czwartek, 8 lutego 2024

Relacja koncertowa

 Miazga Tour 2024 
Relikt & Power of Love & Dysfunkcja & oDLoT
(Metal Cave Klub, Warszawa, 3 luty 2024) 


Miazga to pomysł wsparcia artystów sceny niezależnej, ale też forma promowania i upowszechniania polskiej sceny alternatywnej. Czyli – Miazga Tour – to  promowanie i pokazywanie szerszej publice młode i mniej znane kapele Rockowe i Metalowe. Jest to coś, w co moje działa Muzycznej Otchłani jak najbardziej się wpasowało. 


Dzisiejszy wpis jest relacją z pierwszego koncertu tej trasy, która obejmie jakieś 15 koncertów i ponad 30 kapel. Przeżyjmy ten zajebisty wieczór raz jeszcze… 

Zapraszam

Pierwszy koncert miał miejsce w warszawskim klubie Metal Cave, 3 lutego 2024 roku. Na koncercie zagrali: Relikt, Power of Love, Dysfunkcja oraz oDLoT. 





Głównie był to koncert Punkrockowy, jednak mieszanka była mega wybuchowa i urozmaicona. Począwszy od klasycznego Punku, przez Hardcore Punk, a skończywszy na Cyber Punk’u. Choć wielkim fanem Punk Rocka nie jestem (preferuje Metal), to przyznaję uczta była urozmaicona, dzięki czemu ucho było zadowolone. Ale zacznijmy od początku… 


Jak już dotarliśmy z Lubą na miejsce, to pierwszą przeszkodą było znaleźć wejście do klubu. Niby wielki napis METAL CAVE widniał na ścianie budynku, to napis poniżej: „wejście z drugiej strony” znacznie utrudnił zlokalizowanie wrót. Na szczęście długo nie błądziliśmy i szybko znaleźliśmy się na klubowej bramce. 


Początkowo miejsce nie robiło jakieś wybitnej furory. Ot, zwykły klub w mrocznym stylu, umiejscowiony w piwnicy (pod Biedronką xd). Z każdą kolejną chwilą atmosfera miejsca stawała się coraz przyjemniejsza i przyjaźniejsza. Po kilku minutach prawie się tu zadomowiłem. 


Ustawiliśmy się z Kasią pod sceną, wyciągnąłem aparat, żeby rozgrzać sprzęt i palce, i podszedł do mnie jakiś (pozornie) przypadkowy Pan; pytając czy jestem z Muzycznej Otchłani. Zaskoczony bardzo pozytywnie, odrzekłem, że tak i wdaliśmy się w krótką pogawędkę. Chłopak okazał się perkusistą z kapeli Relikt, która grała jako pierwsza – ale o tym za chwilę. 

Parę minut później pojawił się Mariusz – redaktor Polskiej Muzyki Alternatywnej i pomysłodawca przedsięwzięcia Miazgi. Oczywiście z nim też zamieniliśmy parę słów. Nie minęło dużo czasu, kiedy na scenie zaczął się rumor. 


Kiedy pierwsza kapela – Relikt – szykowała się do otwarcia koncertu, Mariusz wbił na scenę i powitał publikę. Przedstawił to i owo, a nawet wspomniał o patronach medialnych (w tym o mnie!). Dla Ciebie to zwykła błahostka, jednak dla mnie to coś naprawdę dużego i bardzo pozytywnego. W momencie urosłem ^_^ 


Po krótkiej przemowie Mariusz zszedł ze sceny, z której rozbrzmiał punkowy Relikt. Jak się z czasem okazało chłopaków wspomógł ex-gitarzysta, a z basem stanął reprezentant Dysfunkcji. Trzeba sobie pomagać – zwłaszcza na scenie. Chłopaki zagrali całkiem przyjemnie brzmiący set, który trwał plus-minus 45 minut. Najciekawsze jednak było na końcu, kiedy to Plaster (perkusista) wstał zza garów i stanął za mikrofonem! Było ciekawie. Po ostatnim utworze, kiedy chłopaki skończyli grać zrobiłem coś, czego dosyć dawno nie robiłem – podbiłem do nich z koszulką, żeby się podpisali. Oczywiście nie obyło się też bez wymiany kilku słów. 



Setlista Relikt: 

1. Bez znaczenia
2. Zimny
3. Pan
4. Lunatyk
5. Biegnięcie
6. Krew i żywica
7. Na zachodzie
8. Pokój i wojna
9. To jeszcze nie jest koniec
10. Regiment


Drugim występującym była kapela z Białegostoku – Power of Love, grająca Punk. Kiedy już stanąłem przed sceną, a chłopaki zaczęli grać, moim oczom ukazało się coś intrygującego. Dlaczego oni grają, a wokalista rozłożył się jaki długi i leżąc obserwował gitarzystę? To bardziej pytanie retoryczne, niż oczekujące odpowiedzi, ponieważ po skończeniu grania intra, chłop wstał i zajął miejsce przed mikrofonem. 


Tu przyznaję – oni wywarli na mnie ogromne pozytywne wrażenie. Dawno nie słyszałem tak świetnie brzmiącego Punka. Kasia również bardzo zadowolona. Aż do teraz żałuję, że nie zapytałem czy mają jakieś płyty, bo z chęcią bym przytulił (w każdej ilości). 



Setlista Power of Love: 

1. Intro
2. Reaktywacja
3. A.L.F
4. Granica
5. Polityka i Suweren
6. Kłamstwa
7. Na zakręcie czasu
8. Zarządzanie strachem
9. Wesołych Świąt
10. Zaraza
11. Zbrodnia i Kara
12. Moralna zagłada
13. Centrala/Nie wierzę


Oczywiście nie obyło się bez podpisu na koszulce i wymianie paru słów. A jak wracałem z fajeczki to spostrzegłem wokalistę, do którego się przysiadłem i pogadaliśmy sobie chwilę, między innymi o jego uroczo wyglądającym kotku. 





Trzeci na scenie rozłożyli się chłopaki z Dysfunkcji. Nadszedł zatem czas na Hardcore Punk w czystej postaci. Do tego jednak moje ucho nie do końca przywykło i trochę poczuło zmęczenie, ale mimo wszystko występ był wypełniony uczuciami i przeżyciami. Nie tylko widać, ale i czuć było, że chłopaki grają duszą. Przeżywanie poszczególnych utworów, było bardzo widowiskowe. 


Nawet zdarzyły się momenty, że wokalista, w trakcie solówki, wleciał w sam środek pogo. Po solówce dołączył do niego gitarzysta – razem ze swoim wiosłem. Nie na długo, bo jednak gitara może przeszkadzać w pogo (w sumie kabel też), ale liczy się to, że był. 



Setlista Dysfunkcji: 

1. Wyrok
2. Śmierć
3. Nie ma już nic
4. Fontanna
5. Jad
6. Haiku


Na zakończenie chłopaki oznajmili, że mają płyty! Także kto by chciał to zapraszają. Długo nie trzeba było mnie namawiać.. od razu podbiłem do chłopaków i wróciłem z podpisami na koszulce i z uśmiechem na ryjku – bo mam płytę :) nie wiedząc czemu (do tej pory się zastanawiam) dlaczego nie podpisali się na płycie(?) będzie okazja się jeszcze raz spotkać… W sumie set, jaki zagrali jest 1 do 1 z tego, co mają na płycie, nawet układ się zgadza. 


Ostatnim występującym tego wieczoru był Cyberpunkow oDLoT. Z tego co mi się wydaje to będzie to małżeństwo – ona wokalista, on – gitara i „guziki” ^_^ 


Jak wyszli na scenę w ognistych dredach i ciekawych strojach, to już czułem, że będzie ciekawie. I było. 

Tylko teraz zastanawiam się, czy zmęczenie dało się we znaki, czy dźwięki mi się w uchu pozlewały, czy co jest powodem tego, że miałem wrażenie, że każdy utwór zagrany przez oDLoT brzmi tak samo, jak poprzedni. Jedyna różnica, jaka była zauważalna, to tekst i gitara. Podkłady, który Struna puszczał „guziczkiem” brzmiały w moim uchu niemal identycznie. Choć mogę się oczywiście mylić! 

Co mnie urzekło i wpadło w ucho to głos. Wokal mi się bardzo spodobał i ekspresja, jaka panowała na scenie. 

Setlista oDLoT: 

1. Psychiatryk
2. Kontrasty
3. Last Attack
4. Szare
5. Masz to dziś
6. Schizo
7. Codzienność
8. Straszni mieszczanie
9. Dopalacze
10. Wolny naród
11. Stop!
12. Czasem
13. The End


Na pewno na długo zapamiętam ostatni utwór oDLoTu. Kiedy to wokalistka zaczęła odliczać od 5 do 1 i na końcu krzyknęła: WYP.ERDALAĆ! Ten moment mi się spodobał, aż mi się morda uśmiechnęła. 

Już miałem wychodzić, ale bez podpisów… no nie mogłem. 



Oczywiście koszulka podpisana, słów kilka zamienionych. Zadowoleni razem z Kasią wróciliśmy do autka i pognaliśmy z powrotem do szarej nudnej codzienności… 


Podsumowując pierwszy koncert Miazga Tour 2024 muszę przyznać, że zapowiada się ciekawie i owocnie. Mieszanka stylów kapel jest iście wybuchowa, co może zwiastować interesujące koncerty. 

Koncert w Metal Cave w Warszawie, w moim oku, ustawił poprzeczkę naprawdę wysoko. Jeśli następne koncerty będą równie zajebiste, to szykuje się miażdżąca trasa. Czas oczywiście pokaże. 

Następny koncert już 17 lutego w Bielsku-Białej w Pubie Stolarnia, gdzie zagrają Baza Ludzi Żywich, Endless Moor, Don’t Do That oraz The Rubble Sounds. Link do wydarzenia macie, o tutaj


Nawiasem mówiąc chłopaki z Endless Moor niedawno wydali swoją debiutancką trzyutworową EP’kę, zatytułowaną 1>4 . Recenzja tej szybciutkiej EP’ki pojawi się na blogu, jednak dopiero po koncercie. Żebyście sami się przekonali i posłuchali twórczości Endless Moor, a potem zweryfikowali to z moimi odczuciami. 

To byłoby wszystko, co miałbym do powiedzenia (czy napisania). Widzimy się już w kolejnych relacjach lub recenzjach. 

Do następnego!
Ave.! 

2 komentarze:

  1. Struna "oDLoT"

    Prawdziwa sztuka krytyki się nie wystrzega. Wiele zimnych słów przyjmuje na klatę. To mnie uskrzydla i uczy pokory. Z wieloma słowami mogę się zgodzić , ale nie z tym, że puszczałem takie same bity. Każdy z nich ma inną strukturę, dynamikę, koloryt i CHARAKTER.
    Ewidentnie soczewka aparatu fotograficznego zakrzywiła percepcję słuchową Kolegi.
    Pozdrawiamy oDLoTowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może odniosłem takie wrażenie bo ucho było już nieco zmęczone natłokiem dźwięków i wszystko się zlało. Nie jestem też aż tak osłuchany w muzyce zawierającej elementy elektroniczne - to drugi argument, który sprawił wrażenie, że każdy bit brzmiał dla mnie podobnie ;)

      Usuń

Zobacz także...

Recenzja: Virya – From the Ashes [EP 2024]

Virya – From the Ashes (14.11.2024) From the Ashes to debiutancka , czteroutworowa EP’ka wrocławskiej grupy Virya . EP’ka ujrzała światło dz...

A to widziałeś..?