Yllgen – Peak of Ignorance
(22 styczeń 2024)
Peak of Ignorance – to debiutancka EP’ka zespołu Yllgen, pochodzącego z Gliwic. Światło dzienne płyta ujrzała 22 stycznia 2024 roku. Album zawiera cztery autorskie utwory osadzone w klimacie Modern Alternative Metal.
Jak piszą na okładce, album opowiada o psychice i o bolączkach, które trapią ludzkie umysły. Zapowiada się zatem psychiatryczne posiedzenie w metalowym klimacie. Nalejmy sobie szklaneczkę ulubionego trunku, odpalmy płytę na głośnikach i zanurzmy się w świat przedstawiony przez Yllgen.
Zapraszam
Yllgen tworzą:
Katarzyna Bloch – wokal
Bartosz Baran – gitara
Filip Badura – gitara
Jacuś Kochany – bas
Jan Dynia – perkusja
Słowem o okładce:
W centrum okładki, pierwsza rzuca się w oczy nazwa kapeli: YLLGEN. W dolnej części mamy tytuł: Peak of Ignorance. Między nazwą kapeli a tytułem widać czarny zarys jakiejś postaci, która skierowana jest w stronę jakiejś białej otchłani, prowadzącej… gdzieś. W górnej części mamy twarz innej postaci, po bokach której można dostrzec węże. Twarz i węże sprawiają wrażenie, jakby były wykonane z kamienia. Wokół tej twarzy są takie, jakby fale morskie.
Kolorystycznie, dla mojego oka, okładka nawiązuje do sztormu. Całość sprawia wrażenie intrygującej. Czy tak będzie w muzyce i tekstach? Przekonajmy się…
1. Waning
Początek utworu jest mocny. Ostre gitary, soczysta perkusja i próbujący się przebić wyżej bas. Po wstępie, trwającym minutę, mamy pierwszy wokal Kasi. Mam wrażenie, jakby śpiewała na granicy czystego wokalu a growlu, co sprawia ciekawe wrażenie. Potem mamy krótki break i ponownie Kasia się odzywa – tym razem śpiew czysto i bardzo melodyjnie. Dalej wracamy do „wkurzonego” wokalu, by po chwili znów dostać melodyjny strzał.
Można by powiedzieć, że gdyby nie sympatyczna melodia wokalu Kasi, tu utwór by był pusty. Brzmiałby ok, ale nie byłby pełny. W tym utworze muzyka odgrywa rolę tła, które jest mniej istotne niż to, co utwór ma do przekazania. Zerknijmy zatem, co utwór ma do przekazania…
Mam wrażenie, że utwór w dużym skrócie jest o chorobie psychicznej. Bardzo rozpowszechnionej w dzisiejszym społeczeństwie, która trapi znaczną część ludzi. Mowa oczywiście o depresji.
W pierwszej zwrotce bohater(ka) utworu pyta kogoś (bliżej nieokreślonego), jak mu minął dzień, by po chwili rzucić się na tę osobę w krzywdzącym tonie. Twierdzi, że nikogo nie obchodzi ta osoba. Przedstawia się, mówiąc, że jest głosem w jego głowie, który będzie go prześladować do końca życia.
Dalej mamy refren, w którym podmiot utworu się prezentuje. Mówi, że jest kimś (lub czymś) nieuchwytnym, ale wyczuwalnym dla swojego nosiciela. Osoba trzecia nie spostrzeże waszej relacji, ale ty będziesz czuć tę relacje aż nazbyt dobrze.
„I am your voice that never speaks, Jestem twoim głosem, który nigdy nie przemawia,
I am your pain that no one sees, Jestem Twoim bólem, którego nikt nie widzi,
I am the end to every start, Jestem końcem każdego początku,
I am your waning will to survive. (…)” Jestem twoją słabnącą wolą przetrwania.
Druga zwrotka mówi o tym, że choroba, która dopadła tego kogoś pozostawiła go samego sobie. Nikt nie rozumie co tej osobie dolega i mylnie doradzają, by wziąć się w garść i iść dalej. Nie mogą pojąć, że ból, który tę osobę powoli niszczy pochodzi od środka. Pod koniec głos-narrator mówi, że pewnego dnia ciężar, który tę osobę przytłacza w końcu złamie jej kark. Można uznać ten wers za sygnał, że jeśli człowiek nic nie zrobi z tą chorobą, ona w końcu go doprowadzi do ostateczności.
Ciekawy obraz i spojrzenie na depresje.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Waning
2. Broken Beyond Repair
Utwór zaczyna się od gitary i talerzy perkusyjnych, do których po chwili dołącza stopa. W tym utworze Kasia zaczyna śpiew dużo wcześniej, niż w Waning. Mamy tu w miarę czysty wokal, który po chwili próbuje przeistoczyć się w growl. Starania Kasi brzmią interesująco.
Utwór nie odbiega zbytnio od poprzedniego muzycznie. Oczywiście mamy zupełnie inny klimat, jednak brzmieniowo nie różni się zbytnio. Mam wrażenie, że również tu muzyka jest tylko tłem dla warstwy tekstowej i dla przekazu, który za tym idzie. Sprawdźmy więc ten przekaz…
Mam wrażenie, że tekst jest o tym, że każdy z nas nosi maskę. Żeby nie pokazać tego kim się jest, tylko tym, kim chcielibyśmy, by nas widziano. Można zatem powiedzieć, że w tekście bohaterka próbuje zdjąć maską, którą nałożyło na nią społeczeństwo. Próbuje ją zdjąć, zrzucić z siebie jarzmo tego, kim nie jest i nigdy nie była. Nie czuje się sobą i pragnie odnaleźć swoje prawdziwe JA. Choć, jak widzimy po tytule – to prawdziwe JA jest zniszczone i… nie możliwe do naprawienia(?).
W końcu udaje jej się pozbyć maski: „I took of your delusions you insisted I wore. They no longer fit me; I am done, watch me rip them off(…)” (Pozbyłam się twoich złudzeń, które nalegałeś, żebym nosił. Już na mnie nie pasują; Skończyłam, patrz, jak je zrywam).
Na końcu utworu pada pytanie – „Who is more revolting, you or me?” (Kto jest bardziej odrażający, ty czy ja?) - można to zinterpretować, czy moje prawdziwe JA jest gorsze od tego, jaką noszę maskę?
„Who's to take the blame?” (Kto ma wziąć na siebie winę?) - to pytanie zinterpretowałbym jako to, czy wina leży po stronie osoby, którą udaję, czy po stronie osoby, którą jestem naprawdę?
Sądzę, że odpowiedzi różniłyby się, w zależności od sytuacji i kontekstu. Uważam jednak, że najlepiej jest być sobą w pełni. Jeśli ktoś nie polubi cię taką osobą, jaką jesteś, nie zasługuje na ciebie kiedy nosisz maskę i udajesz kogoś innego… A jakie jest wasze zdanie? Piszcie w komentarzach ;)
Utwór możesz posłuchać tutaj: Broken Beyond Repair
3. The Root (remastered 2024)
Utwór zaczyna się od delikatnej gitary i talerzy, do których po chwili dołącza druga gitara; równo lekko. Tylko po to, by za chwilę dowalić do pieca i rozpętać ostre riffy na całego. Po kilku taktach do głosu dochodzi Kasia. Ten utwór, mam wrażenie, jest dużo ostrzejszy od poprzednich. Podoba mi się tu podwójna stopa – zdecydowanie przyspiesza tętno (albo puls…).
Wokal też jest tu zdecydowanie inny, mniej tu chrypki, na korzyść czystych partii wokalnych. Choć nie brakuje też tego wyczuwalnego „wkur.ienia” w głosie, który nadaje ciekawą barwę utworowi – zarówno temu, jak i pozostałym.
Przejdźmy do tekstu…
Mam wrażenie, że tekst jest o woli walki i zbyt intensywnym rozmyślaniu nad tym co było i co może być… ale nie zawsze musi/może. Bohaterka utworu zmaga się z rozmyślaniem nad tym, kim mogłaby być gdyby… gdyby co? Gdyby nie byłaby tą osobą, którą jest? Tego nie wie (raczej) nikt i (raczej) nikt, nawet ona sama, się nie dowie. Ponieważ drogę, którą podążą sama wybrała.
W drugiej zwrotce bohaterka roztrząsa swoją przeszłość, która pozostawiła po sobie jedynie wstyd i rozczarowanie, które nadal w sobie nosi.
Trzecia zwrotka zaś jest o poddawaniu się. Twierdzi, że dla swojego dobra musi oddać walkę. Przestać. Przez to dusi w sobie wszelkie uczucia z tym związane, bo nikt z kim chciała by lub mogłaby porozmawiać nie zrozumie jej.
Uważam, że utwór jest o tym, że człowiek czasami nie może ruszyć przed siebie, ponieważ cały czas ma na sobie łańcuchy przeszłości, które trzymają go w miejscu i nie pozwalają ruszyć dalej. Tymi łańcuchami może być wszystko; rodzina, najbliżsi przyjaciele, współpracownicy, wspomnienia, strach przed nieznanym i co jeszcze wam do głowy przyjdzie. To wszystko, plus społeczne szufladkowanie, czasami potrafią zniechęcić do rozwoju, czy próby obrania zupełnie innej ścieżki życiowej. „Bo co ludzie powiedzą?” - często słyszymy to zdanie, prawda? A kogo to obchodzi, co ludzie powiedzą? Ludzie gadali, gadają i będą gadać, niezależnie od tego, czy dana osoba ruszy z miejsca i zacznie coś DLA SIEBIE robić, czy nadal będzie tkwić w miejscu.
W tekście przedstawiona jest właśnie taka osoba, która jest skrępowana przez takie łańcuchy i zamiast podjąć walkę o lepsze jutro, nadal patrzy w przeszłość, rozdrapując stare rany. Skazując się na ponowny ból i cierpienie czegoś co już dawno minęło… Moim zdaniem tym właśnie jest tytułowy Korzeń (The Root).
Utwór możesz posłuchać tutaj: The Root
4. Choiceless
Początek utworu to ostry riff i ponownie talerze perkusyjne, do których po chwili dołączają pozostałe „gary”, a po chwili reszta instrumentów. Wokal mamy czysty i poprawny (moim uchem). Utwór buja. Porównując go do poprzednich jest dużo „weselszy” w brzmieniu. W tle można się dosłuchać kilku miejsc z samplami. Jednak mnie bardziej interesuje to, czego na pierwszy rzut uchem nie słychać – tekst, zajrzyjmy do niego…
Tekst jest o bohaterce, która z całych sił starała się dotrzymać kroku upływającemu czasowi. Była tak zapatrzona w to, by przeć naprzód, że nie zwróciła uwagi, kiedy zawędrowała do miejsca, z którego nie ma odwrotu. Przez co nie miała czasu na radość z życia. Liczyła się tylko nieuzasadniona pogoń za czymś… nieuchwytnym(?) Chciwość wypełniała jej duszę i ciało…
Sądzę, że nie zbłądzę, jeśli powiem, że tekst w pewnym sensie nawiązuje do wyścigu szczurów. Gdzie bohaterka pędzi ile tylko ma sił, by napełnić kieszenie, przez co omija ją życie. A kiedy obudziła się z tego letargu, zwróciła uwagę na to, gdzie jest i co się dzieje – jest już za późno. Z tekstu wynika, jak sądzę, że albo stało się coś, albo zrobiła coś, co nie powinno mieć miejsca. Teraz żałuje, że nie obudziła się „chwilę” wcześniej, by nie doprowadzić siebie do takiej sytuacji.
Utwór możesz posłuchać tutaj: Choiceless
Podsumowanie:
Na okładce jest napisane, że zespół „eksploruje odmęty ludzkiej psychiki(…)”. Yllgen zaserwowało nam czteroutworową EP’kę po niuansach ludzkich umysłów i tego, co siedzi w nas samych. W debiutanckim albumie skupili się jednak na tej mrocznej i przepełnionej bólem sferze umysłu. Na bólu, strachu przed nieznanym, niemożnością zerwania łańcuchów przeszłości i wielu innych aspektów, które mogły mi umknąć.
Wzięli te wszystkie tematy i wpakowali je w klimat Modern Alternatywnego Metalu, co jeszcze bardziej potęguje kwestie podnoszone przez zespół.
Moim zdaniem EP’ka, jak na początek stawia dość wysoko poprzeczkę. Jak już wspomniałem – muzyka jest tu jedynie tłem dla przekazu. Ciekaw jestem, co zaserwują nam w przyszłości?
I tym pozytywnym akcentem zakończę dzisiejszą recenzję. Widzimy się już niebawem.
Trzymajcie się i
do następnego
Ave.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz