Inclusion - Epicentrum
Czas na kolejnych słów kilka o utworze, którego miałem okazję posłuchać na niedawnym koncercie. Mowa oczywiście o najnowszym singlu krakowskiej grupy Inclusion, singlu zatytułowanym Epicentrum.
Utwór, oraz teledysk do niego, miał premierę 7 października 2023 podczas koncertu w krakowskim klubie Alchemia, gdzie Inclusion towarzyszyły Ekoa i Killsorrow. Nawiasem mówiąc Killsorrow również zaprezentowało dwa (albo trzy) nowe numery z nadchodzącej płyty, ale o tym więcej piszę w relacji z tego koncertu, o tutaj. Dziś zajmiemy się singlem Epicentrum.
Zapraszam
Z chłopakami miałem przyjemność rozmawiać w ramach serii „NIEcodzienne Wywiady”, o tutaj; miałem też przyjemność recenzować ich ostatni długogrający album – The First Sound of Mars, o tutaj. A także miałem okazję być na kilku koncertach, na których między innymi grali Inclusion. Zobaczmy co tym razem zaserwowali nam chłopaki, i to w języku polskim!
Zacznijmy od kilku danych technicznych utworu:
Produkcją i masteringiem zajął się Andrzej Puczyński z Izabelin Studio, natomiast miksem zajął się wspólnie z Jakubem Miłkiem. Muzyką zajął się Jakub Miłek oraz Damian Baster. Tekst wyszedł spod ręki Filipa Przybylskiego, a teledyskiem zajął się Kamil Sikorski z Lightowo.com
Tyle, jeśli chodzi o najważniejsze informacje, zerknijmy teraz na aspekt muzyczny i tekstowy utworu. Na pierwszy ogień – muzyka…
W utworze od pierwszych sekund grają wszystkie instrumenty, bez jakiegoś wolnego i subtelnego intra – od razu z grubej rury. To już sugeruje, że grzecznie nie będzie. Będzie za to ostre i mocne rąbnięcie w głośniki.
Po tym energicznym wejściu, następuje wyraźne wyciszenie i do głosu dochodzi Filip, który zaczyna czysto, wyraźnie i przyjemnie śpiewać. Ten muzyczny „spokój” trwa jednak tylko kilka chwil, po których wracamy ponownie do ostrych riffów i… całkiem interesująco brzmiącym motywie głównym. Gdzieś w połowie utworu następuje pewne wyciszenie i na taka kilkusekundowa cisza, po której następuje muzyczne apogeum. Jest to swego rodzaju wstęp do nadejścia gitarowej solówki Kuby.
Solo w wykonaniu Kuby jest czymś powalającym i epickim. Szkoda tylko, że trwa tak krótko. Fenomenalnie zagrane dźwięki i to zaskakujące przejście z wylewającej się wręcz energii z głośników, do majestatycznej (prawie) ciszy; po której wracamy do Filipa. Po kilku ostatnich dźwiękach gitary, które dla mojego ucha brzmią trochę cyfrowo – ciekawy zabieg – nadchodzi koniec utworu. Następuje ostry pisk i dziękuję za uwagę.
Zajmijmy się teraz tekstem i tym, czym jest tytułowe epicentrum?
Mam wrażenie, że tytułowe epicentrum to po prostu człowiek. Każdy z nas jest tym środkiem. Wokół którego toczy się walka pomiędzy sobą a tobą. Pomiędzy sercem i rozumem, marzeniami a rozsądkiem, celami a pragnieniami. To walka pomiędzy duszą a ciałem, która rozgrywa się niemal każdego dnia u każdego z nas o wszystko to, co istotne w życiu każdej jednostki. Nie chodzi tu o dobro rodziny, klanu, kraju czy świata. W tym jednym momencie chodzi o dobro tylko i wyłącznie twoje własne.
Kiedy do głosu dochodzą wyrzuty sumienia, że czegoś się nie zrobiło (lub zrobiło), kiedy pragnienia zaczynają krzyczeć w głowie tak głośno, ze rozsądek zaczyna się wściekać. Kiedy marzenia spychane są na bok, bo przecież nie czas teraz na latanie z głową w chmurach. Jeśli nie teraz na to czas, to kiedy? Kiedy jeśli nie teraz weźmiesz swoje własne życie w swoje własne ręce i ułożysz je po swojemu? Jeśli ty sam tego nie zrobisz to zrobi to ktoś inny za ciebie. Tyle tylko, że wtedy będzie już za późno.
Każdy z nas ma w sobie ten gniew do samego siebie, bo wtedy, zamiast odezwać się i wstać, zacisnąłeś zęby i przemilczałeś. Albo, co gorsza, odszedłeś i postanowiłeś zapomnieć. Niestety, twoje wewnętrzne Ja nie zapomniało i nie zapomni nigdy. Więc weź swoje życie w swoje ręce i zrób z nim to co chcesz. Będąc z całkowitej zgodzi z samym sobą – bo tylko wtedy będziesz w pełni szczęśliwym sobą.
Podsumowując, utwór jest pełen żywej i cudownej energii, którą czuć nie tylko z głośników w domowym zaciszu, ale i na koncercie. Tekst też daje sporo do myślenia. A jeśli jest po polsku to szybciej i łatwiej jest nam zrozumieć przekaz Filipa i uznać to albo za zwykły, kolejny numer ulubionej kapeli, albo za coś co warto przemyśleć i samemu wyciągnąć z tego wnioski; choćby dla siebie samego. Bo, jak dobrze pamiętam z wywiadu z chłopakami, to teksty mają drugie dno i niosą za sobą pewne przesłanie do naszej psychiki.
Tekst o własnych emocjach, które czujemy do siebie samych, jest ciekawy, a zbudowanie wokół niego takiej ostrej melodii tylko potęguje przesłanie.
Osobiście, i prywatnie, mogę polecić zapoznanie się z tym utworem, jeśli jeszcze nie miałeś/-aś okazji posłuchać nowego numeru krakowskiego Inclusion – o tutaj.
Zanim się z Wami pożegnam, zachęcam do wyciągnięcia własnych wniosków z tekstu Epicentrum, który zamieszczam poniżej dzięki uprzejmości autora tekstu. Dzięki bardzo Filip za zgodę ;)
Wychodzi ze mnie ktoś
Kto zawsze kwestionuje siebie w tym chlewie
Rozciąga się tu pokój od siebie do Ciebie
Ze ściany bije pył, z sufitu pada cień
To widmo to zroszony gniewem, uciszony strach na wróble
Wyposzczony jak susza u studni
Brakuje mu piór, by zebrać cały krzyk
Nie wiecie co to krzyk
Epicentrum
To moja wina
Wygląda to tak, jakbym celowo rozpoczynał wojnę z samym sobą
Wylewam się za drzwi, nic nie utrzyma mnie, na raz odpala się
Mój święty gniew
Epicentrum
To moja wina
Moje pięści
To moja siła
Wyciągam marker i zaczynam pisać po ścianach
To lustro tego, co wypisane na ranach
Nie jestem zły, nie czuję gdy
Rozpędza się mój święty gniew
Epicentrum, szał i lęk
To wszystko
Epicentrum
To moja wina
Moje pięści
To moja siła
To byłoby już wszystko w dzisiejszym odcinku Słów kilka o. Tymczasem, widzimy się już niebawem.
Do następnego
Ave.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz