Zawiercie Metal Attack vol. 1
M.C.Z. & Goria & Rasaatal & Sacrificial Flame & Nenufar
(OsiR, Zawiercie, 27.04.2024)
Do tej pory nie mogę wyjść z szoku, że po tak wielu latach ciszy w Zawierciu – mojej rodzinnej wiosce, w końcu zabrzmiały gitarowe riffy, a echem rozniósł się growlowy wrzask. Od samego początku stroniłem od politycznych tematów w moich tekstach, jednak tu bez polityki się nie obejdzie.
Za sprawą młodzieżowej rady miasta w Zawierciu – 27 kwietnia 2024, miała miejsce pierwsza edycja (oby nie ostatnia!) Metal Attack vol.1. Mini festiwal, w którym udział wzięło aż pięć kapel. Ale zacznijmy od początku, kiedy to się o tym wydarzeniu dowiedziałem…
Zapraszam
W piątek, dzień przed koncertem, wracałem z szybkiego montażu mebli ze stolicy. Wtedy też Młoda wysłała mi zdjęcie plakatu i wrzaski, że takie coś się dzieje w Zawierciu. Jak dotarło do mnie co, kiedy i gdzie się dzieje… chwile zajęło mi zbieranie szczęki z podłogi, po szoku, jaki mnie złapał. Trochę było w tym też radości i trochę niedowierzania. Jak to się stało, że takie coś ma miejsce? Nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności, ale i musiałem zaspokoić ciekawość i przyjść w sobotę na teren MOSiRu – przekonać się na własnej skórze.
Dotarłem… koło 14:00 (lubię być trochę wcześniej) i udało mi się poznać organizatora, który to wszystko zorganizował. Szymon z Młodzieżowej Rady Miasta przekuł pomysł w realizację i oto stanęła skromna, bo skromna, ale jednak scena, na której zagrało aż pięć świetnych kapel. Z mojej strony dla Szymona ogromne podziękowania, że postanowił wskrzesić Metalową Scenę w Zawierciu. A kto wie, może to początek czegoś co z każdą edycją będzie rosło? Czas pokaże, a ja trzymam mocno zaciśnięte kciuki.
Ktoś może powiedzieć, że od kilku lat prężnie działa też Injure Grind Attack; i w tym roku odbędzie się V edycja tego pełnego Grindu i Death Metalu festiwal. Zgadzam się, działa i rozwija się bardzo dobrze. Jednak są to dwa różne festiwale. Injure Grind Attack jest ukierunkowany na konkretny gatunek (z resztą też bardzo przyjemny). Natomiast podczas Metal Attack, z tego co zauważyłem była większa różnorodność muzycznych stylów – było sporo Punk Rocka, trochę Death Metalu a na koniec pojawił się i Symfoniczny Gothic Metal.
Starczy tej dygresji… ;)
Jak już dotarłem na miejsce, spostrzegłem, że trochę ludzi już się zaczyna pojawiać. Głośno, wesoło i punkowo zaczynało się robić wokół. Aż się serducho samo uśmiecha ^_^
Połaziłem trochę z aparatem i pocykałem kilka fot z prób dźwięku, po czym cierpliwie acz z zaciekawieniem czekałem na rozpoczęcie.
Nie musiałem długo czekać. Pierwszy na scenie pojawił się zespół z Lublinca – M.C.Z., który teoretycznie miał grać iście wybuchową mieszankę Death Metalu i Grindcore’a. Owszem trochę zagrał, ale po chwili chłopaki olali setlistę i zaczęli grać… Punk Rocka! Pod sceną aż zawrzało a ziemia się zatrzęsła pod naciskiem glanów i pogo. Tego mi brakowało w tym miejscu.
Do tego stopnia, że wokalista kapeli zszedł ze sceny i dołączył do pogującej widowni.
Setlista M.C.Z. :
1. Macabra
2. All My Voices
3. Weed Crusher
4. Nailbomb
5. Weed and Murder
6. Acab
To oczywiście nie są wszystkie numery, jakie chłopaki zagrali, bo jak już wspomniałem – „delikatnie” olali listę i zagrali od serca. Poniosła ich atmosfera, o której na koniec ;)
Drugim występującym była kapela Goria, też z Lublińca (jeśli dobrze kojarzę). Oni zagrali mieszankę Punka z Thrash i Speed Metalem. Zatem tu też było gorąco i szybko.
Oni też nie zwracali większej uwagi na setlistę, tylko pozwolili się ponieść chwili, grając sporo punkrockowych numerów, które tylko rozjuszyły publikę; i z każdą chwilą pogo było co raz lepsze.
Wokalistka też postanowiła dorzucić swoje buty i masakry pod sceną. Gdzieś w połowie występu zeszła i wskoczyła w sam środek pogo. Na chwilę, bo na chwilę, ale liczy się!
Tu niestety nie udało mi się zdobyć setlisty… szkoda, ale zbyt wiele i tak by to nie dało ;)
Trzecim występującym był miejscowy zespół Rasaatal. Death Metal pełną gębą. Nisko strojone gitary, growl z towarzyszącym damskim wokalem. Tym razem ekipa zagrała to co miała napisane na setliście. Zaprezentowali się ze swojej najlepszej strony, prezentując to, co robią najlepiej – spuszczać deathmetalowy wpier...dol ^_^
Miałem wrażenie, że zagrali bardzo krótko. Może dlatego, że grali po prostu swoje.
Nie obyło się bez drobnych problemów technicznych, na szczęście szybko zostały rozwiązane.
Podczas występu Rasaatal nie działo się nic spektakularnego. W odniesieniu do dwóch poprzednich kapel. Nikt nie zszedł ze sceny. Po prostu zagrali tak, jak potrafią najlepiej i wyszło im to bardzo dobrze. Przy okazji pochwalili się, że w drodze jest ich płyta, która mam nadzieję, szybko (w miarę możliwości) ujrzy światło dzienne. Nie mam niestety informacji, czy to będzie EP’ka czy pełny album – czas pokaże. A może uda się jakieś wieści od kapeli wyciągnąć :)
Setlista Rasaatal:
1. Pandemonium
2. Harbinger of Pain
3. Decapitation
4. Forgotten Memories
5. Silent Unknown
6. Preludium
7. Plague
Po ich występie nastąpiła godzinna przerwa techniczna. Żeby się nieco ściemniło i żeby pogoda zrobiła większy nastrój.
Czwartym występującym był Sacrificial Flame. Z tego co zauważyłem to była w pewnym sensie mieszanka chłopaków z pierwszych dwóch kapel. Jednak tym razem nie szaleli tak bardzo, jak na początku. Zagrali co mieli zagrać i zrobili to bardzo dobrze.
Niestety tu nie udało mi się dorwać setlisty.
W końcu nadeszła chwila na gwiazdę wieczoru – Nenufar. Bytomski Symfoniczny Gothic Metal zagościł na scenie. A klimat tego wieczoru zmienił się o całe 180 stopni. Choć nie zabrakło mocniejszych uderzeń i gardłowych ryków, to jednak symfoniczny klimat poniósł się po całej okolicy.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie zagadał do kapeli przed występem. Zamieniliśmy parę słów, czego efektem będzie recenzja Take the Pain Away :)
Setlista Nenufar:
1. Reborn
2. No Hope
3. Don't Call Me Evil
4. Last Goodbye
5. Frozen (Madonna Cover)
6. Flat Earth
7. Believe Me
8. Fallen Angel
9. Take The Pain Away
10. Fairytale
Było to moje pierwsze spotkanie z muzyką Nenufar, jednak jestem pewien, że nie ostatnie. Na pewno będę wyczekiwał kolejnych występów tej świetnej kapeli.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Tak też i w tym przypadku koncert zakończył się w gotyckim klimacie około 21:00.
Czas się pożegnać z organizatorami, kapelami i znajomymi, którzy też odwiedzili pierwszą edycję Metal Attack.
Mam szczerą nadzieję, że nie była to jednorazowa impreza, tylko Metal Attack zagości w Zawierciu jako cykliczny festiwal i z dnia na dzień, z roku na rok będzie się rozrastać.
Choć stronię od polityki na blogu to…. raz jeszcze ogromne podziękowania dla organizatorów z Młodzieżowej Rady Miasta, władz miasta oraz dla policji, że dali zielone światło, by Metal znów zagościł między zawierciańskimi blokami. Choć nie obyło się bez incydentów, to mam nadzieję, że to nie zaważy na dalszych losach Metal Attack. W moim odczuciu atmosfera była spokojna, choć szalona i zwariowana – to wszystko poszło na plus. Oby tak dalej!
To byłoby wszystko, co miałbym do powiedzenia na temat pierwszej edycji Metal Attack vol.1. Widzimy się już niebawem przy kolejnych relacjach i recenzjach ;)
A tymczasem
do następnego
Ave.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz