaniem klimatu oraz konwencji. 
Zanurzmy się w ten post-apokaliptyczny klimat Killsorrow i zobaczmy co zaprezentowali nam na swoim najnowszym krążku? 



1. Keep Out! (instrumental)

Początek płyty wita nas utworem instrumentalnym. Jest to swego rodzaju intro, przy pomocy którego wchodzimy w post-apokaliptyczny  świat Killsorrow. Na początku mamy tylko jedną gitarę oraz sample, które brzmią jak jakieś trzaski dużego młota o kawałki blachy. Całą ta otoczka tworzy niezły klimat i nastrój. Po chwili jednak dołącza druga gitara, jednak nie na długo. Póki jednak słychać drugą gitarę klimat jest zdecydowanie ostrzejszy. Końcówka utworu to ponownie jedna gitara, grająca motyw główny. 



2. Lost in the Dark

Drugi utwór od pierwszych chwil zaczyna się od ostrego riffu, który przeszywa ciało i umysł. Po wstępie następuje ogromne uspokojenie, któremu towarzyszą pierwsze linie wokalne Piotrka. Swoim głosem mógłby uspokoić każdego w tym momencie. W dalszej części utworu wracamy do ostrych, jak brzytwa, riffów i bardzo melodyjnego wokalu Piotrka. Choć nie brakuje tu też jego charakterystycznego growla, ale nie ma go na tyle dużo, by miał zaburzyć melodię.   
Całokształt utworu i jego klimat przywodzi mi na myśl rozpacz po utracie nadziei, bądź kogoś bardzo bliskiego dla bohatera. Zerknijmy w tekst i zobaczmy kto i dlaczego zagubił się w ciemności? 
Będąc w konwencji możemy uznać, że w świecie przedstawionym na płycie wydarzyło się coś, co niemal doszczętnie zmiotło ludzkość z powierzchni globu. Została się tylko garstka, którym udało się przetrwać tę swoistą apokalipsę (może w dalszych utworach dowiemy się co się wydarzyło?). Bohater tego utworu zapewne gdzieś zabłądził i zgubił w mroku swoją towarzyszkę (lub towarzysza). Można też uznać, że po prostu jest sam i powoli jego umysł zaczyna szaleć. Koniec końców szaleństwo bierze górę nad rozsądkiem i bohater chcąc doznać spokoju prosi wyimaginowaną postać, by ta wzięła nóż i uwolniła jego duszę. Zapewne zrobi to samemu. Jednak czy mu się powiedzie? Czy przebije skórę i upuści na tyle dużo krwi, by uwolnić duszę z oszalałego umysłu? Przekonajmy się w kolejnych utworach… 


3. Parasite Symphony

Kolejny utwór wita nas krótkim solo na perkusji, po którym od razu odzywają się wszystkie instrumenty a także Piotrek. Jest szybciej niż poprzednio i słychać dużo więcej talerzy perkusyjnych. Nie brakuje tu chwytliwych riffów, które z pewnością zapadną na długo w pamięci. Wokalnie, Piotrek zaszalał w linii melodyjnej – raz growluje, za chwilę śpiewa czysto, by po chwili niemal szeptać po cichu do ucha. 
W tekście możemy się doszukać porównania człowieka do szerzących się wszędzie pasożytów. Kiedyś ludzkość rządziła światem, stawiając na swoim po dobroci bądź siłą (częściej siłą), aż w końcu role się odwróciły – teraz to Ziemia dyktuje warunki przetrwania a ludzkość spadła z piedestału i wylądowała tak nisko, jak się tylko da. 
Moim zdaniem jest to bardzo trafny tekst, który swoim przesłaniem może ostrzec, by ludzkość w swojej dumie nie poszła o jeden krok za daleko. Wtedy już nie będzie odwrotu i chcąc nie chcąc staniemy się tymi tytułowymi pasożytami walczącymi o przetrwanie przy dźwiękach symfonii natury.

Utwór możesz posłuchać tutaj: Parasite Symphony 



4. Prototype

Utwór zaczyna się krótkim, bardzo cyfrowym samplem, po którym mamy pełnie instrumentów. Klimat utworu, w moim odczuciu, jest dosyć szalony. Bardzo skoczny – pisząc te słowa nie dość, że nogi nosi, to i korpus cały się buja. Zwłaszcza przy fragmencie, w którym bohater ma chęć kogoś zabić… by móc coś poczuć(?). 
Jeżeli chodzi o tekst.. mam wrażenie, że bohaterem utworu – tym tytułowym prototypem, jest android. Lub coś analogicznego. W każdym razie jest to sztucznie stworzona maszyna – o czym świadczy fragment: „I was created against my will(…)” (Zostałem stworzony wbrew mojej woli), która posiada elementy (sztucznej) inteligencji. Powoli zaczyna się „budzić”; uświadamia sobie swoje położenie i dochodzi do wniosku, że nie ma nic do stracenia… więc może robić na co tylko ma ochotę. 
Na początku tekstu można odnieść wrażenie, że tytułowy prototyp uczy się dopiero swojego „życia”. Jest pokorny i słucha się swojego twórcy na każdym kroku. Dopiero po jakimś czasie doznaje olśnienia i otwiera swoje oczy widząc, co tak naprawdę się dzieje i kim tak naprawdę jest. 



5. Eyes

Dźwięki z początku utworu brzmią bardzo podobnie, jak w jakiejś fabryce. Coś się dzieje… ktoś nad czymś pracuje. Dopiero po chwili mamy wyniosłą melodię, jakby coś się udało stworzyć lub coś uruchomić… wystrzelić. Po tym fragmencie następuje zmiana klimatu i melodii, na taką dużo bardziej tragiczną. Rzeczywiście, udało się coś odpalić i to coś obróciło się przeciwko swoim twórcom (prototyp z poprzedniego utworu, czy coś o wiele gorszego?) Słychać wyraźnie uczucie strachu, rozpaczy i beznadziei w głosie bohatera. 
Kiedy, jakiś czas temu, przedwstępnie analizowałem sobie teksty, do tego utworu niemal od razu zrozumiałem o czym może być (jeśli się oczywiście nie mylę). Pisząc teraz tę recenzję utwierdzam się w przekonaniu, że utwór mówi o wybuchu bomby, która swoją siłą niszczy wszelkie życie, jakie stanie jej na drodze. Świadczyć o tym mogą fragmenty: 
Forests ablaze, a living inferno’s sway(…)” (lasy płoną, panuje żywe piekło); „The last thing I’ll see is the sun burning my eyes(…)” (ostatnie co zobaczę to słońce palące mnie w oczy); „On this scorched ground, life’s time does wane, Even for roaches, time is a pain(…)” (Na tej spalonej ziemi czas życia upływa, Nawet dla karaluchów czas jest bólem).  
Na koniec ci, którym udało się przetrwać żywe piekło spakowali co mieli pod ręką i uciekli ratować to, co jeszcze z nich zostało… Udało im się? Jak sądzicie? 


6. Shelter (instrumental)

Tym razem mamy krótki przerywnik instrumentalny od historii przedstawionej w albumie. Choć to tylko przerywnik to swoim klimatem też wnosi coś do całokształtu. 
Mamy bardzo powolną melodię na gitarze, która sprawia wrażenie wszechobecnego spokoju. Mimo, że rzadko kiedy mamy okazje doznać chwili spokoju, jest ona bardzo krótka i ulotna – zupełnie jak utwór. Szybciej się kończy, niż zaczyna. Trochę szkoda, bo pełen utwór w takim klimacie, w wykonaniu Killsorrow, mógłby być ciekawą balladą… 



7. Straight to Hell

Wracamy w klimat. Koniec ze spokojną melodią. Od pierwszych chwil mamy agresywny riff i ostrą perkusję. Na wersach muzyka się nieco uspokaja, ale perkusja przygrywa talerzami do akcentowanych fragmentów w wersach, co jest całkiem ciekawym zabiegiem. 
Zerknijmy, co na pustkowiu piszczy? 
Na początku tekstu słyszymy, jak bohater opowiada, że był świadkiem śmierci jakiejś bliskiej dla siebie osoby. Prawdopodobnie kobiety. Ten początek można uznać za krótką retrospekcję, wspomnienie, do którego bohater utworu wraca po jakimś czasie. Przyznaje też, że wraz z jej śmiercią, cząstka jego duszy umarła razem z nią. 
Teraz siedzi, jak się domyślam, w swoich czterech ścianach i przeżywa żałobę. Póki się nie pozbiera emocjonalnie, nie opuści swojego pokoju, swojej oazy. Ponieważ wie, że pokazanie jakiejkolwiek emocji, jest oznaką słabości, na co nie może sobie pozwolić. Mimo, że jego dusza jest rozrywana od środka, nie może tego pokazać. Musi jakoś zdusić w sobie żal po stracie, by nie paść ofiarą… kogoś lub czegoś… 



8. Finest Day to Die

Utwór zaczyna się od lekkich dźwięków gitary z towarzyszącymi talerzami. Po chwili robi się nieco ostrzej, by następnie instrumenty się trochę wycofały, wyprowadzając wokal na pierwszy plan. 
Melodia utworu jest z jednej strony energiczna i dość szybka, z drugiej zaś klimatem przywodzi na myśl swego rodzaju rozpacz. Rozpacz przed nieuchronnym. Mimo, że w tekście słyszymy, jak dzieci bawią się beztrosko i wesoło, to jednak nie jest to zbyt miły i sympatyczny świat, jaki ich otacza. 
Natomiast… w tekście słyszymy też, że jakaś niewidzialna choroba przyszła nieoczekiwanie, i pochłonęła niemal całą ludzkość, zmieniając ich ciała w proch. Niszcząc nawet te pokolenia, które jeszcze nie miały okazji stanąć na tej ziemi. Ci, którym udało się przetrwać tę apokalipsę mówili, że był to najlepszy dzień na śmierć. Dlaczego? Mam nadzieję, z czasem się dowiedzieć… 


9. Play with Me

Utwór zaczyna się od wokalu Piotrka, do którego po chwili dołączają wszystkie instrumenty. Sporo tu, jak i w pozostałych utworach melodii (o czym napiszę więcej przy podsumowaniu), ale co zasługuje na wzmiankę już teraz to, to moment, który na pewno na długo pozostanie w umyśle słuchacza – czyli to wesołe i zaskakujące „na na na na na”. Tego na pewno nie spodziewałem się usłyszeć z głośników, słuchając Killsorrow. Z każdym utworem coraz bardziej mnie zaskakują swoją pomysłowością. 
Wróćmy jednak do utworu dziewiątego i do tekstu. 
Mam wrażenie, że jest to swego rodzaju wyzwanie dla boga przez człowieka, który stracił już tak wiele, że jedyne co mu pozostało to wciąż bijące serce i pompujące powietrze płuca. W tym momencie pragnie jedyne kilku wyjaśnień z jego strony. Dlaczego to wszystko miało miejsce? I co stanie się dalej? Albo po prostu tytuł utworu sugeruje, że bohater pragnie po prostu zemsty za to co spotkało jego i jego najbliższych… 



10. Endless Fry

Kolejny bardzo melodyjny utwór, który jest jednocześnie pełen energii i technicznych motywów. Nie brakuje oczywiście wolniejszych fragmentów, gdzie mamy czysty wokal, ale są też i chwile na growl i ostre riffy. 


11. Wasteland (instrumental)

I czas na przedostatni utwór, który jest instrumentalny. W poprzednim instrumentalu mieliśmy tylko gitarę. Tu, poza gitarą, mamy też perkusję. Wyczuwam tu klimat dość melancholijny, który działa na mnie bardzo uspokajająco. Przyjemny klimat… 



12. Home Sweet Home

Nie ma to jak w domu Killsorrow. 
Czas na ostatni utwór. Przyjemna perkusja, do tego bardzo techniczne i szybkie riffy. Nie zabrakło też sporej ilości melodyjnych wstawek, wymieszanych z gardłowym rykiem. Słuchając tego utworu można się poczuć jak w tytułowym Sweet Home. 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Home Sweet Home 


Podsumowanie: 

Wasteland Chronicles, trzeci album Killsorrow, który ujrzał światło dzienne 3 listopada 2023 jest ogromnym przeskokiem w jakości i brzmieniu zespołu. Porównując ten krążek do drugiego przyznaje, że jest tu o wiele więcej melodii, ale nie zabrakło też progresywności. Widać i słychać, że chłopaki właściwie obrali swoją muzyczną drogę. Stworzyli postapokaliptyczną historię okraszoną genialnymi dźwiękami. 
Prywatnie, na ten krążek czekałem dość długo i muszę przyznać, że warto było. Choć dla moich uszu i dla serduszka numerem jeden zawsze będzie drugi album - Killsorrow, to Wasteland Chronicles zawalczy o swoje zasłużone miejsce na podium. 
Słowem kończącym – polecam ten album każdemu kto lubi postapokaliptyczne klimaty z odrobiną Progresywnego Metalu. 

Z mojej strony to byłoby wszystko. Widzimy się już niebawem… 

Do następnego, 
Ave.! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz także...

Recenzja: Virya – From the Ashes [EP 2024]

Virya – From the Ashes (14.11.2024) From the Ashes to debiutancka , czteroutworowa EP’ka wrocławskiej grupy Virya . EP’ka ujrzała światło dz...

A to widziałeś..?