Moyra – Omen
(03.03.2023)
Omen to pierwszy długogrający album wrocławskiej grupy Moyra. Krążek ukazał się 3 marca 2023 roku, nakładem wytwórni darkTunes.
Album zawiera 12 kompozycji, z czego 9 nowych, 2 bonus tracki oraz 1 cover.
Całość to niezmiennie death metal z elementami melodic oraz szczyptą innych metalowych gatunków. Znalazło się również miejsce na utwór zbliżony do ballady, ale o tym niżej.
Swój egzemplarz Omena przytuliłem w limitowanym boxie kolekcjonerskim. Box prezentuję, o tutaj.
Zapraszam
W szeregach Moyry doszło do niewielkiej zmiany osobowej. Na dzień dzisiejszy zespół tworzy czterech muzyków:
Margo – wokal
Damian – gitara elektryczna
Kacper – gitara basowa
Mateusz – perkusja
Słowem o okładce:
Okładka przedstawia zrujnowane, zniszczone i skąpane w czerwonej mgle miasto. Ponad nim rozprzestrzenia się zachmurzone niebo, na tle którego umieszczone jest logo zespołu.
Nieco bliżej, na tle tego miasta, siedzą greckie boginie mojry, które odprawiają jakiś rytuał. Dwie z nich rzuca zaklęciami do jakiegoś ogniska, z którego wydobywają się pomarańczowe jęzory (nie ognia). Pod ich nogami leży sterta ludzkich czaszek. Trzecia z nich klęczy w otwartym geście, spoglądając w niebo. Mam wrażenie, że spogląda na logo kapeli. Widać tu też cztery miecze, wbite w ziemię.
W dolnej części okładki jest tytuł albumu.
Całość skąpana w ciepłych, czerwonych barwach, przełamanych czarnym, ponurym mrokiem.
1. Rage of the Sky
Na początku utwory mamy około minuty sampli, które świetnie spisują się w roli intra; czy to samego albumu, czy na scenie, tuż przed wejściem zespołu. Lekki i zwiewne. Sprawiające wrażenie, że to będzie można się przy tym delikatnie pobujać… przynajmniej do momentu..
Kiedy to perkusja rozpędza machinę Melo Death, a na wokalu wybrzmiewają pierwsze wersy tekstu. Na początku Margo śpiewa growlem, by po chwili zacząć czyste partie, które na długo zapadają w pamięć.
Tekstu jest całkiem sporo. Zerknijmy więc na niego i zobaczmy o czym jest pierwszy utwór?
Tekst to swego rodzaju opowieść nawołująca do powstania, by ratować ziemię przed rychłym upadkiem.
Człowiek jest tu przedstawiony, jako ta świnia idąca na rzeź. Jest to metafora tego, jak bardzo jesteśmy manipulowani, przez co ciągle zdradzamy i jesteśmy zdradzani, kłamiemy i jesteśmy okłamywani – a to wszystko tylko po to, by zadowolić naszego pana (władce w tym przypadku).
Podmiot liryczny utworu nawołuje, do buntu. Żebyśmy w końcu się ocknęli i zaczęli walczyć o swoje.
Tytułowa wściekłość idąca z nieba może okazać się pomocna przy, lub wręcz przeciwnie – wszystko zależy do czego użyjemy tej potęgi.
Ostatni fragment tekstu pokazuje, co należy zrobić, aby nie dać się zmanipulować i omotać – przekuć strach i smutek w siłę i wiarę, i przeciwstawić się tej wściekłości.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Rage of the Sky
2. Perception of Souls
Drugi utwór na płycie zaczyna się ostrym tąpnięciem. Nie pozostawiając złudzeń, że tu nie będzie zmiłuj się. Będzie ciężko i brutalnie. Choć nie brakuje tu czystych partii wokalnych, to przeważa jednak growl.
Solówka Damiana sprawia wrażenie jakby podniosłej i takiej majestatycznej.
Co do tekstu…
Tekst jest o człowieku, który zagubił się na ścieżce życia. Zbłądził z radości i miłości na drogę koszmaru, bólu i cierpienia. Teraz woła najbliższą sobie osobę, by przyszła mu na ratunek, by „let me taste the joy, darling(…)” (pozwól mi zasmakować radości, kochanie).
Osoba ta jest tak osamotniona i zniewolona, że zatraciła swoje jestestwo, przez co nie wie już nawet ani jak się nazywa, ani gdzie podział się jej dom.
Na szczęście na końcu utworu możemy poznać sekret, jak uwolnić się z kajdan i łańcuchów – wystarczy, że odrzucimy ból, przy okazji pozwalając przeszłości zniknąć w mroku nocy, by nowy dzień przywitać jako wolny i szczęśliwy człowiek.
Choć to wszystko i tak zależy od tego tytułowego postrzegania duszy.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Perception of Souls
3. Bloody Hands
Trzeci utwór jest swego rodzaju przełamaniem. Role się odwróciły, jest tu zdecydowanie więcej czystych partii, niż growlu. Muzycznie nadal jest ciężko i ostro, jednak wokalnie jest nieco lżej. Nie oznacza to jednak, że jest źle – jest to na pewno urozmaicenie i dzięki temu już przy trzecim utworze coś się dzieje. Szkoda, że szybko się kończy.
Mam wrażenie, że utwór jest o nadziei. Mimo, że koniec jest bliski i szaleństwo trwa w najlepsze, póki nadzieja się tli – wciąż jest szansa. W tekście mamy na to dowód, w postaci niewidomego, który na początku utworu cierpi, by tuż pod koniec zostać uzdrowionym.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Bloody Hands
4. Unleashed Spirits
Intrygujących zaskoczeń ciąg dalszy. Mimo ostrego początku utworu, całość jest dosyć lekka klimatycznie. W tym utworze nie ma growlu, jest za to czysty śpiew. Myślę, że zaryzykuję stwierdzenie, że jest to pewnego rodzaju ballada.
W utworze pojawia się bardzo dużo bólu i cierpienia. Nie tylko w samym tekście, ale i w melodii można go dostrzec. Pewnego rodzaju rozpacz i żal.
Tekst utworu jest, jak sądzę, o zdradzie najbliższych – zdrada, która boli najbardziej.
Nie daj się szaleństwu. W tekście pojawia się pojęcie strzeżenia ogrodzenia. Może się to odwoływać wprost do chronienia swojego JA, by nikt niepowołany nie dotarł do twoich najskrytszych sekretów, by potem wykorzystać tę wiedzę przeciw tobie: „far from these deadly whispers(…)” (daleko od tych śmiercionośnych szeptów).
A kiedy uwolnisz swojego ducha z okowów fałszywości, pozbędziesz się negatywnych osób ze swojego otoczenia, wtedy poczujesz się wolny - „you’ll feel like a leaf on the wind so free(…)” (poczujesz się jak liść na wietrze tak wolny).
Utwór możesz posłuchać tutaj: Unleashed Spirits
5. Forgotten Prophecy
Ten krótki utwór brzmi dla mnie, jak zapomniane proroctwo z apokalipsy. Śmierć i smutek, płacz i rozpacz, brak nadziei na zbawienie czy odkupienie. Brzmi przerażająco. Świat zatopiony w mroku i chciwości.
Choć i tu pojawia się cień szansy na ponowne pojawienie się nadziei.
Kiedy bramy piekieł zostaną otwarte, a na świecie rozpęta się istna apokalipsa, ostatni ocaleni dadzą iskrę nadziei.
Brzmi ciekawie.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Forgotten Prophecy
6. The End of the World
Wojna panoszy się po całym świecie. Niszczy człowieczeństwo i kradnie sumienie.
Utwór świetnie oddaje to co dzieje się aktualnie na świecie.
Choć utwór umiejscowiony jest w klimacie końca świata, to mówi o tym, jak bardzo człowiek jest zniszczony i przeżarty przez wszechobecną chciwość, która „greed eats minds, greed burns all(…)” (chciwość zjada umysły, chciwość spala wszystko).
Brak miłosierdzia, brak nadziei i ufności w drugiego człowieka – tak można podsumować dzisiejsze społeczeństwo. Choć nie wszędzie oczywiście. Jest jeszcze nadzieja w tych, którzy nie dali się zawładnąć przez chciwość i mają odwagę zatrzymać to szaleństwo.
Mimo, że tekst jest negatywny i dosyć przygnębiający, to nie brakuje tu iskierki nadziei (w tym jak i we wcześniejszych utworach). Dodaje to nieco otuchy.
Utwór możesz posłuchać tutaj: The End of the World
7. Call of Sin [instrumental]
Kolejny przerywnik. Tym razem bez wokalu, tylko same sample. Można dostrzec, nieco zmiksowany, dźwięk miernika radioaktywnego. Jakby chmura promieniowania wisiała tuż nad głowami. Chwilę po tym można dostrzec płacz małego dziecka. A na końcu krzyk…
Utwór możesz posłuchać tutaj: Call of Sin
8. The Eyes of Rats
Przerywniki i klimatyczne momenty za nami, czas wrócić na właściwe tory. Kolejny ostry i ciężki utwór. Znowu głośniki pękają od ostrych gitarowych riffów. Ponownie mamy przewagę growlu nad czystymi partiami.
A co zobaczymy, gdy spojrzymy w szczurze oczy?
Skorumpowanie, chciwość, próżność i bezwartościowe szumowiny – to znajdziemy w tytułowych szczurzych ślepiach.
Z tego pamiętam, coś mi świta, że utwór jest o próżności katolickich księży. O tym, jacy są fałszywi i dwulicowi. Z ambony prawią wyniosłe kazania, by po zejściu łamać niemal każde z przykazań, które tak usilnie każą przestrzegać.
Utwór możesz posłuchać tutaj: The Eyes of Rats
9. Infinity of Revival
Utwór zaczyna się szybką perkusją i ostrym riffem. W tle słychać coś, jakby łańcuchy.
Chrypnięcie, które jest tuż na początku wokalu brzmi jak wprost wyjęty z jakiegoś dobrego grindcore’a lub brutal death’a. Dalej mamy klasyczny growl Margo z krótkimi partiami czystymi, które brzmią
Tekst mówi o zamieszkach, niezgodzie i zmierzchu, które trwają, i które już niebawem się zakończą. Tuż za nimi nadejdzie jakiś nowy świat; nowe królestwo, które rozpocznie się od jakiejś wojny.
W tekście bohaterka zwraca się do kogoś, że mimo nieskończoności wszystkiego – ziemi, powietrza, woli, jego wyborem jest świat śmierci i smutku. Na myśl przychodzi mi, że bohaterka zwraca się bezpośrednio do Antychrysta. Natomiast wojna, która wisi w powietrzu to wojna na tle religijnym.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Infinity of Revival
10. Fear of Life*
Na płycie, poza nowymi utworami pojawiły się też dwa z poprzednich albumów. Jednym z nich jest Fear of Life, który pochodzi z Threads of Fate, wydane w 2018 roku. Oczywiście utwór został odświeżony i nagrany na nowo.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Fear of Life
11. Ready! Aim and Fire!*
Ten utwór przypomina mi moje początki. Utwór pochodzi z albumu Regenesis, z 2020 roku. Ten album był pierwszy, od którego zacząłem pisać recenzje. Czuje się, jakbym wrócił do początków. Genialny utwór, który swojego czasu w kółko tłamsiłem na głośnikach. Na płycie Omen pojawił się, jako bonus track w odświeżonej wersji.
Z interpretacją tego utworu możesz się zapoznać w pierwszej recenzji na blogu, o tutaj.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Ready! Aim and Fire!
12. Perfect Illusion (Lady Gaga cover)
Czas na ostatni utwór, jakim jest cover Perfect Illusion, Lady Gagi.
Cover wyszedł zdecydowanie lepiej niż oryginał. Choć brzmienie wokalu jest zbliżone. Muzycznie za to jest… zdecydowanie lepiej ;)
Oryginał masz tutaj: Lady Gaga – Perfect Illusion
Cover możesz posłuchać tutaj: Perfect Illusion
* - bonus track
Podsumowanie:
Omen, to album, w którym Moyra prezentuje nam swoją najlepszą stronę. Szybkie gitarowe riffy, genialna perkusja oraz wokal; raz growl, raz wściekłe warczenie, a za chwile czyste partie. Na przykładzie dwóch bonusowych utworów widać wyraźnie rozwój kapeli, który idzie w bardzo dobrą stronę.
Nie brakuje brzmień, które mogą być inspirowane szwedzkim Arch Enemy, ale to akurat jest duży plus (na pewno w moim uchu).
Rzecz, która mnie osobiście bardzo zaskoczyła to ogromna ilość wszelakiej maści bólu w tekstach Moyry. Skąd tu tyle bólu i cierpienia? Nie ma tekstu, w którym choć na chwilę nie pojawiłoby się cierpienie bohatera(bohaterki) lub ból; czy to egzystencjalny, fizyczny lub psychiczny. Na szczęście w równowadze do całego cierpienia przybywa nadzieja, która równie często się pojawia. Nadzieja, że jutro będzie lepsze? Na pewno jest to nadzieja, że wiara w ludzkość powróci, a człowiek nie zniszczy się nawzajem, przy okazji wykańczając swój dom.
Osobiście mogę z czystym sumieniem polecić tę pozycję. Jeśli znasz twórczość Moyry to zapewne się ze mną zgodzisz. Jeśli jednak nie miałeś do tej pory styczności z wokalem Margo, czy riffami Damiana, polecam czym prędzej nadrobić tę zaległość. Na pewno nie pożałujesz.
A tymczasem dziękuję za uwagę i poświęcony czas.
Widzimy się już niebawem.
Ave.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz