Wasteland Chronicles – metalowa post-apokalipsa
Pray For Plagues & Exoda & Heat Affected Zone & Ironbound & Killsorrow
(9.03.2024, Leśniczówka, Chorzów)
Przyznaję, brakowało mi post-apokaliptycznego klimatu w wykonaniu Killsorrow! Od premiery trzeciej płyty minęło trochę czasu, a ja jeszcze nie mam uzupełnionej kolekcji. Tak nie może być! Pora na uzupełnienie płytowych braków i wrażeń postapo.
W tym celu wybrałem się na sobotni koncert do chorzowskiej Leśniczówki, gdzie poza chłopakami z Killsorrow o ucztę muzyczną zadbali jeszcze Pray For Plague (metalcore), Exoda (thrash metal), Heat Affected Zone (thrash metal) oraz Ironbound (heavy metal). Można powiedzieć, że był to swego rodzaju festiwal metalowej uczty, gdzie każdy znalazł coś dla siebie. Ale zacznijmy od początku…
Zapraszam
Na miejsce dotarłem parę minut po 17 i nie uwierzycie, gdzie powędrowały moje nogi… na merch Killsorrow. Jak po sznurku. Tam powitał mnie Kamil – perkusista, z którym dobiliśmy targu, i tak oto jestem szczęśliwym posiadaczem najnowszego krążka – Wasteland Chronicles (recenzja wkrótce). Po chwili, nie wiedzieć skąd, pojawiła się reszta ekipy i tym sprytnym sposobem upiększyła się książeczka z tekstami o podpisy chłopaków.
Ale, żeby nie przeszkadzać w końcowych przygotowywaniach i ostatnich poprawkach z dźwiękiem, usadowiłem się z boku i cierpliwie czekałem na rozpoczęcie apokalipsy.
Pierwsi na scenie pojawili się chłopaki z Pray For Plagues, metalcore’owcy z Wrocławia.
Zagrali tylko osiem utworów, ale z konkretnym jeb.nięciem i mocą. Było to moje pierwsze spotkanie z ich muzyką i coś czuję, że na pewno nie ostatnie.
Setlista Pray For Plagues:
1. MHAT
2. Surface
3. Cogs
4. In Pieces (instrumental)
5. Monster
6. Night Shades
7. Witch Hunt
8. Broken
Sześć utworów zagrali na jedną gitarę, natomiast dwa ostatnie utwory – już na dwa elektryki. Te drugie wiosło wziął do ręki wokalista. Całkiem spoko to wyglądało. Na pewno tego się nie spodziewałem.
Chłopaki skończyli swój set, a ich miejsce zajęła ekipa Exoda – genialny Thrash Metal.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem okazję być na koncercie i pieścić uszy takimi cudownymi dźwiękami. Zarówno wokal, jak i riffy to była istna miazga.
Setlista Exoda:
1. Intro
2. Overmaster Me
3. Abusing Power
4. Prometheus
5. Lost In The Battlefield
6. God Saved The King
7. Humanity Fall
Bardzo chciałbym się powstrzymać od porównań, ale mam wrażenie, że chłopaki inspirowali się Testamentem – choć po występie wspomnieli, że każdy z nich ma inne inspiracje (co wiadome). Nie mniej, chłopaki wywarli na mnie duże wrażenie.
Trzecim występującym był Heat Affected Zone – thrash’owcy z Gliwic (głównie). Początkowo, kiedy wróciłem pod scenę z papieroska, miałem wrażenie, że na scenie widzę Urne – brytyjską kapelę, którą miałem okazję poznać i posłuchać na Mystic Festiwalu w 2022 roku.
Tylko coś mi tu nie pasowało, bo i ile wokaliści są do siebie podobni, to pozostali panowie mi tu nie pasowali. Poza tym, gdyby na scenie pojawił się Urne, to i publiki byłoby o wiele więcej ;)
Chłopaki z Heat Affected Zone, zagrali świetny set ze świetną mocą i energią.
Setlista Heat Affected Zone:
1. Proxima
2. Mad Town
3. Roulette
4. Rat King
5. Mother of War
6. Confess
Czwartym zespołem, jaki zagościł na scenie tego wieczoru, był Ironbound. Wiele razy przewinęła mi się ta nazwa przed oczami, jednak dopiero teraz miałem okazję zapoznać się z ich twórczością. Kiedy oni pojawili się na scenie, jednocześnie pod nią zrobiło się dosyć tłoczno.
Wpadli na scenę, niczym profesjonalny, wieloletni zespół, z olbrzymią energią i świetnym klimatem.
Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że słuchając ich miałem wrażenie, że cofnąłem się w czasie i moim oczom ukazał się młody Iron Maiden. Mam wrażenie, że chłopaki dość mocno się inspirują metalowcami z Leyton. Wokalnie brzmieli podobnie do Bruce’a.
Tu niestety nie obyło się bez drobnych problemów technicznych, które na kilka chwil przeszkodziły Krzyśkowi w graniu. Psikusem tym okazała się, jak się domyślam, padnięta bateria… ah ta złośliwość rzeczy martwych… na szczęście Krzysiek szybko wrócił na scenę z w pełni działającym wiosłem. Uporał się z problemem podpinając gitarę klasycznie – na kabel. Czasem ten kabel jest bardzo pomocny i niezawodny.
Setlista Ironbound:
1. Doomsday to Come
2. Holy Sinners
3. When Eagles Fly
4. Serpent’s Kiss
5. The Lightbringer
6. Forefathers Rite
7. Vale of Tears
8. Light Up the Skies
9. Wickerman (cover Iron Maiden)
W tak zwanym międzyczasie Łukasz zaanonsował, że w najbliższy piątek światło dzienne ujrzy ich najnowszy krążek! Może uda się go dorwać i tym samym zrobić recenzje? Czas pokaże…
Oczywiście drugi krążek (jeśli dobrze pamiętam) Lightbrinnger musiałem zabrać ze sobą. Szkoda, że tym razem musiałem odmówić sobie przyjemności przytulenia też winyla, bo wersje kolorowe są piękne. Może z czasem i ta płyta pojawi się uzupełni moją kolekcje…
Na zakończenie występu Ironbound zagrali cover Iron Maiden, utwór Wickerman. Zamknij oczy, posłuchaj tego na żywo… można by się było pomylić, który zespół gra na scenie ;)
Nadeszła długo wyczekiwana chwila na zajęcie miejsca na scenie przez Killsorrow. To dla nich zjawiłem się tu tego wieczoru. Nic na to nie poradzę, że tak bardzo siadła mi ich twórczość i nie mam zamiaru tego zmieniać ^_^
Wokal, melodie i klimat… daję pięć gwiazdek na pięć możliwych. Poznałem ich cztery lata temu, podczas trasy Storm of Fate i od tamtej pory smakuję ich muzykę pełnymi garściami.
Przy okazji, relację z tego koncertu umieściłem na drugim blogu, ale pozwolę sobie link do niej zamieścić, o tutaj.
Setlista Killsorrow:
1. Light
2. Anima
3. Home Sweet Home
4. Sanity
5. Parasite Symphony
6. Rebuild and Shatter
7. When the Night is Calling
8. Straight to Hell
9. Eyes
10. My Way
11. Radiance + Burn Him Alive
12. What lies beneath the waste
13 Killsorrow
Poza kilkoma utworami, które znam na pamięć, Killsorrow zagrało też kilka (mocniejszych) z nowej płyty. Kilka z tych utworów miałem okazję posłuchać po raz pierwszy – w pełni świadomie. Teraz mam sporą pracę domową… nauczyć się trzeciej płyty na pamięć, żeby móc razem z Piotrkiem śpiewać. Oczywiście jemu to zdecydowanie lepiej wychodzi niż mi ^_^
Szkoda tylko, że nie zagrali jednego z moich ulubionych numerów – Worriors of the Storm, ale nie można mieć wszystkiego.
Naturalną koleją będzie zerknąć na nowe teksty Piotrka i zobaczyć, co na post-apokaliptycznych równinach piszczy? Wyczekujcie w niedalekiej przyszłości recenzji Wasteland Chronicles.
Niestety, wszystko co dobre, miłe i przyjemne kończy się zbyt szybko… tak też było z sobotnim wieczorem. Kiedy utwór Killsorrow dobiegł końca, koncert dobiegł końca.
Nim jednak pożegnałem się z chłopakami, strzeliłem im jeszcze fotkę z publiką, którą skutecznie przykryło światło (coś tam jednak widać).
Ostatnią fotką, jaką wykonałem tego wieczoru było zdjęcie grupowe wszystkich czterech kapel. Tu światło było już zdecydowanie lepsze.
Jak już wspomniałem koncert dobiegł końca i czas wracać do szarej rzeczywistości.. Raz jeszcze wielkie podziękowania dla zespołów, które zaserwowały nam swoje zajebiste numery i do zobaczenia na następnych koncertach, gdzieś pod scenami Polski ;)
Wam również dziękuję za uwagę i poświęcony czas ;)
Do następnego
Ave.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz