Inclusion & Killsorrow & Kinless
(1.09.2022, Kraków, Klub Alchemia)
Drugi koncert tego weekendu. Tym razem wybrałem się w dużo bardziej znajome klimaty niż poprzedniego dnia. Choć klub, w którym był koncert, odwiedziłem po raz pierwszy.
Oczywiście na taki koncert wybraliśmy się w pełnym trio – Młoda, moja Luba i ja :) a wybraliśmy się na koncert wyjątkowy, ponieważ chłopaki z Inclusion, po wygranym konkursie w Antyradiu, zagrali na Pol’and’Rocku i przy okazji wydali długogrającą płytę. I to był ten koncert, kiedy to owa płyta miała swoją premierę.
Jednak zacznijmy od początku…
Nie ukrywam, ale dotarcie do klubu Alchemia było dla mnie nieco kłopotliwe (nawet z ułatwiaczem dojazdu – czyt. GPS). Postanowiłem więc, że zaparkuje furmankę na pierwszym wolnym miejscu i do celu dotrzemy już z buta. Żeby nie było zbyt łatwo, zaparkowałem w jakimś ciemnym zaułku, tak dla urozmaicenia powrotu.
Koniec końców udało się znaleźć cel wyprawy. Sam klub sprawiał wrażenie ciasnego i małego, mimo to nie jest to minusem tego miejsca. Ciasno, ale na swój sposób uroczo. Koncert miał się odbyć w dolnych partiach lokum.
Póki co jeszcze nie mogliśmy zejść do podziemi, ale udało się spotkać chłopaków z Killsorrow i Inclusion. Szybkie przywitanie, krótka gadka-szmatka i to na tyle.
W końcu, po kilkuminutowym opóźnieniu, wrota stanęły przed nami otworem i mogliśmy zejść do podziemi, gdzie czekała nas muzyczna uczta.
Pierwszy na scenie zagościł Kinless. Ja ich chyba skądś kojarzę? Tylko skąd? Ten charakterystyczny wąsik basisty już gdzieś widziałem, i to nie tak dawno temu!
Robiąc wywiad z Mateuszem z Free air, udałem się do Jaworzna, gdzie miał miejsce przegląd kapel rockowych i metalowych. I to właśnie tam pierwszy raz spotkałem tych przesympatycznych chłopaków. Choć wtedy nie mieliśmy okazji porozmawiać tak tym razem nadrobiliśmy zaległości.
Zagrali bardzo przyjemnie i świetnie się ich słuchało. Szkoda, że jeszcze płyty nie wydali, ale dobiegły mnie słuchy, że są plany na zrobienie takowej ^_^
Setlista Kinless:
1. Rev it out
2. Absolution
3. Last evenings energy
4. Na dnie mych oczu
5. Company policy
Drugi na scenie pojawił się Killsorrow. I przyznaję, że zaskoczyli mnie od samego początku. Tym razem grali bez drugiej gitary, bo gitarzysta udał się w pogoni za marzeniami. Zagrali, jak zawsze – zajebiście! Nie tylko kilka starych, genialnych kawałków to i trafiło się kilka nowości.
Obiło mi się też o uszy, że chłopaki planują zabrać się (w końcu! ^_^) za tworzenie nowego krążka. Aż mam ciarki na samą myśl, jaki będzie efekt końcowy.
Co do aranżacji tylko na jedną gitarę muszę przyznać, że mam dwojakie odczucia. Z jednej strony brzmienie było inne, nowe; i bardziej było słychać bass. Ciekawie. Z drugiej zaś… było trochę ubogo. Moje ucho jest po prostu przyzwyczajone do słuchania dwóch gitar chociażby przy Warriors of the Storm, a tu nagle mam tylko jedną. Szkoda bardzo.
Mam szczerą nadzieję, że chłopakom uda się znaleźć godnego wioślarza, który zasili ich postapokaliptyczne szeregi i zagości tu na dłużej… dużo dłużej ;)
Setlista Killsorrow:
1. Light
2. Animal
3. What lies beneath the waste
4. Rebuild and shatter
5. World turned off
6. Burn him alive
7. When the night is calling
8. Warriors of the storm
9. Sanity
10. Play with me
Ostatni na scenie pojawili się chłopaki z Inclusion. Po owocnym rajdzie po Pol’and’Rocku zaatakowali krakowską Alchemię, prezentując ich nowy, długogrający album The First Sound of Mars (niebawem pojawi się recenzja albumu).
Prawdę mówiąc, byłem niemal przekonany, że chłopaki zagrają cały album na żywo, wplatając między wierszami starsze utwory.
Jakie było moje zaskoczenie, kiedy poza premierą albumu zagrali… sporo starych kawałków. Kilka na początku, jako beforek i kilka na koniec – jako afterek.
Setlista Inclusion:
1. Intro
2. Disarray Me
3. Skybound
4. Pieces of My Mouth
5. Gone Insane
6. Against It All
7. Damned One
8. Tysiące
9. Gravity
10. Rust
11. Signal
12. The Art of Breathing
13. Planet Cold
14. All of Our Time
15. Left to Rise
16. Solitude
17. Born to Be Wild
18. Nieśmiertelny
Była to istna muzyczna uczta.
Po występie nadszedł czas na złapanie chłopaków, żeby się podpisali na koszulce i płytach. Oj trochę czasu to zajęło. A i to nie wszystkich udało mi się złapać.
Killsorrow gdzieś się ulotnili. Chyba tylnym wyjściem, bo nie udało mi się ich złapać… szkoda :( Dobrze, że chociaż Kamila się udało ^_^
A i z Inclusion, w pewnym momencie tak się zamotałem, że nie byłem już pewien czy każdy z chłopaków podpisał się na wszystkim, czy nie. I jak tak teraz siedzę i to piszę, to chyba na którejś płycie nie mam wszystkich… hm… ale przynajmniej Młoda ma zdjęcie z Filipem.
Podsumowując premierowy koncert to uważam, że był zajebisty. Kinless, super było uważniej ich posłuchać i skupić się na ich twórczości. Killsorrow, nowe, lekko inne brzmienie, jednak nadal fantastycznie. Inclusion, świetna płyta! Już nie mogę się doczekać, aż zagłębię się w teksty… to będzie ciekawe przeżycie.
A tymczasem dzięki za uwagę i do następnego już niebawem ;)
Trzymajcie się
Ave.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz