czwartek, 16 maja 2024

Recenzja: Nenufar – Take the Pain Away (2023)

Nenufar – Take the Pain Away
(9.09.2023)

Nenufar to zespół, który powstał w lutym 2022, grający Symphonic Gothic Metal. Rok później, we wrześniu 2023 zespół wydał swój debiutancki, długogrający album zatytułowany – Take the Pain Away, na którym znalazło się 10 autorskich kompozycji


Zespół ma na swoim koncie również trzyutworową EP’kę, zatytułowaną „Last Goodbye”, wydaną w 2022 roku, na której znalazły się dwa autorskie utwory oraz cover Madonny – Frozen

Zerknijmy na płytę i zobaczmy klimat, jaki tworzy grupa i w teksty, które są szczególnie istotną kwestią dla muzyków. 

Zapraszam 


Nenufar tworzą: 

Magdalena Gościcka – wokal
Mariusz Świątczak  – wokal i gitara
Szmon Wójtowicz – gitara
Kordian Bogusz  – gitara basowa
Kuba Kaczyński – perkusja 


Słów kilka o okładce: 

Tło okładki to jasne odcienie szarości i bieli, na którym rozpościera się, zajmując niemal całą przestrzeń czarny kwiat. Nie jestem florystą i nie znam się na kwiatach, jednak wydaje mi się, że jest to kwiat orchidei. Chyba, że się mylę – to poprawcie mnie ;) 
W dolnej części okładki znajduje się logo zespołu – Nenufar. Brak tu tytułu albumu, co mi osobiście nie przeszkadza. 


1. Intro (instrumental)

Album otwiera instrumentalne intro, którego dźwięki klawiszy brzmią jak z jakiegoś dobrego horrory psychologicznego. Po kilku taktach klimat horroru przeistacza się w aurę romantyzmu. Klawiszom towarzyszy kilka sampli, które sprawiają wrażenie orkiestry. Całość brzmi bardzo sympatycznie i wytwarza to w umyśle słuchacza klimat właśnie takiej romantyczności. Wyniosłości, która (miejmy nadzieję) będzie trwać przez cały album. Czy będzie? O tym przekonamy się już za chwilę… 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Intro



2. Reborn

Od pierwszych chwil robi się ostro i w miarę szybko. Ciekawy riff i bardzo dobra perkusja. Po chwili do głosu dochodzi Mariusz i zaczyna śpiewać. Jego wokal jest w miarę niski, lekko jakby gardłowy. Po jego części przychodzi czas dla Magdy, dla jej części zwrotki. Dalej mamy fragment instrumentalny z nastrojowym „uuuu” oraz delikatnymi dźwiękami klawiszy. Po chwili nadchodzi czas na drugą zwrotkę, która ma podobny układ co pierwsza. 
Ostatni fragment tekstu jest po łacinie, co jest dla mnie bardzo na plus, ponieważ język ten jest PODOBNO martwy(?) A przynajmniej taką informację usłyszałem kilka(naście) lat temu, kiedy sam zapragnąłem się tego języka nauczyć. Fragment ten nadaje też utworowi klimat takiej antyczności, a w połączeniu z klawiszami jest cudownie. Solo gitarowe dodaje do tego klimatu takiego swoistego pazura, który jedni mogą polubić a inni uznać go za zbędny. Dla mnie jest to ciekawy zabieg dwóch skrajności – romantyczne klawisze a po chwili brutalność strun gitarowych. Ciekawe połączenie. 

Zerknijmy jednak w tekst. Co takiego jest odrodzone? 
Moim zdaniem tekst utworu mówi o odrodzeniu się duszy w jakimś magicznym rytuale, który odprawiany jest podczas pełni księżyca w środku lasu, nad jakąś rzeką. Być może chodzi tu nie dosłownie o odrodzenie, co o oczyszczenie duszy i naładowanie się mocą księżyca. Najlepiej w wodzie, bo w końcu człowiek składa się w 80% (jeśli dobrze pamiętam) właśnie z wody. 
Fragment łaciński mówi zaś coś o wypełnieniu się przeznaczenia; o tym, że nocą wschodzi słońce. Ciężko to jednoznacznie zinterpretować, zwłaszcza, że googloski tłumacz nie współpracuje z łaciną (a szkoda). 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Reborn


3. No Hope

Utwór zaczyna się od coraz głośniejszych dźwięków gitary, do której po chwili dołączają pozostałe instrumenty oraz sampel. Od razu tworzy to gotycki klimat. Zwłaszcza, że gdzieś w tle dostrzec można dźwięk dzwona. 
W tym utworze jest jest tylko jedna zwrotka, która należy do Mariusza, za to refren śpiewany jest na dwa głosy. Co daje z jednej strony delikatność damskiego głosu Magdy i agresywność wokalu Mariusza – przyjemne połączenie. Pod koniec utworu mamy drug raz refren, w który tym razem bardziej słychać Magdę. Wokal Mariusza jest nieco bardziej w tle. 

Utwór ma bardzo mało tekstu, jednak dość dobitnie słychać w nim co autor miał na myśli. Moim zdaniem utwór mówi o samobójstwie bohatera, dla którego nie na tytułowej nadziei na dalsze życie.  Nie mamy co prawda powiedzianego, jaki jest powód, przez który bohater odbiera sobie życie. Brak wystarczającej siły woli, by obudzić się dnia następnego jest dość słabym argumentem, żeby pozbawiać się życia. Być może depresja, która jest dość popularna ostatnimi czasy; lub silny zawód miłosny? Jak uważacie, co jeszcze mogłoby być tak mocnym argumentem, by samemu przedwcześnie zakończyć swój żywot? Piszcie w komentarzach.

Utwór możesz posłuchać tutaj: No Hope



4. Nightmare

Początek utworu to gitara oraz sampel, które tworzą klimat smutku i bezradności (przynajmniej w moim uchu). Po chwili do głosu dochodzi perkusja, która wybija powolne tempo oraz Magda. Jej głos potęguje klimat. Tuż przed refrenem robi się dużo ostrzej, jednak po nim następuje powrót do klimatu. Można powiedzieć, że jest to swoista ballada. Choć dla mnie refren jest zbyt ostry, jak na typową balladę. To jednak muzyka ma coś w sobie. Solówka na szczęście nie wychodzi poza ramy konwencji utworu, tylko świetnie podbija atmosferę. Nie mogło zabraknąć tu oczywiście Mariusza, którego wokal pojawia się w ostatniej zwrotce. Utwór zamyka gitarowy pogłos oraz ponownie dźwięk dzwonu. 

A co w tekście? 
Mam wrażenie, że tekst opowiada o tym, by nie bać się życia, nie myśleć o śmierci, tylko żyć pełnią życia. Na początku i w refrenach słyszymy ogromne obawy bohaterki, która w obawie przed utratą ukochanego(?) oraz przed śmiercią nie wie, jak żyć, by być szczęśliwą. Natomiast w ostatniej zwrotce – którą można uznać za chwile przed śmiercią – przychodzi ktoś, kto zabiera jej życie, dając przy okazji lekcje, że: „There’s no decision life or death(…)” (Nie ma decyzji o życiu i śmierci), że po prostu należy się cieszyć życiem od pierwszych chwil do ostatniego wypuszczonego oddechu. Najlepiej nie żałować żadnych rzeczy. Brać od życia pełnymi garściami od samego początku do samego jego końca. 

Dlaczego tytuł utworu to koszmar? Moim zdaniem dlatego, ponieważ bohaterka boi się stracić to co ma i przez to nie potrafi się tym cieszyć – i to jest dla niej koszmar. Na szczęście pod koniec przychodzi ktoś kto ją z tego koszmaru wyswobadza. 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Nightmare


5. Believe Me

Wychodzimy z klimatu ballady. Tu od początku mamy ostre riffy i świetnie brzmiącą perkusję, a do  tego mocny wokal Mariusza, którego co jakiś czas dośpiewuje Magda. Między zwrotką a refrenem mam wrażenie, że stworzył się taki klimat trochę djent’owy. Po nim następuje czas na refren, po którym atmosfera utworu uspokaja się nieco. 

Moim zdaniem utwór jest dość osobistym przeżyciem większości par, kiedy to jedną ze stron dopadają wątpliwości, czy aby na pewno ta druga osobą ją kocha, czy przypadkiem nie ma kogoś na boku. Warto wtedy podjąć ten temat czym prędzej, by rozwiać złudne wątpliwości, lub zakończyć coś w czym będziemy się tylko męczyć. Tutaj mamy do czynienia z wariantem, kiedy złość bierze górę i jedna ze stron wręcz odsuwa się od tej drugiej. W refrenie słyszymy, że obawy i strach są niepotrzebne, wręcz zbędne. Pada prośba, żeby zazdrość zniknęła z ich życia, bo może doprowadzić do końca. W myśl prawa Merfiego, coś co może się wydarzyć – się wydarzy. 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Believe Me



6. Nature

Utwór ponownie otwierają klawisze z samplem, do którego po chwili dołącza gitara i perkusja. Mimo ostrości riffów mamy tutaj do czynienia z przyjemnym klimatem gotyku. A jeśli gotyk to w utworze pojawia się sporo o miłości w swojej cudownej i pięknej odsłonie. Gdzie nie ma zazdrości, gniewu i złości tylko jest zrozumienie, szacunek i wzajemne wsparcie. 
Utwór jest świetnym wyjaśnieniem pojęcia miłości. Jaka ona powinna być, by po prostu mogła istnieć, bez obawy o jej rychłe zakończenie. Zarówno muzyka, jak i wokal tworzą tutaj jedność, gdzie jedno bez drugiego nie miałoby większego sensu. 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Nature



7. Fairytale

Czas na bajkę w wykonaniu Nenufar. Szkoda, że bajka dość smutna w swoim wydźwięku. Mimo, że melodia jest przyjemna dla ucha, to niesie z sobą sporo rozpaczy i smutku. 
O ile w poprzednim utworze miłość zwyciężyła i pokonała wszystko, o tyle w tym utworze niestety miłość poniosła klęskę. I to na całej linii. 
Niestety, czasem tak bywa, że to co piękne zwykle kończy się zbyt szybko i zbyt gwałtownie. Serce zostaje złamane, obietnice są niczym prócz pustymi słowami, a „Behind broken glass there is no us!(…)” (Za rozbitym szkłem nie ma nas!)

Utwór jest mega przyjemny w odsłuchu, jednak po zagłębieniu się w tekst staje się bardzo smutny. 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Fairytale 



8. Fallen Angel

Początek utworu jest dość mocny, jednak po chwili mamy spore wyciszenie, gdzie zostaje tylko jedna gitara, wokal Magdy i w tle cichy wokal Mariusza. W połowie zwrotki dochodzi druga gitara i delikatna perkusja. Na refrenie robi się nieco ostrzej i dalej już mamy dość ostro, ale ta delikatność jest jednak zachowana. Mamy tu zdrowy melodyjny balans. 

Tekst moim zdaniem opowiada o ludzkiej zawiści. Póki każdy jest taki sam jest ok; jest w porządku. Nikt się nie wyróżnia i mamy taką szarą masę. Co innego zaczyna się dziać, kiedy ktoś zacznie się wyróżniać z tłumu, czy to ubiorem czy sposobem myślenia, czy zamiast skręcić w prawo (jak wszyscy) on skręci w lewo. Wtedy zaczyna się ocenianie bez powodu, komentowanie i próba rujnowania drugiej osoby. 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Fallen Angel



9. Don’t Call Me Evil

Utwór rozpoczyna się energicznie i ostro. Na zwrotce część instrumentów nieco się wycofuje, by dać większy wyraz wokalowi. Po chwili jednak energia wraca i utwór jest dość ostry, jak na konwencję albumu przystało. A jak ma się tutaj tekst? 

Moim zdaniem tekst mówi o seryjnym mordercy, który pod osłoną nocy zdobywa swoje trofea. Z tekstu wynika, że ma ich dość dużo. W refrenie natomiast słyszymy, że nie jest na nic chory, nie cierpi na żadną chorobę psychologiczną. On po prostu ma taką naturę, że lubi odbierać ludziom życie i nie widzi w tym nic złego. W ostatnim fragmencie słyszymy, że wymiarowi sprawiedliwości udaje się złapać seryjniaka i skazać go na karę śmierci. W swojej celi bohater zaczyna się zastanawiać, dlaczego za to czego dokonał musi umierać? Choć część jego duszy lub umysłu zaczyna rozważać zmianę, to wie jednak, że dla niego już nie ma ratunku i kara śmierci jest jego końcem… 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Don’t Call Me Evil



10. Take The Pain Away

Czas na ostatni utwór na płycie.
Mimo klawiszy na początku i wrażeniu, że utwór będzie symfoniczną ucztą, jest dość mocny i energiczny. Mimo, że nie brakuje tu szczypty klimatu. 

W pierwszym utworze (poza intrem), jako ciekawostkę mieliśmy fragment w języku łacińskim. W ostatnim utworze szeptem mamy coś na wzór modlitwy. Ciekawe domknięcie albumu, jako jednej całości. 

Utwór możesz posłuchać tutaj: Take The Pain Away


Podsumowanie:

Przyznaję, że obcowanie z twórczością Nenufar było czymś wyjątkowym. Podróż między uczuciami, jakie niosą z sobą utwory w wyjątkowym, gotyckim klimacie była przyjemna i aż żałuję, że dobiegła końca. Ogromne chapeau bas za wykorzystanie języka łacińskiego w utworze Reborn
Ciekawie słuchało się też dwóch wokali, które sprawiały wrażenie, jakby dwójka bohaterów prowadziła ze sobą dialog w poszczególnych utworach. 

Lubię tego typu muzykę zwłaszcza, że ogromną role pełni tu nie tylko klimat i atmosfera co tekst. Dlatego z czystym sumieniem polecam każdemu, by zapoznał się z twórczością Nenufar, by poznać ich muzykę i teksty. 

Z mojej strony to byłoby wszystko. Widzimy się już wkrótce…

Do następnego
Ave.! 

2 komentarze:

Zobacz także...

Recenzja: Virya – From the Ashes [EP 2024]

Virya – From the Ashes (14.11.2024) From the Ashes to debiutancka , czteroutworowa EP’ka wrocławskiej grupy Virya . EP’ka ujrzała światło dz...

A to widziałeś..?